Informacje gospodarcze w mediach wyolbrzymione

Polak najbardziej chciałby mieć: dużo zdrowia, dużo pieniędzy i dużo powodów do narzekania. Tego pierwszego nie chce dać nam rząd, drugiego EBC, za to trzeciego towaru mamy w bród

Publikacja: 12.01.2012 00:03

Informacje gospodarcze w mediach wyolbrzymione

Foto: Fotorzepa, Kar Karol Zienkiewicz

Ostatnia szansa na złożenie życzeń noworocznych. Chciałbym, aby odzwierciedlały zarówno upodobania PT Czytelników, jak i moje. Nie jest to łatwe. Jak odkrył Zenon Laskowik, Polak najbardziej chciałby mieć: dużo zdrowia, dużo pieniędzy i dużo powodów do narzekania. Tego pierwszego nie chce dać nam rząd, drugiego EBC. Za to trzeci towar dostarczany jest przez media w ilościach nieprzebranych.

Początkowo tezę tę chciałem poprzeć przykładami. Uznałem jednak, że wymagałoby to tekstu wielkości dzieł wszystkich Józefa Ignacego Kraszewskiego. Wobec tego sumarycznie stwierdzę, że w dwóch gazetach o największej sprzedaży nie ma już w ogóle informacji, ale same straszaki. Wszystkie artykuły, które teoretycznie powinny przekazywać informacje, zawierają dane nieprawdziwe, przekręcone, wyolbrzymione. Dodatkowo powszechnie informacje są mieszane z komentarzem, z którego wynika, że jest tragicznie, a będzie jeszcze gorzej i za kilka miesięcy świat, a zwłaszcza Polska, przestanie istnieć.

Kilka miesięcy mija i końca świata nie ma. Najwyraźniej jednak nadawcom wiadomości to nie przeszkadza, a odbiorcy są usatysfakcjonowani, bo zaspokojona jest ich potrzeba lęku i niezadowolenia.

Najgorsze jednak jest to, że owa tabloidalna moda wkracza na salony i podobnie zaczynają postępować najpoważniejsze media. Tu muszę podeprzeć się przykładem. „Gazeta Wyborcza" informuje w swoim serwisie internetowym o wielkim wzroście bezrobocia („Bezrobocie w górę. Prawie 2 mln osób bez pracy"), choć poniżej przerażającego tytułu przeczytać możemy, że „wskaźnik bezrobocia w skali roku zwiększył się o 0,1 punktu procentowego, podczas gdy w końcu 2010 roku odnotowano jego wzrost o 0,3 punktu".

Mocno przerażony sezonowym wzrostem bezrobocia (o 0,1 pkt proc.) przeszedłem do lektury pism fachowych. I tu jak zwykle zostałem porażony językiem używanym przez dominującą obecnie wśród autorów grupę komentatorów i analityków ekonomicznych. Już dawno postanowiłem darować im zwrot „trend boczny", gdyż zimą sam się w takim trendzie znajduję (chociaż latem chudnę i wracam do normalnej wagi).

Do owej bocznej tendencji rozwojowej, „testowania", „generowania" i powszechnej pluralizacji rzeczownika „ryzyko" dołączyły ostatnio „awersja" oraz „sentyment" („na giełdzie panował negatywny sentyment inwestycyjny", zapewne wskutek „awersji do ryzyk"). Dodać do tego należy upowszechniający się skrót myślowy mieszający wielkości absolutne z przyrostem („PKB wyniósł 2,5 proc."). I mamy już niemal cały aparat pojęciowy niezbędny do tego, aby kompetentnie wypowiadać się o gospodarce.

Korzystając z owego aparatu, chciałbym złożyć życzenia. Pomyślności gospodarczej dla Ojczyzny, aby malała awersja do ryzyk, by sentyment inwestycyjny wyraźnie wzrósł, kurs złotego nie był tak bardzo wolatywny i gospodarka wyszła z trendu bocznego, wchodząc na trwałą i stromą ścieżkę wzrostu, a PKB testował poziom nie 2, ale 4 proc.

Wiem oczywiście, że w znacznej mierze zależy to od sytuacji w największych krajach UE. Dlatego życzę im wygenerowania odbicia od dotychczasowej strefy oporu, wydostania się z wnętrza ustalonej konsolidacji i niekontynuowania ruchu w dół.

I mam nadzieję, że gdy to wszystko nastąpi, w „Fakcie" i „Super Expressie" choć raz przeczytam optymistyczną wiadomość gospodarczą.

Ostatnia szansa na złożenie życzeń noworocznych. Chciałbym, aby odzwierciedlały zarówno upodobania PT Czytelników, jak i moje. Nie jest to łatwe. Jak odkrył Zenon Laskowik, Polak najbardziej chciałby mieć: dużo zdrowia, dużo pieniędzy i dużo powodów do narzekania. Tego pierwszego nie chce dać nam rząd, drugiego EBC. Za to trzeci towar dostarczany jest przez media w ilościach nieprzebranych.

Początkowo tezę tę chciałem poprzeć przykładami. Uznałem jednak, że wymagałoby to tekstu wielkości dzieł wszystkich Józefa Ignacego Kraszewskiego. Wobec tego sumarycznie stwierdzę, że w dwóch gazetach o największej sprzedaży nie ma już w ogóle informacji, ale same straszaki. Wszystkie artykuły, które teoretycznie powinny przekazywać informacje, zawierają dane nieprawdziwe, przekręcone, wyolbrzymione. Dodatkowo powszechnie informacje są mieszane z komentarzem, z którego wynika, że jest tragicznie, a będzie jeszcze gorzej i za kilka miesięcy świat, a zwłaszcza Polska, przestanie istnieć.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku