[b] Konsorcja z udziałem spółek z grupy PBG zbudują aż trzy z sześciu stadionów na Euro 2012. To chyba duża odpowiedzialność… [/b]
[b] Jerzy Wiśniewski:[/b] Ale i ogromna satysfakcja dla nas. Czujemy wielką odpowiedzialność, ale też jesteśmy dobrze przygotowani. Zanim były ogłoszone prekwalifikacje, jeździliśmy po Europie szukając sprawdzonego partnera. Alpine budowała m.in. stadion w Monachium, który jest podobny konstrukcyjnie do warszawskiego. To jeden z powodów. Ale i oni szukali partnera, który zagwarantuje zrealizowanie takiego obiektu. Chodzi o potencjał ekonomiczny, ale i ludzi, inżynierów. Nasza spółka to ok. 5 tys. ludzi, a w części konstrukcyjnej mamy kilkuset inżynierów. By jeszcze lepiej się przygotować, wystartowaliśmy w Poznaniu na część rozbudowy stadionu za kilkanaście mln zł. Chodziło o jedną z trybun. Daliśmy cenę na styku opłacalności. Ale nie chodziło nam o zyski, ale dowiedzenie się, jak to działa. Wykonaliśmy inwestycję w terminie i poznaliśmy świat podwykonawców. Na bazie tego doświadczenia wygraliśmy rozbudowę całego stadionu w Poznaniu. Mieliśmy najlepiej przygotowane ceny. Przenieśliśmy to doświadczenie na Gdańsk i znów się udało. Potem podobnie było ze Stadionem Narodowym. To wielkie szczęście. A przygotowani do realizacji jesteśmy perfekcyjnie.
[b]To wyjątkowo prestiżowa inwestycja, ale czy da się na niej zarobić?[/b]
Przy tej skali wartości kontraktu prestiż musi ulec ekonomii. Zastosowaliśmy podobne założenia, co w kontraktach podpisywanych do tej pory. Mamy średnią marżę w tym sektorze na poziomie operacyjnym między 8 a 12 proc. Nie zeszliśmy z marżą i tu, co uważam za duży sukces. Oczywiście może być 1-2 pkt. proc. mniej lub więcej w poszczególnych inwestycjach, bo występują różne ryzyka. Trzeba pamiętać, że skala tych trzech kontraktów to 2 mld zł. W takiej sytuacji 1 proc. marży robi wielką różnicę.
[b]Jaka część zasobów firmy będzie zaangażowana w te projekty? [/b]