[b][link=http://blog.rp.pl/romanski/2010/06/29/chinski-turysta-w-krainie-zaprzepaszczonych-szans/]Skomentuj na blogu[/link][/b]
To oczywiście tylko statystyka – w rzeczywistości mogło być nieco więcej lub nieco mniej, ale jedno jest pewne – 300 wydanych wiz turystycznych dla obywateli kraju liczącego ponad 1,4 mld mieszkańców to liczba porażająco śmieszna.
Polska może być atrakcyjnym celem podróży. Jednak od lat promocja naszego kraju szwankuje. Brakuje spójnej koncepcji i działań, które byłyby widoczne i – przede wszystkim – skuteczne. Co chwilę słyszymy za to o kolejnych konkursach, które mają rozsławić nasz kraj. Na razie bez większych rezultatów, mimo życzliwego zainteresowania wielu nacji. W tym właśnie Chińczyków, których najwyraźniej zafascynował polski pawilon na Expo w Szanghaju (na razie odwiedziło go ponad milion gości, co stawia naszą ekspozycję w ścisłej czołówce wystawiających się krajów).
Czas byłoby pójść za ciosem i zaprosić ich na wycieczki do Polski, pamiętając, że każdy gość z Chin wydaje średnio podczas swoich podróży 1200 dolarów... A niektórzy znacznie więcej. Co ważne, zainteresowanie z tamtej strony jest spore – na planowany przy okazji Expo polsko-chiński okrągły stół turystyczny chce przybyć kilkudziesięciu tamtejszych touroperatorów. Po drugiej stronie spotkają prawdopodobnie tylko kilku naszych urzędników.
Po pieniądze chińskich turystów zamierzają sięgnąć nie tylko duże kraje europejskie, tradycyjny cel wypraw gości z innych kontynentów, ale i mniejsze. Także nasi sąsiedzi – Węgry, Czechy, Bułgaria. Wprowadzają ułatwienia wizowe, przygotowują programy opracowane pod kątem zainteresowań egzotycznych podróżnych. Tymczasem Polska utrzymuje wizowy reżim – wszak Chińczycy o niczym innym nie marzą, jak tylko o czmychnięciu do Europy Zachodniej przez turystyczną furtkę uchyloną przez Polskę. Inne kraje jakoś nie mają takich problemów.