Irlandia: rosnące bezrobocie, dziura w budżecie, skandale bankowe, galopujący dług publiczny i cięcia budżetowe, które do roku 2014 mają wynieść 15 mld euro. Problemy z przestępczością, która łączona jest z rosnącą frustracją społeczeństwa. Ranking „The Economist” z 2005 r. określał wyspę jako „najlepszy kraj do życia”. Na najnowszej liście CMA Datavision pokazującej gospodarki o największym zagrożeniu bankructwem Irlandia w ciągu kilku miesięcy przesunęła się w górę aż o 11 miejsc, na trzecią pozycję (za Wenezuelą i Grecją).
Problemy kraju w dużej mierze wiążą się z realizacją rządowych planów ratowania banków. Sam tylko Anglo Irish, przy optymistycznych założeniach, pochłonie co najmniej 29,3 mld euro, najczarniejszy scenariusz przewiduje konieczność wpompowania 34 mld euro. Uwzględniając koszty pomocy dla innych banków, szacunki mówią o kwocie 45 – 50 mld euro. Ministerstwo Finansów obliczyło, że spłata odsetek od kwot na ratowanie banków kosztować będzie podatników 1,5 mld euro rocznie przez najbliższe 15 lat. Ma to wpływ na wzrost deficytu kraju. W tym roku wyniesie on około 31 proc. PKB.
W najnowszej publikacji Instytut Badań Ekonomiczno-Społecznych (ESRI) przewiduje, że aby Irlandia zgodnie z planem obniżyła do 2014 r. deficyt do wymaganych maksimum
3 proc., musi zaplanować cięcia budżetowe wysokości 15 mld euro – dwukrotnie wyższe od ustalonych wcześniej z Komisją Europejską. Instytut szacuje, że w tym roku wyspie grozi recesja – PKB skurczy się o 0,25 proc. W przyszłym roku spodziewany jest już wzrost o 2,25 proc. Bezrobocie w 2011 r. ma się utrzymać na niezmienionym, bardzo wysokim poziomie – ponad
13 proc. W 2005 r. wynosiło zaledwie 4,4 proc., a kraj mógł się chwalić 5 proc. wzrostem gospodarczym, jednym z najwyższych w Europie. Dokładna rządowa propozycja cięć budżetowych spodziewana jest w przyszłym miesiącu.