Pomysł rządowy zakłada obniżenie składek w II filarze z ponad 7 do 2 proc. i przekazanie tak uzyskanej kwoty do ZUS.
Skutki takiej decyzji mogą być katastrofalne nie tylko dla samych emerytów, ale i dla międzynarodowego wizerunku Polski. Uważam, iż przy okazji tego diabelskiego pomysłu warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden jego aspekt – zagrożenie dla bardzo ambitnych planów prywatyzacyjnych Ministerstwa Skarbu na 2010 rok.
Temat może być szczególnie interesujący dla inwestorów giełdowych, którzy oprócz fundamentów zwracają też baczną uwagę na analizę przepływów, czyli proporcję gotówki dostępnej do zainwestowania w akcje do potencjalnej podaży papierów w zapowiedzianych ofertach. Prawdopodobne ograniczenie wpływów do funduszy emerytalnych z szacowanych 22 mld do ok. 6 mld zł oznacza, iż plany prywatyzacji na rok przyszły trzeba będzie ustalać od nowa.
Nie jest możliwe sprzedanie za pośrednictwem giełdy majątku wielkości ponad 25 mld zł na rynku, gdzie jedynymi ”kupującymi” są OFE. Nie oszukujmy się – tylko OFE dysponowałyby niezbędnymi środkami. Szansą na powodzenie ofert państwa mogą być też środki funduszy inwestycyjnych. Jednak szansa, że do funduszy akcyjnych napłynie w 2010 r. co najmniej 15 mld zł, jest znikoma.
Szacowanie szans na pozytywne zakończenie prywatyzacji w 2010 r. oparte na sukcesie oferty PGE jest błędem. Bo inwestorzy instytucjonalni przywiązują wagę m.in. do udziałów benchmarkowych, czyli np. na podstawie docelowego udziału akcji PGE w WIG podejmują decyzję, w jakim stopniu mogą się zaangażować. Kolejny pakiet akcji PGE nie będzie miał tak istotnego wpływu na udział w benchmarkach.