Polski monopolista błękitnego paliwa chce docelowo sprzedawać ok. 70 proc. surowca na Towarowej Giełdzie Energii. Zarówno tego wydobywanego w kraju, jak i tego z importu.

Jak wpłynie to na wieloletnie kontrakty z dużymi firmami odbierającymi paliwo z PGNiG? Rynkowo. Bo kupować i sprzedawać będzie mogła każda. Czy sprzedaż gazu na aukcjach będzie w takim razie cieszyła się rosnącą popularnością jak sprzedaż energii? Czas pokaże, pod warunkiem, że projekt PGNiG zostanie zaakceptowany. A warunków jest kilka.

Przede wszystkim ten najważniejszy, czyli zgoda Urzędu Regulacji Energetyki na zwolnienie podmiotów sprzedających gaz (w 98 proc. robi to PGNiG, ale są też inne podmioty, jak np. CP Energia) z zatwierdzania taryf na to paliwo dla klientów instytucjonalnych (w związku z projektem nie zmieni się bowiem zatwierdzanie taryf gazowych przez URE dla odbiorców indywidualnych). I konia z rzędem temu, kto dziś odpowie na pytanie, czy URE taką zgodę wyda. Ale skoro nie zatwierdza już taryf energetycznych dla odbiorców instytucjonalnych, to może i na gaz się zgodzi? Jednak wszyscy mamy w pamięci niedawną dymisję Michała Szubskiego, byłego szefa PGNiG, który tłumaczył swoją decyzję głównie niezatwierdzeniem przez URE taryfy PGNiG na 2012 r., a co za tym idzie – sprzedaż paliwa ze stratą. Czy tym razem PGNiG i URE się porozumieją? Zobaczymy. Zwłaszcza że za chwilę pojawią się pytania: a co z handlem gazem łupkowym (choć jeszcze go nie wydobywamy)?