To spo­ro dro­żej, niż się wszy­scy spo­dzie­wa­li, ale prze­cież to pro­blem wy­łącz­nie Rin­gier Axel Sprin­ger. My mo­że­my się tyl­ko cie­szyć z wy­so­kiej wy­ce­ny pol­skiej bran­ży in­ter­ne­to­wej po­śród in­we­sto­rów. In­na spra­wa, że ile re­al­nie jest war­te 25 proc. akcji wspól­nej spół­ki, ja­kie w ra­mach roz­li­cze­nia za Onet obej­mie TVN, to już słod­ka ta­jem­ni­ca pol­skiej fir­my i jej szwaj­car­sko­-nie­miec­kie­go kon­tra­hen­ta. I nie tyl­ko ja za­cho­dzę w gło­wę, o co cho­dzi w tej spe­cy­ficz­nej kon­struk­cji sprze­da­ży One­tu. Cie­ka­we. Jak się­gam dzien­ni­kar­ską pa­mię­cią, gru­pa TVN ce­lo­wa­ła w trud­nych do zro­zu­mie­nia trans­ak­cjach, po­czy­na­jąc od pró­by de­biu­tu gieł­do­we­go sprzed wie­lu lat, po­przez ze­szło­rocz­ne po­ro­zu­mie­nie z Ca­nal+ Gro­up w spra­wie plat­for­my „n", aż do dzi­siej­szej umo­wy w spra­wie One­tu. No, ale zno­wu się uda­ło i TVN zre­du­ku­je za­dłu­że­nie. Sprze­da­jąc spół­kę po spół­ce... Przy­kro tyl­ko, że ostat­nie z wiel­kich pol­skich przed­się­wzięć in­ter­ne­to­wych prze­cho­dzi pod bez­po­śred­nią kon­tro­lę za­gra­nicz­ne­go wła­ści­cie­la. Oczy­wi­ście, mamy wol­ność prze­pły­wu ka­pi­ta­łu, ale i wol­ność po­glą­dów: do­brze, kie­dy stra­te­gicz­ne dla pol­skie­go ryn­ku de­cy­zje za­pa­da­ją w Kra­ko­wie al­bo War­sza­wie i kie­dy po­dej­mu­ją je pol­scy me­ne­dże­ro­wie. Z dru­giej stro­ny to, że na pol­ski ry­nek in­ter­ne­to­wy chcą wej­ść po­ten­ta­ci eu­ro­pej­skie­go ryn­ku me­dial­ne­go, i że są go­to­wi w tym ce­lu po­tęż­nie za­in­we­sto­wać, aku­rat cie­szy. ?