Czego należy spodziewać się na globalnych rynkach finansowych w perspektywie najbliższych kwartałów?
Wciąż odczuwamy skutki globalnego kryzysu finansowego. Co istotne, pierwotnie był to kryzys północnoatlantycki, dopiero później zainfekowane zostały pozostałe gospodarki, szczególnie południowej Europy. Rynki rozwijające się wciąż są w bardzo dobrej kondycji, choć należy spodziewać się lekkiego spowolnienia. USA też gospodarczo odbiły się od dna i radzą sobie zaskakująco dobrze. Generalnie jednak sytuacja na rynkach jeszcze przez stosunkowo długi okres będzie przytłumiona. Warunkiem poprawy jest podźwignięcie się z kolan gospodarek rozwiniętych, a to w mojej opinii nie nastąpi wcześniej niż za dwa-trzy lata.
Czy podejmowane na poziomie europejskim kroki i metody walki ze spowolnieniem są odpowiednie?
Podjęte dotychczas działania, przejawiające się głównie w zaciskaniu fiskalnego pasa, służą przede wszystkim zmniejszeniu deficytu państw i ich długu. To oczywiście jest niezbędne, by przywrócić właściwe zarządzanie finansami publicznymi, ale nieadekwatne z perspektywy tworzenia fundamentów dla wzrostu gospodarczego. Wzrost potrzebuje stymulacji w postaci tworzenia popytu. Gospodarki, które znajdują się w lepszej kondycji fiskalnej, jak np. Niemcy, i które wyraźnie korzystają na wymianie handlowej w ramach wspólnej europejskiej waluty, powinny podjąć więcej ryzyka i postawić na większe stymulowanie gospodarki dla wspólnego dobra Europy. W przeciwnym wypadku przezwyciężenie kryzysu będzie znacznie trudniejsze dla wszystkich rynkowych graczy i wychodzenie z kryzysu potrwa dłużej.
Skoro wszystko zaczęło się w USA, kryzys rozlał się ze Stanów na inne kontynenty, może powinny być one bardziej zaangażowane we wsparcie?