Będziemy zwalniać, ale nie w Polsce

Niemiecki koncern przemysłowy Siemens zamierza zwolnić 17 tys. pracowników na całym świecie. Te plany ominą Polskę, mówi Peter Baudrexl, prezes zarządu Siemensa w naszym kraju

Publikacja: 29.07.2008 06:03

Będziemy zwalniać, ale nie w Polsce

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Siemens AG zapowiedział wielkie cięcia zatrudnienia. Jak to zmieni cały koncern?

Peter Baudrexl: W Polsce zmiany w Siemensie odczujemy poprzez powstanie nowej struktury. Kiedyś mieliśmy tutaj dziesięć jednostek biznesowych, czyli branż. Teraz zostaną one sprowadzone do trzech sektorów: ochrona zdrowia, przemysł i energia. To nie oznacza, że zmieni się nasze podejście do klienta, wielkość firmy czy nasz sposób działania. Po prostu będzie to ta sama twarz dla wszystkich produktów i usług Siemensa. Najbardziej będzie to widoczne w przemyśle, gdzie mamy tak wiele produktów, że w przeszłości klient musiał się kontaktować z trzema, a nawet czterema osobami, które wspólnie przygotowywały ofertę. Teraz wszystko będzie lepiej skoordynowane, bo wyjdzie spod jednej ręki.W Polsce będziemy mieli teraz menedżerów odpowiadających za te trzy sektory. Wszyscy pochodzą z naszej firmy w Polsce.

Zazwyczaj wszelkie tego typu reorganizacje oznaczają również cięcia zatrudnienia. Jak to się zmieni w polskim Siemensie?

Polska gospodarka rozwija się w takim tempie i nadal tak będzie, bo każdy kolejny kwartał przynosi pozytywne zaskoczenie. W przypadku Siemensa w Polsce kwestia reorganizacji i restrukturyzacji oznacza raczej zmiany administracyjne. Musimy sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście potrzebujemy własnej księgowości, czy też może lepiej skorzystać z usług profesjonalnych firm zewnętrznych. A może lepszym wyjściem byłoby stworzenie wspólnej księgowości z firmami Siemensa w innych krajach. Dla nas takie wyjście miałoby jak najbardziej pożądane skutki, ponieważ w siatce Siemensa Polska jest uznawana za kraj o bardzo efektywnych kosztach. Podobnie jest z usługami IT. A przy tym jakość naszych usług i produktów spełnia wszystkie najbardziej wyśrubowane wymagania Unii Europejskiej. Nie jest więc wykluczone, że przejmiemy niektóre zadania od spółek poza granicami kraju.

Czy to oznacza, że te drastyczne cięcia, jakie zostaną przeprowadzone w koncernie, nie dotyczą Polski?

Mam nadzieję, że nie będziemy zwalniać, ale zatrudniać nowych pracowników.

Ma pan taką nadzieję czy też słyszał pan jakieś konkrety z centrali w Monachium? Co daje panu podstawy do takiej nadziei?

I jedno, i drugie. Nadzieja, bo jeśli wprowadza się nowe produkty i nowe usługi, firma sama z siebie robi się bardziej atrakcyjna. Ale zawsze pojawia się pytanie, czy tą rosnącą atrakcyjnością potrafi się zarządzać. Czyli wszystko zależy od tego, co uda nam się osiągnąć. Z drugiej jednak strony wiem, że będziemy umacniać się w usługach inżynieryjnych w Polsce, już teraz świadczymy je spółkom Siemensa w Niemczech. Tam pojawiły się plany rozwoju, więc jestem przekonany, że w grupie Siemensa będziemy mieli za rok więcej pracowników. Być może mniej osób będzie zatrudnionych w administracji, ale więcej na stanowiskach inżynieryjnych i handlowych.

Czyli jeśli dojdzie do zwolnień, to będzie stanowisko za stanowisko, a nie likwidacja etatów?

Jestem przekonany, że za rok Siemens będzie w Polsce zatrudniał więcej osób niż dzisiaj.

Kiedy jednak na świecie słyszy się o połączeniach firm, oznacza to likwidację stanowisk pracy. Pan mówi, że w Polsce będą to właśnie fuzje...

Mamy tutaj dwie sytuacje. Rzeczywiście dojdzie do fuzji; w tej chwili jesteśmy akurat w trakcie łączenia dwóch spółek: Siemens Industrial Turbomachinery w Elblągu i spółki VAI w Krakowie. Każda z nich zatrudnia po około 100 osób. Ale w każdej z nich 95 proc. zatrudnionych to inżynierowie. I inżynierów nadal będziemy poszukiwać, bo obydwie firmy mają kontrakty i w Polsce, i za granicą. Natomiast w Polsce etatów administracyjnych zawsze było mało. W Siemens sp. z o.o. zatrudniamy ok. 100 osób na takich stanowiskach i nawet gdybyśmy mieli zwolnić 20 procent z nich, chodziłoby o 20 osób. W tym samym czasie poszukujemy, i to natychmiast, ponad 100 inżynierów.

Jak do tego doszło, że Polska wśród spółek zależnych Siemensa stała się tak ważna i jest tak „zdrową” jednostką organizacyjną w sytuacji, kiedy firma matka jest w poważnych kłopotach?

Od samego początku bardzo ostrożnie budowaliśmy nasze polskie firmy. Często się zdarza, że kiedy jest koniunktura, firmy rozwijają się szybko, czasami nawet zbyt szybko. Zdarza się zwiększać zatrudnienie, aby być przygotowanym na wielkie kontrakty w przyszłości. Kiedy więc dochodzi do spadku popytu, kłopoty pojawiają się natychmiast. Bo nie ma nic gorszego, jak przekazanie komunikatu: jest nas zbyt dużo, natychmiast musimy zaczynać restrukturyzację. Niestety, Siemens miał takie sytuacje w innych krajach. Dla nas w Polsce było najważniejsze, aby pracownicy czuli, że w pracy mogą się czuć pewnie. A zdobycie dobrych ludzi do pracy wcale dzisiaj nie jest takie łatwe. Ani w Polsce, ani w Stanach Zjednoczonych, ani w Chinach. Dzisiaj wszyscy mówią o gorszej sytuacji gospodarczej, ale kiedy składa się zamówienie na nową turbinę do elektrowni, trzeba na nią czekać kilka lat. I nadal na świecie jest zapotrzebowanie na dobrze wykształconych i wyszkolonych pracowników, pracodawca musi być bardzo ostrożny w zarządzaniu takim skarbem.

Gdzie widzi pan możliwości rozwoju w Polsce?

W sektorze ochrony zdrowia. W systemie polskiej opieki zdrowotnej jest mnóstwo szans na poprawę. Potrzeba będzie oczywiście więcej wykwalifikowanych pracowników, nowoczesnych placówek i nowoczesnego wyposażenia. Sektor drugi to energia. Wiadomo, że przy tak szybkim tempie rozwoju gospodarczego popyt na energię będzie szybko rósł. Nie ma też wątpliwości, że wiele z istniejących elektrowni będzie musiało zostać gruntownie zmodernizowanych. Podobnie jest z systemami dystrybucji i przekazu energii. Pojawią się więc w tej dziedzinie ogromne potrzeby inwestycyjne i Siemens jest w stanie dostarczyć rozwiązania – od wytwarzania energii do dostarczenia jej do odbiorcy końcowego. I obojętna jest nam technologia jej wytwarzania, czy będą to turbiny wiatrowe, coraz popularniejsze także w Polsce, węgiel, gaz. W naszej ofercie mamy i klasyczne turbiny parowe, a także gazowe oraz wiatrowe, a nawet rozwiązania dla energetyki nuklearnej.

Czy od początku był pan przekonany, że wielka kadrowa rewolucja nie będzie dotyczyła kraju, w którym szefuje pan Siemensowi?

Nie, ponieważ wszystko zaczęło się od ogólnej informacji, że w światowym Siemensie ubędzie 17 tysięcy miejsc pracy. Nie ukrywam, że kiedy usłyszałem, jak duże mają być zwolnienia, tak jak każdy pracownik Siemensa byłem tym zaskoczony. Kiedy dotarło do mnie, że główne oszczędności sprowadzają się do cięć w administracji, zaś większy nacisk będzie na kontakty z klientami i usługi, pomyślałem, że dla nas jest to doskonała wiadomość. Tym bardziej że nasz biznes w Polsce stale się rozwija. Jeśli porównamy nasze wyniki z roku 2004 z tymi z 2008, to wzrost wynosi aż 240 procent. W innych krajach jest to nie do pojęcia.

Rz: Siemens AG zapowiedział wielkie cięcia zatrudnienia. Jak to zmieni cały koncern?

Peter Baudrexl: W Polsce zmiany w Siemensie odczujemy poprzez powstanie nowej struktury. Kiedyś mieliśmy tutaj dziesięć jednostek biznesowych, czyli branż. Teraz zostaną one sprowadzone do trzech sektorów: ochrona zdrowia, przemysł i energia. To nie oznacza, że zmieni się nasze podejście do klienta, wielkość firmy czy nasz sposób działania. Po prostu będzie to ta sama twarz dla wszystkich produktów i usług Siemensa. Najbardziej będzie to widoczne w przemyśle, gdzie mamy tak wiele produktów, że w przeszłości klient musiał się kontaktować z trzema, a nawet czterema osobami, które wspólnie przygotowywały ofertę. Teraz wszystko będzie lepiej skoordynowane, bo wyjdzie spod jednej ręki.W Polsce będziemy mieli teraz menedżerów odpowiadających za te trzy sektory. Wszyscy pochodzą z naszej firmy w Polsce.

Pozostało 87% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację