Minister postanowił więc działać i przekonał do swego planu rząd. Rezultatem będzie więc m.in. zaliczenie Lasów Państwowych do sektora finansów publicznych. Ba, 2 mld zł zgromadzone przez lasy zostaną przetransferowane na rachunek ministra i tym samym zmniejszą kwotę, którą na rynku finansowym będzie musiał pożyczyć. Zmniejszy się też deficyt finansów publicznych. Podobnie będzie z innymi jednostkami sektora publicznego. Dzięki temu "lepszemu zarządzaniu publicznymi pieniędzmi" budżet ma w sumie oszczędzić w przyszłym roku blisko 20 mld zł.

I tak jak sposób myślenia ministra finansów wydaje się właściwy, tak można już mieć wątpliwości, czy uda mu się w ten sposób oszczędzić owe 20 mld zł.

Plan ministra wpisuje się w liczne już pomysły na wydobycie z polskich finansów potrzebnych oszczędności. Miało je kiedyś dać stworzenie agencji ds. długu, która miała zwiększyć efektywność zarządzania naszymi zobowiązaniami. Podobnie jest, gdy wciąż słyszymy o efektach reformy finansów publicznych.

Ten krok ministra Rostowskiego pokazuje, że w sferze polskich finansów publicznych są jeszcze możliwości. Lepiej, że minister planuje konsolidację publicznych pieniędzy, niż miałby np. znów sztucznie wypychać kolejne wydatki poza budżet państwa. Jest tylko jedno ryzyko. Na razie lasy śpią na pieniądzach. Oby nie poniosły strat, które będzie musiał pokrywać minister finansów, a tak naprawdę podatnicy.