Tomasz Zadroga nie ma racji w sprawie PGE

- Tomasz Zadroga, prezes PGE, nie ma racji w dyskusji z Leszkiem Balcerowiczem o przejęciu Energi - pisze Maciej Stańczuk, prezes banku WestLB Polska

Publikacja: 25.09.2010 01:24

Tomasz Zadroga nie ma racji w sprawie PGE

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Red

Wypowiedź prezesa Polskiej Grupy Energetycznej Tomasza Zadrogi dla „Rz” z 22 września to istne kuriozum. Sama próba polemiki z prof. Leszkiem Balcerowiczem jest aktem z pewnością chwalebnym, ale żeby była ona skuteczna, powinna opierać się na racjonalnych i logicznych argumentach, a tych moim zdaniem prezesowi bardzo zabrakło.

Ale po kolei: prezes Zadroga twierdzi, że transakcja jest uzasadniona biznesowo, gdyż kurs akcji PGE w ostatnich dniach agresywnie rośnie. Jest to teza na wskroś w tym przypadku bałamutna. Tworzenie oligopolu z pewnością inwestorzy przyjmą bardzo pozytywnie, gdyż biznes wszędzie na świecie kocha monopole i dominujące podmioty rynkowe ze względów oczywistych.

Zbudować wartość firmy energetycznej w oparciu o oligopolistyczny model biznesowy nie jest skomplikowanym pomysłem na życie, ale bardzo niebezpiecznym dla konsumentów energii w Polsce, czyli nas wszystkich. Dlatego mamy „niezależnych” regulatorów, stojących na straży przestrzegania zasad wolnego rynku, żeby w interesie konsumentów przeciwstawiali się oni próbom zaburzania tych zasad przez uczestników gry rynkowej.

Prezes twierdzi (nie podając argumentów), że oprócz transakcji czysto ekonomicznej PGE troszczy się o dobro publiczne. Tak nie jest. Tworzenie podmiotów dominujących nie leży z pewnością w interesie publicznym, tej tezy udowodnić się nie da. Z całą natomiast pewnością nie należy mylić interesu publicznego z interesem PGE.

W swoim apelu prof. Balcerowicz nie mówił o 40-proc. udziale PGE w przesyle (tak rzeczywiście nie jest), tylko w dystrybucji (a tak, niestety, będzie!). Zarzut o nieścisłości sygnatariuszy listu w tym zakresie jest zupełnie chybiony i z pewnością wynikał z przepracowania prezesa. W argument kolejny, że fuzja „nie doprowadzi do wzrostu cen energii dla milionów rodzin”, nie wierzy chyba sam prezes Zadroga. Koszty energii muszą wzrosnąć, gdyż inaczej kontynuowanie programu inwestycyjnego zapowiedzianego w prospekcie emisyjnym PGE oraz budowa elektrowni atomowej nie mogą się udać.

Przy poziomie wskaźnika EBITDA grupy PGE za 2009 r. 7,89 mld zł i planowanym w 2010 r. w wysokości 6,91 mld zł maksymalny jeszcze akceptowalny dla instytucji finansowych poziom długu, jaki PGE może uzyskać na rynku, to dwadzieścia kilka miliardów złotych. To dużo za mało na zrealizowanie jednego choćby projektu atomowego, nie mówiąc o innych inwestycjach, jakie ten czempion narodowy chce podobno zrealizować.

Nawet jeśli dojdzie do konsolidacji EBITDA Energi (ok. 1 mld zł), która też ma własny, ale dużo bardziej realistyczny program inwestycyjny, realizacja zamierzeń inwestycyjnych PGE z czysto finansowego punktu widzenia to mrzonka.

Prezes powinien uczciwie odpowiedzieć, jak to wszystko jego grupa zamierza sfinansować, i byłby to najbardziej efektywny argument w polemice z prof. Balcerowiczem. Niestety, tego nie robi, gdyż realizacja inwestycji PGE jest możliwa tylko w przypadku drenowania kieszeni konsumentów. Drogi Tomku, nie idź tą drogą! Twarz ma się tylko jedną!

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację