Z szacunków "Rz" wynika, że w ubiegłym roku do krezusów można było zaliczyć jednego na trzy tysiące Polaków.
– To przede wszystkim prowadzący własne przedsiębiorstwa, ale także prezesi banków, dużych firm, aktorzy i piłkarze – wylicza Krzysztof Sachs z Ernst & Young. – W polskich realiach bardzo nieliczni pracownicy najemni mogą liczyć na miesięczne wynagrodzenie przekraczające 80 tys. zł.
W odróżnieniu od poprzedniego roku szeregów milionerów raczej nie powiększyli giełdowi gracze, którym bessa odchudziła portfele.
Z ankiety przeprowadzonej przez "Rz" w izbach skarbowych wynika, że najwięcej bogaczy – bo prawie co czwarty – mieszka w najbardziej uprzemysłowionych województwach. Tylko w Małopolsce mieszka zadziwiająco mało milionerów. Listę otwiera województwo mazowieckie. Tu odnotowano największy przyrost – o 363 osoby. Mazowsze goni Śląsk, gdzie w ciągu ostatnich dwóch lat liczba milionerów wzrosła o dwie trzecie, do 1501. Kolejna na liście jest Wielkopolska. W tym przypadku jednak w ciągu ostatniego roku liczba krezusów skurczyła się aż o 300 osób.
– Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że przenieśli się oni do naszych zachodnich sąsiadów, którzy są bardziej przyjaźni przedsiębiorcom niż Polska – uważa Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas.