Tu nie wytrzymał unijny komisarz Oli Rehn. – Nie powiedziałbym, że to najbardziej „elegancki" rezultat - zbliżenie się do 3-proc. deficytu, z pomocą specjalnego zapisu wynegocjowanego w kontekście sześciopaku – stwierdził.
Unia Europejska i jej wszelakie organy znane są z naginania przepisów czy też tworzenia nowych definicji, mających na celu wspomożenie krajów członkowskich. Słynna sprawa marchewki jako owocu (na portugalskie dżemy), ślimaków zaliczanych do ryb (bo jedzą je Francuzi) czy właściwej dla byłych francuskich kolonii krzywizny banana. Teraz nam udało się z tej unijnej elastyczności skorzystać.
Post factum warto podpowiedzieć UE, jak radzić sobie z niesfornymi budżetami państw członkowskich, aby skorzystały na tym unijne finanse. Należy oto skorzystać przy badaniu budżetu z usług któregokolwiek z polskich urzędów skarbowych. Praktyka krajowych firm wskazuje, że jak skarbówka chce, to haka znajdzie wszędzie. Na dodatek najpierw każe sobie zapłacić, a później zastanowi się, czy przypadkiem nie popełniła błędu – i kiedyś odda pieniądze. Może nawet z odsetkami, ale po latach przepychanek. A kasę przekaże. Do budżetu właśnie. I deficyt będzie mniejszy.