Jak uspokoić hydrę

Unia będzie się męczyć z Grecją jeszcze co najmniej dwa lata. W tym czasie Grecy będą udawać, że reformują gospodarkę, a Europa będzie udawać, że w to wierzy - pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 18.06.2012 19:54

Jak uspokoić hydrę

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Były sekretarz skarbu USA John Connally powiedział 40 lat temu na spotkaniu europejskich ministrów finansów w Rzymie sławne dziś słowa o dolarze: „to nasza waluta, ale wasz problem". Dziś teza ta, tyle że odnosząca się do euro i do Polski, znów jest jak najbardziej aktualna.

Dla świętego spokoju

Centrala w Brukseli od lat siedzi na tykającej bombie. Jest nią z jednej strony jej własna niewydolność polityczna, a z drugiej brak dyscypliny budżetowej w Europie i brak ochoty na oszczędzanie w lepszych czasach. Ale najbardziej niebezpiecznym ładunkiem jest zastygły model socjalnego państwa opiekuńczego dominujący na południowych peryferiach kontynentu. Grecja -  gdzie w niedzielę nieznaczną większość zyskały ugrupowania w miarę przychylne oszczędnościom - jest tylko zapalnikiem tej wielkiej bomby.

Wynik wyborów nieco zmniejsza możliwość rychłego opuszczenia strefy euro przez Greków. Teoretycznie jest też mniejsze niebezpieczeństwo, że „grecka zaraza" przeniesie się na inne kraje Południa, takie jak najbardziej zagrożona chorobą Hiszpania. Jednak dobry wynik konserwatywnej Nowej Demokracji w Grecji nie oznacza, że państwo to w końcu nie opuści strefy euro.

Inwestorzy jednak pewnie uwierzą teraz, że Niemcy, Francja, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny ulegną presji Greków i nieco złagodzą wymóg dokonania przez Ateny ostrych cięć budżetowych. Teoretycznie mogliby tak postąpić, bo wśród wierzycieli Grecji jest już niewielu prywatnych, czyli tych, którzy najgłośniej domagają się zwrotu długu.

Jeszcze w 2011 r. udział wierzycieli publicznych (czyli państw strefy euro, MFW czy EBC) sięgał zaledwie nieco ponad 30 proc. greckiego zadłużenia. W tym roku już ponad 70 proc. greckiego zadłużenia ma się znaleźć w posiadaniu wierzycieli publicznych. A ci mogliby jej odpuścić, tak dla świętego spokoju. A nuż uspokoi to hydrę rozemocjonowanych rynków? W końcu to tylko pieniądze, a w dodatku podatników, czyli - zdaniem niektórych - niczyje.

Europejski podatnik na pewno będzie musiał zapłacić, gdyby nie udało się odzyskać udzielonych Grecji kredytów. Szacunkowe dane pokazują, że publiczni pożyczkodawcy są już teraz narażeni na straty przekraczające 250 mld euro. Ale czego się nie robi w Europie, by choć jeszcze przez jakiś czas ukryć rodzinne problemy. Pytanie tylko - na jak długo? Co się stanie za rok lub dwa? Czy po dalszej redukcji długu Aten Europa będzie musiała wprowadzić specjalny podatek na ratowanie krajów Południa?

Zyskują tylko Niemcy

Na razie jednak Europa zgłasza gotowość ratowania Grecji, bo efekt upadku strefy euro w jej obecnym kształcie byłby odczuwalny na całym świecie. A zawirowania na rynkach finansowych miałyby niewątpliwie negatywne konsekwencje dotyczące całkiem realnej gospodarki. Strefa euro pogrążona jest w recesji, a sama Grecja ten rok zakończy pod kreską już piąty raz z rzędu. Na słabym euro zyskują jedynie Niemcy, wzmacniając swoją potęgę eksportową, zwłaszcza w Azji.

Spadek popytu w Europie odbije się także na tygrysach azjatyckich. Sam eksport z Hongkongu czy Singapuru do Europy stanowi ekwiwalent odpowiednio 19 proc. i 15 proc. ich produktów krajowych brutto. Nikt więc, może poza spekulacyjnymi funduszami z Nowego Jorku, nie czeka na upadek starej niewydolnej Europy.

Na unormowaniu sytuacji w strefie euro zapewne, bardziej niż walczącym o swoje narodowe interesy politykom i urzędnikom w Berlinie i Paryżu, zależy więc krajom pozaeuropejskim z G20 - a zwłaszcza Stanom Zjednoczonym, Chinom, Japonii i zyskującej na znaczeniu Brazylii. Państwa te liczą bowiem na to, że swoje towary sprzedadzą młodym Europejczykom. A to nie jest możliwe w sytuacji, gdy stopa bezrobocia w tej grupie wiekowej przekracza w niektórych krajach Europy 50 proc.

Unia Europejska będzie się jednak jeszcze męczyć z Grecją co najmniej dwa lata. Choć niektórzy sądzą, że nawet krócej. W tym czasie Grecy będą udawać, że reformują gospodarkę, a Europa będzie udawać, że w to wierzy. Potem, rzecz jasna, okaże się, że sytuacja gospodarcza jest nadal dramatyczna, nie ma perspektyw na wyjście z recesji, a greckie banki zostały doszczętnie ogołocone z oszczędności przez obywateli. I, aby ratować to, co jeszcze pozostało, niezbędne będzie zastosowanie realnych metod walki z kryzysem - powrót do drachmy i jej gwałtowna dewaluacja. Chyba że nową-starą grecką walutę uratują swoimi pieniędzmi Chińczycy. Póki co Europa będzie trzymać Grecje na kroplówce. Inny scenariusz: to Unia reformuje się sama, aby odzyskać utraconą konkurencyjność, tak jak kiedyś Wielka Brytania za czasów Margaret Thatcher. Zwykle kryzysy w tym pomagają.

Różowo nie będzie

Po raz kolejny w ciągu ostatnich trzech lat jesteśmy w kluczowym momencie kryzysowej rzeczywistości. Najbliższe dwa tygodnie to kolejny okres szczytów i politycznych gier. Dziś drugi dzień spotkania państw G20 (wszyscy na pewno pokażą determinację i zapewnią, że coś będą robić), a w środę jest posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed może ogłosić nowe działania mające na celu wsparcie rynków). Ale chyba najważniejsze będzie ogłoszenie 21 czerwca wyników niezależnego audytu hiszpańskich banków. Przecieki mówią, że pożyczkodawcy mogą potrzebować „jedynie" 60 mld - 70 mld euro wsparcia.

Polska niestety nie może przyglądać się kłopotom Grecji, Hiszpanii i całej strefy euro z oddali i beztrosko. Nasz eksport w zasadzie nie rośnie. Słabnie także popyt w kraju, szczególnie inwestycyjny. Różowo nie będzie. Cóż - nie mamy euro, ale mamy problem.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację