Decyzja pokazuje jasno że gdy ma się istotne argumenty prawne i wolę polityczną do sporu sądowego z KE, to można wygrać. Dzisiaj zostaje obalony mit, który funkcjonuje w polskiej administracji, że z KE nie da się wygrać, a spieranie się z urzędnikami Komisji jest „niepoprawne politycznie”, oraz że wszystko da się wynegocjować. Prawda jest także, że jeśli negocjacje nie przyniosą oczekiwanych efektów, pozostaje droga sądowa i nie można się obawiać korzystania z niej. Istotą nie jest zresztą sam spór sądowy, ale konieczność przekonania parterów w KE do swoich ważnych racji związanych z ochroną polskiej gospodarki, Jeśli można to zrobić tylko za pośrednictwem wyroku sądowego - trudno.

Polska, po kilku latach doświadczeń, ma uznane grono specjalistów, dzięki którym udało się wygrać spór sądowy. Cieszę się że wielu z tych ludzi, na szczęście dla Polski, pracuje do dzisiaj w tym obszarze. Jako osoba, która przygotowywała projekt skargi Polski przeciwko KE, cieszę się że Polska wygrała.

KE nie powinna się odwoływać od wyroku, gdyż jego treść jest dla niej druzgocąca. Przypomnę tylko, z pośród wielu, tylko jedno stwierdzenie Sądu, że Komisja, ustalając maksymalny poziom całkowitej liczby uprawnień podlegających rozdzieleniu, przekroczyła granice kompetencji, przyznanych jej na mocy art. 9 ust. 3 dyrektywy. Jeśli jednak Komisja odwoła się, to w celu gry na zwłokę, aby nie obniżać cen uprawnieniami CO2, które już wczoraj straciły na wartości około 4 proc. Natomiast Rząd Polski, zgodnie z wyrokiem sądu stwierdzającym nieważność decyzji, powinien wystąpić do Komisji Europejskiej o wprowadzenie dodatkowych uprawnień (80 mln t CO[sub]2[/sub]/rok ) do rejestru uprawnień, na konta polskich przedsiębiorstw. Jest to bardzo istotne, gdyż po roku 2012 uprawnienia CO[sub]2[/sub] z obecnego okresu 2008-2012 będzie można przenieść na kolejne lata. Taka sytuacja pozwoliłaby polskiej gospodarce spokojnie ograniczać emisje CO[sub]2[/sub] do roku 2020, utrzymując jednocześnie wzrost produkcji i konkurencyjność cenową towarów.