Polska Miedź to spółka, o której od wielu tygodni mówi się praktycznie codziennie. I nie ma co się łudzic – tak bedzie przez kolejne dni. Zwłaszcza, że przy megazysku za 2011 r. (ponad 11 mld zł) inwestorzy już ostrzą sobie zęby na dywidendę. Zwłaszcza, że nie wiadomo, jak będzie z podziałem zysku w kolejnych latach, gdy spółce przyjdzie płacić miliardowe podatki od wydobycia miedzi i srebra. No i pytanie, czy sfinalizuje przejęcie Quadry... Gdyby tego było mało okazuje się, że rozbudowa Huty Miedzi warta ok. 2 mld zł została praktycznie zablokowana, bo tym razem pomysły Polskiej Miedzi nie spodobały się rolnikom. Spółka może co prawda mimo decyzji sądu prowadzić rozbudowę zakładu, ale bez nowych pozwoleń nie bedzie mogła uruchomić większej produkcji, m.in. ołowiu (chce ją zwiększyć z 21 do 28 tys. ton rocznie). Okoliczni rolnicy mówią nie, bo ich zdaniem normy ołowiu sa przekraczane, co odbija się zarówno na zdrowiu, jak i na jakości płodów rolnych.

Jakoś nie zaskakują mnie te protesty. Gdy w Polsce powstawały pierwsze farmy wiatrowe czy budowano nadajniki sieci komórkowych pamiętam rolników przekonujących, że ich krowy właśnie przez to przestały dawać mleko. Na przykładzie KGHM po raz kolejny widać, jak trudno pogodzić interesy przemysłu i rolnictwa. I tym razem też na pewno łatwo nie będzie. Zwłaszcza, że rolników wspierać będą niewątpliwie ekolodzy. A z nimi jest coraz trudniej wygrać. Wie o tym zarówno PGE, która boryka się z tymi problemami przy budowie bloków węglowych w Opolu (inwestycja za ponad 11 mld zł), jak i Kulczyk Investments – firma budująca za 12 mld zł Elektrownię Północ. Na wniosek ekologów tzw.  pozwolenie zintegrowane dla planowanej koło Tczewa elektrowni cofnął minister środowiska. Co ciekawe inwestycja jest nadal prowadzona. Ba, elektrownia, której jeszcze nie ma, ma już nawet podpisany kontrakt wieloletni na dostawy węgla z Bogdanką, wart kilkanaście mld zł.

Tam, gdzie w grę wchodzą duże pieniądze i jakiekolwiek niezadowolenie społeczne, możemy być pewni, że pojawią się ekolodzy. I nie rozstrzygam tu czy mają rację, czy nie (bo np. nie potrafię ocenic jednoznacznie tego np. w przypadku odkrywki węgla brunatnego Tomisławice należącej do kopalni Konin, o którą pyta teraz Komisja Europejska). Ale z czasem naprawdę zaczynam wątpić w ich intencje. Tak, jak nie do końca przekonują mnie argumenty rolników – sąsiadów huty KGHM.