O jego szefie Aleksieju Millerze mówi się otwarcie, że mimo inżynierskiego wykształcenia jest politykiem pełną gębą. Miedwiediew z kolei przy każdej okazji podkreśla, że jest przede wszystkim ekonomistą, a w samym Gazpromie „ministrem spraw zagranicznych”. To funkcja praktycznie równa szefowi dyplomacji Rosji, bo każde zagraniczne przedsięwzięcie i każda „gazowa wojna” Gazpromu są dokładnie uzgodnione z Kremlem i prowadzone pod dyktando rządu.

Miedwiediew urodził się w Szachtiorsku na Sachalinie w 1955 roku. Skończył Politechnikę Moskiewską na Wydziale Systemów Kontroli Automatycznej. Zanim znalazł pracę w Gazpromie, terminował w Międzynarodowej Akademii Inwestycji i Gospodarki oraz Departamencie Stosunków Zagranicznych Moskiewskiego Instytutu Badań nad Gospodarką Światową i Stosunkami Gospodarczymi z Zagranicą (IMFMO), a także kierował rosyjską firmą konsultingową w Austrii (oddziałem Inter Trade Consult).Pierwszą pracę w sektorze energetyki dostał dopiero sześć lat temu – został wtedy dyrektorem Gazexportu i wszedł w skład komitetu zarządzającego konglomeratem. Od roku 2005 jest wiceprezesem Gazpromu, ale zachował najwyższe stanowisko w Gazexporcie.

Jest przedstawicielem koncernu najczęściej pokazującym się publicznie, chętnie pojawia się na rozgrywkach hokejowych (sam doskonale jeździ na łyżwach), jest jednocześnie prezesem Rosyjskiej Ligi Hokeja.

Nadal wierzy w potęgę Gazpromu. Tuż przed Bożym Narodzeniem powiedział, że w roku 2014 kapitalizacja rynkowa tego kolosa osiągnie bilion dolarów. Jednakże to jemu właśnie zarzuca się, że jest jednym z tych, przez których wartość rynkowa koncernu zmalała o 76 proc. – do 85 mld dol., przez co Gazprom spadł w rankingu światowych kolosów z trzeciego na 35. miejsce.

– Tak, Gazprom to monstrum, ale dobrotliwe monstrum – starał się niedawno przekonać dziennikarza „Time’a”, któremu udzielił jednego ze swych nielicznych wywiadów. – A co jest dobre dla Gazpromu, jest dobre dla całego świata – to jego ulubione powiedzenie. Jest jednym z pomysłodawców i głównym promotorem stworzenia gazowego OPEC, co dałoby Rosji znacznie większą wagę w gospodarce światowej. – Gaz jest tak naprawdę tylko w trzech krajach: w Rosji, Iranie i Katarze. Każdy, kto mówi o dywersyfikacji dostaw, może w przyszłości zobaczyć jedną wielką figę (czyli nic) – ostrzega. Jednocześnie zapewnia, że żadne zagraniczne konsorcjum nie może dostać praw do eksploatacji złóż Sachalin II, bo to projekty bardzo wrażliwe z powodu ekologii. – Jestem stamtąd i rozumiem, co znaczy ekologia dla tego regionu, bo sam jestem ekologiem – mówi.