Produkcja wraca do Europy

Rozmowa z Bogusławem Słabym, prezesem Związku Przedsiębiorców Przemysłu Mody Lewiatan

Publikacja: 19.01.2012 09:21

Agencje badawcze zakładają kilkuprocentowy wzrost wartości rynku odzieżowego w naszym kraju. Jaki w rzeczywistości pana zdaniem będzie to rok dla branży pod względem sprzedaży?

Mówiąc o branży odzieżowej zawsze trzeba mieć na uwadze dwa segmenty. Pierwszy, który uwzględnia firmy szyjące pod własną marką oraz tzw. odzież korporacyjną, co stanowi około 30 proc. producentów. Pozostałe 70 proc. produkcji zapewniając przedsiębiorstwa przerobowe szyjące na zlecenie innych firm. W przypadku segmentu pierwszego spodziewamy się wzrostu sprzedaży, jeśli nie będzie anomalii pogodowych takich jak w zeszłym roku, kiedy mieliśmy chłodne i deszczowe lato oraz ciepły grudzień. W Polsce cały czas wydajemy sporo mniej niż w innych krajach europejskich, jest więc wciąż rezerwa wzrostu popytu. Kryzys może ten trend ograniczyć, ale nie zmienić.

Czy konkurencyjność krajowej produkcji będzie rosła, czy malała  względem importowanej odzieży? Jakie są perspektywy dla polskich producentów w kontekście rosnących kosztów pracy na Dalekim Wschodzie?

- Branża producentów odzieży nie jest niestety dobrze  opłacana, dlatego w rozwijających się i drożejących Chinach następuje przepływ kapitałów do bardziej rentownych biznesów. Docierają do mnie sygnały, że w perspektywie kilku lat w Państwie Środka nie będzie miał kto szyć. Już od pewnego czasu obserwujemy, że powoli produkcja odzieży ucieka z Chin do innych krajów regionu, takich jak Indie, Pakistan, czy Wietnam, a w przypadku prostych i najtańszych wyrobów także do Etiopii, czy Zimbabwe. Z kolei produkcja wyrobów oferowanych na tzw. wyższej półce, gdzie liczy się wysoka jakość produktu, a przede wszystkim krótka seria i szybkość dostawy, wraca do Europy. To szansa dla naszych producentów, głównie z segmentu przerobowego. Zapleczem produkcyjnym w naszym regionie może jednak stać się Mołdawia. Przemysł odzieżowy stanowi znaczący udział gospodarki tego kraju. Mołdawia ma również korzystne regulacje celne w eksporcie do Rosji, co może być ważne, dla firm planujących wejście na ten rynek ze swoją ofertą.

Czy zakłada pan, że ceny odzieży będą rosły, czy zmaleją?  Jaki wpływ będą miały kursy walutowe, czy cena bawełny?

Jeśli nasza waluta będzie słaba, a cena bawełny będzie rosła to automatycznie musi przełożyć się to na wzrost  cen odzieży. Taki scenariusz nie musi się jednak sprawdzić. W przypadku kursów walutowych interesy poszczególnych segmentów są jednak odmienne. Firmy specjalizujące się w przerobie z pewnością liczą na osłabienie naszej waluty, bo głównymi zleceniodawcami są podmioty spoza naszego kraju. Z kolei producenci wytwarzający odzież pod własną marką oczekują na umocnienie złotego. Większość tkanin importują głównie z Włoch i Azji, płacąc w euro lub dolarach. Do tego najem powierzchni w galeriach handlowych jest też rozliczany w euro.

Jakie są główne zagrożenia w branży?

Dla producentów odzieży oprócz codziennych problemów dziś jednym z największych  jest brak wykwalifikowanych kadr (m.in. konstruktor, technolog, ale także konfekcjonerki odzieży). Część doświadczonych osób odeszło na emerytury. Jednocześnie następuje szybki postęp technologiczny. Firmy często nie są w stanie nadążyć za nowymi rozwiązaniami. Dla rozwiązywania problemów branży powstał w Łodzi Klaster Innowacyjnego Przemysłu Mody (członkiem jest również nasz związek), który m.in. uruchamia w Szkole Nowoczesnych Technologii dla Dorosłych w Łodzi nowy kierunek – technik przemysłu mody. W najbliższej przyszłości będziemy chcieli organizować także kursy podnoszące kwalifikacje pracowników zakładów odzieżowych.

Agencje badawcze zakładają kilkuprocentowy wzrost wartości rynku odzieżowego w naszym kraju. Jaki w rzeczywistości pana zdaniem będzie to rok dla branży pod względem sprzedaży?

Mówiąc o branży odzieżowej zawsze trzeba mieć na uwadze dwa segmenty. Pierwszy, który uwzględnia firmy szyjące pod własną marką oraz tzw. odzież korporacyjną, co stanowi około 30 proc. producentów. Pozostałe 70 proc. produkcji zapewniając przedsiębiorstwa przerobowe szyjące na zlecenie innych firm. W przypadku segmentu pierwszego spodziewamy się wzrostu sprzedaży, jeśli nie będzie anomalii pogodowych takich jak w zeszłym roku, kiedy mieliśmy chłodne i deszczowe lato oraz ciepły grudzień. W Polsce cały czas wydajemy sporo mniej niż w innych krajach europejskich, jest więc wciąż rezerwa wzrostu popytu. Kryzys może ten trend ograniczyć, ale nie zmienić.

Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku