W okresie wzmożonych wydatków takich jak święta czy wakacje, uaktywniają się instytucje finansowe oferujące dostawę gotówki do domu. Wystarczy zadzwonić. Pożyczając 200 zł od ręki, po 15 dniach musimy oddać 240 zł. W skali roku to 8 tys. proc. Zakupy na raty „0" proc. często okazują się fikcją. Kredyt obciążony jest np. ubezpieczeniem, które może wynosić nawet 20 proc. wartości naszych zakupów. O tym jednak klient dowiaduje się często już po złożeniu wniosku w sklepie i tuż przed podpisaniem umowy. Reklamy o tym nie informują.
Kto z nas nie odebrał przynajmniej jednego telefonu z banku z ofertą przyznania karty kredytowej? Darmowej o procentowanej na słynne „0" proc. Z reguły darmowa jest przez pierwszy rok, zerowe oprocentowanie kończy się po sześciu miesiącach. Promocja i tak jest obwarowana dodatkowymi warunkami – np. koniecznością zapłacenia za zakupy do określonej kwoty wydaną kartą. Kryzys finansowy z 2008 roku wyniknął z nadmiernego zadłużania się obywateli – te lekcje powinny odrobić wszystkie banki. Jednak po krótkim okresie ostrożnego podejścia do udzielania pożyczek znowu zaczęły zasypywać klientów propozycjami nie do odrzucenia. Z drugiej bowiem strony konsumpcja napędza gospodarkę. Bardzo łatwo jednak wpaść w spiralę zadłużenia, z której trudno będzie się wydostać. Sposobem na uchronienie się przed finansowymi pułapkami jest uważne czytanie umów zanim je podpiszemy, sprawdzanie wszystkich kruczków i rzeczywistej kwoty, jaką przyjdzie nam spłacić.