W Polsce chcemy być katalizatorem

Mimo, że Polska dobrze sobie daje radę, nadal będziemy finansować projekty w waszym kraju. Przede wszystkim dotyczące oszczędzaniu energii oraz w bankowości - sir Suma Chakrabarti, prezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju

Publikacja: 21.10.2012 14:05

W Polsce chcemy być katalizatorem

Foto: Bloomberg

Rz: Czy jest pan dzisiaj zaniepokojony sytuacją gospodarczą krajów Europy Środkowej i Wschodniej?

Sir Suma Chakrabart:

Kiedy patrzę na Polskę i kraje bałtyckie, widać, że doszło do spowolnienia. Chociaż wszystko wskazuje na to, że w 2014 r. nastąpi już odbicie w górę. Jeśli chodzi o ten region Europy, jestem optymistą. Naturalnie trzeba będzie przeprowadzić jeszcze niektóre reformy, ale nie widzę nic niepokojącego. Inaczej jest w przypadku Europy Południowo-Wschodniej, wzrost jest znacznie wolniejszy i mogą pojawić się kłopoty z reformami, bo także sytuacja polityczna jest skomplikowana.

Podczas poprzedniej fali kryzysu powstała Inicjatywa Wiedeńska, która powstrzymała odpływ kapitału, EBOR zaś odegrał kluczową rolę. Mamy teraz Inicjatywę Wiedeńską II. Czy się mylę, że jest to mniej udane przedsięwzięcie?

Inicjatywa Wiedeńska II ma koordynować działalność banków, a nie zajmować się działalnością pożyczkową. Prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka przewodniczy Inicjatywie Wiedeńskiej II i wspólnie zastanawiamy się, jak pomóc Europie Południowo-Wschodniej, czyli krajom, które tej pomocy bardzo potrzebują. Będzie więc potrzeba współpracy międzynarodowych instytucji finansowych oraz skoordynowania działalności banków i akcji kredytowania tego regionu. Jako EBOR skupiamy się na zapewnieniu, że środki dotrą tam, gdzie są najbardziej potrzebne: wspieranie produkcji, bezpieczeństwo miejsc pracy. I mam wrażenie, że Inicjatywa Wiedeńska II właśnie weszła w bardziej aktywną fazę.

Polski sektor bankowy jest w dobrej kondycji. W tej chwili rozmawiamy o wsparciu dla małych i średnich przedsiębiorstw

Wiadomo jednak, że kapitał odpływa z naszego regionu. Czy w ogóle jest możliwość zastąpienia pieniędzy zachodnich banków w naszym regionie?

To rola dla EBOR i Banku Światowego. Ale nie widzę tutaj jakichś nerwowych akcji. Na przykład takie kraje jak Polska poprawiają otoczenie dla biznesu i inwestorzy znajdują tu powody, aby zainwestować. Musimy także spojrzeć na przepływy kapitału w dłuższej perspektywie. Jest prawdopodobne, że jeszcze w tym roku jakieś pieniądze opuszczą region, ale w dłuższym okresie to tutaj właśnie istnieje ogromny potencjał, zwłaszcza jest tak w przypadku Polski. Rola EBOR to przekonanie nerwowych inwestorów, aby razem z nami tutaj pozostali. Nie mówiąc o tym, że wspólne inwestowanie z EBOR to ciągle atrakcyjna oferta. I oczywiście będziemy nadal ściągać tutaj inwestorów. Równocześnie wyraźnie widać, że kapitał odpływa znacznie wolniej niż np. na początku roku. A to jest oznaką wzrostu zaufania.

Polski sektor bankowy jest w dobrej kondycji i w tej chwili rozmawiamy o wsparciu dla firm małych i średnich. Do tego potrzebne jest zaufanie: że warto pożyczać; przekonanie, że warto wziąć kredyt, i wiara, że sytuacja się poprawi. Jestem przekonany, że perspektywy wzrostu gospodarki i spadku bezrobocia są bardzo realne.

Czy EBOR ma dosyć pieniędzy, by w tej chwili móc naprawdę pomóc krajom, w których działa? Przecież właśnie rozszerzyliście działalność na Afrykę Północną?

Nie mamy problemu ze środkami.

Jaka jest pana opinia dotycząca „dojrzewania" krajów, w których jest obecny EBOR? Czy sądzi pan, że takie kraje jak Słowacja, Estonia, które są już w strefie euro, bądź Polska, gdzie potrafimy skorzystać z innych funduszy, powinny nadal posługiwać się środkami EBOR?

Kiedy bank powstał, zdecydowano, że któregoś dnia każdy z krajów „dorośnie". Pozostaje pytanie, kiedy to powinno się stać. Kryzys zmienił sytuację na rynkach, powstała nowa presja i tempo „dorastania" znacznie zwolniło. Z tego właśnie powodu EBOR nie zmniejszył, ale wręcz zwiększył akcję kredytową. Zapewne każdy z krajów kiedyś „dorośnie", ale o tym, kiedy się to stanie, zdecyduje sytuacja gospodarcza i finansowa. Na razie ten czas nie przyszedł. A decyzja kiedy się to stanie, należy do kraju i akcjonariuszy. To nie my w banku podejmujemy takie decyzje. Naszym obowiązkiem jest śledzić postęp transformacji i rolę EBOR w tym procesie.

W jakich dziedzinach polskiej gospodarki widzi pan rolę dla EBOR?

Z pewnością powinniśmy pozostać w sektorze finansowym, efektywności energetycznej. Również w prywatyzacji oraz w finansowaniu działalności firm małych i średnich, zwłaszcza w biedniejszych regionach Polski, więc położymy na nie większy nacisk. Rozmawialiśmy w Warszawie o ostatnim wystąpieniu premiera i gospodarczych projektach, jakie się tam znalazły. Potrzebujemy naturalnie więcej informacji, ale i tam widzimy dla siebie rolę. Sądzę, że moglibyśmy odegrać rolę katalizatora, który ułatwiłby pozyskanie inwestorów. W Polsce mamy jeszcze dużo do zrobienia.

Za półtora roku w Polsce zaplanowano doroczną konferencję EBOR. Czyj to był pomysł?

Wspólny. W EBOR mamy zasadę, że dwa kolejne WZA odbywają się poza Londynem, a trzecie w Londynie. W przyszłym roku będzie to Stambuł, a w 2014 – Warszawa. Polska będzie wtedy mogła poszczycić się swoimi osiągnięciami przy jednoczesnym udowodnieniu, jak ważnym krajem staje się w światowej polityce. Wystarczy spojrzeć na kolejne funkcje w instytucjach międzynarodowych powierzane prezesowi NBP Markowi Belce. Tak nie dzieje się przez przypadek. Oczywiście Marek Belka jest wspaniałym człowiekiem, doskonałym fachowcem, ale i Polska staje się coraz większym graczem na scenie międzynarodowej.

Dlaczego zdecydował się pan zostać prezesem EBOR?

Z EBOR byłem związany w momencie, kiedy ten bank powstawał. Podróżowałem po Europie Środkowej i Wschodniej od początku lat 90., pracowałem także dla brytyjskiego funduszu know-how. A praca dla instytucji, która tak wiele może dzisiaj zdziałać i zrobić coś, czego inni nie mogą, wydawała mi się bardzo atrakcyjna. Kto by nie chciał zostać prezesem EBOR?

Jak więc zmienił się EBOR od czasów, kiedy uczestniczył pan w jego powstaniu, w porównaniu z bankiem, którym pan kieruje?

Zmienił się, bo zmieniły się kraje, w których działamy. W 1991 roku nikt nie mówił o podziale stanowisk między mężczyzn i kobiety. Ekologia? Wtedy też niezbyt się liczyła. Dzisiaj z dumą mogę powiedzieć, że jesteśmy jedną z najbardziej „zielonych" instytucji finansowych. Także znacznie częściej powierzamy wyższe stanowiska kobietom. Model biznesowy jest zbliżony, chociaż nieco zmieniliśmy ukierunkowanie naszej działalności. Mój zespół już o tym wie, że chciałbym, aby od wewnątrz EBOR był bardziej efektywny. Poza tym nieustannie pojawiają się nowe wyzwania, bo transformacja idzie cały czas do przodu. Doszły nam wyzwania związane z działalnością EBOR w Afryce Północnej, a to region, który dopiero teraz poznajemy. Więc bank zmienia się nieustannie.

Sir Suma Chakrabarti jest prezesem EBOR od 1 lipca 2012. Wcześniej był pracownikiem brytyjskiej administracji, urzędnikiem w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ma doświadczenie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego oraz Funduszu Know How – brytyjskiej pomocy publicznej dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Urodził się w 1959 r. w Bengalu Zachodnim. Jest absolwentem Oxfordu.

Rz: Czy jest pan dzisiaj zaniepokojony sytuacją gospodarczą krajów Europy Środkowej i Wschodniej?

Sir Suma Chakrabart:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację