Milionerów jak na lekarstwo

W ubiegłym roku zaledwie 13 tysięcy Polaków osiągnęło dochód przekraczający milion złotych. Takich milionerów w Polsce szybko przybywa

Publikacja: 06.08.2009 01:46

Milionerów jak na lekarstwo

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Z szacunków "Rz" wynika, że w ubiegłym roku do krezusów można było zaliczyć jednego na trzy tysiące Polaków.

– To przede wszystkim prowadzący własne przedsiębiorstwa, ale także prezesi banków, dużych firm, aktorzy i piłkarze – wylicza Krzysztof Sachs z Ernst & Young. – W polskich realiach bardzo nieliczni pracownicy najemni mogą liczyć na miesięczne wynagrodzenie przekraczające 80 tys. zł.

W odróżnieniu od poprzedniego roku szeregów milionerów raczej nie powiększyli giełdowi gracze, którym bessa odchudziła portfele.

Z ankiety przeprowadzonej przez "Rz" w izbach skarbowych wynika, że najwięcej bogaczy – bo prawie co czwarty – mieszka w najbardziej uprzemysłowionych województwach. Tylko w Małopolsce mieszka zadziwiająco mało milionerów. Listę otwiera województwo mazowieckie. Tu odnotowano największy przyrost – o 363 osoby. Mazowsze goni Śląsk, gdzie w ciągu ostatnich dwóch lat liczba milionerów wzrosła o dwie trzecie, do 1501. Kolejna na liście jest Wielkopolska. W tym przypadku jednak w ciągu ostatniego roku liczba krezusów skurczyła się aż o 300 osób.

– Nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało, że przenieśli się oni do naszych zachodnich sąsiadów, którzy są bardziej przyjaźni przedsiębiorcom niż Polska – uważa Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas.

Z danych zebranych przez "Rz" wynika, że prezesi największych firm giełdowych zarobili maksymalnie do sześciu milionów złotych rocznie. Tymczasem w dość ubogim województwie podlaskim lider miał 9 milionów złotych dochodu, a w warmińsko-mazurskim 11 mln.

– W Polsce nie ma jeszcze wykształconej i ugruntowanej klasy zamożnej, która niezależnie od koniunktury utrzymuje dochody – wyjaśnia wahania liczby milionerów Leszek Melibruda, psycholog biznesu. Chwiejne dochody nie są problemem najbogatszych rodaków, tych jednak w tym zestawieniu nie ma, bo – tak jak np. Jan Kulczyk – płacą podatki za granicą, a w Polsce żyją oficjalnie z dywidend.

– Jesteśmy narodem na dorobku – wyjaśnia Marek Borowski, poseł SdPl=Nowej Lewicy. – Przeciętny Polak ma odłożone dwie pensje, a przeciętny Niemiec aż sześć. Jego zdaniem Polakom łatwiej będzie się bogacić, jeśli państwo więcej pieniędzy przeznaczy na naukę, badania i edukację.

Z szacunków "Rz" wynika, że w ubiegłym roku do krezusów można było zaliczyć jednego na trzy tysiące Polaków.

– To przede wszystkim prowadzący własne przedsiębiorstwa, ale także prezesi banków, dużych firm, aktorzy i piłkarze – wylicza Krzysztof Sachs z Ernst & Young. – W polskich realiach bardzo nieliczni pracownicy najemni mogą liczyć na miesięczne wynagrodzenie przekraczające 80 tys. zł.

Pozostało 81% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację