Pomoc będzie, kłopoty pozostaną

Władze Cypru zgodziły się na rozwiązanie akceptowane przez trojkę. Europa odetchnęła z ulgą i zapowiedziała odblokowanie swojego wkładu w akcję ratunkową. Na papierze wszystko będzie wyglądać ładnie, ale kłopoty Cypru wcale nie znikną. Dalej grozić mu będzie katastrofa systemu bankowego. A nawet dwie: wybuchowa i pełzająca.

Publikacja: 28.03.2013 07:02

Red

Wybuchowa będzie związana z odblokowaniem (kiedyś trzeba będzie to zrobić) wkładów. Bardzo prawdopodobny jest wybuch paniki. Deponenci mogą uznać, że lepiej szybko wycofać pieniądze i nie ryzykować. Rozpocznie się walka byka z parowozem, w której bank wygra, jeżeli tę panikę przetrzyma. Jeżeli nie da rady, przegrają wszyscy. Banki, bo de facto, a może i de iure zbankrutują oraz właściciele depozytów, bo rzeczywiście utracą tę część wkładów, których nie zdążą wycofać.

Nawet jeżeli ten czarny scenariusz się nie sprawdzi, dalsze perspektywy też nie są wesołe. Do banków, które na podstawie decyzji władz państwowych rabują pieniądze klientów, raczej nie będą walić tłumy chcących wpłacać gotówkę. A zatem cypryjskie banki, nawet jeżeli przetrwają, to raczej w skarlałej formie z malejącymi aktywami i zmniejszającym się znaczeniem na rynku finansowym. Dla kraju, w którym jedną trzecią PKB wytwarza sektor finansowy, oznaczać to będzie recesję z jej wszystkimi objawami: spadkiem PKB i wpływów budżetowych, większym bezrobociem.

Pojawią się też negatywne konsekwencje wtórne. Pogorszenie sytuacji budżetu nastąpi bowiem w sytuacji, kiedy i tak już nikt nie chce kupować obligacji cypryjskich. Prawdopodobnie zatem budżet utraci płynność, co wymusi ostre cięcia wydatków i błaganie Unii Europejskiej o pomoc.

Społeczne skutki są łatwe do przewidzenia. Cypr już dołączył do krajów, w których protesty stały się sportem narodowym, a w przyszłości ma szansę stać się w tej konkurencji niekwestionowanym liderem. Wszystko to sprawi, że wyhamuje druga lokomotywa cypryjskiej gospodarki, czyli turystyka. Bo mało kto lubi spędzać wakacje w kraju niestabilnym, w którym nie wiadomo, co wydarzy się jutro.

Oczywiste jest zatem, że bez sporej i co ważniejsze długookresowej pomocy się nie obejdzie. Cypr wołać będzie: pomożecie, a Unia prawdopodobnie odpowie: pomożemy. Tyle tylko, że podobnie jak teraz pomoc oznaczać będzie ugaszenie jednego pożaru przy równoczesnym rozdmuchaniu kolejnych ognisk.

Kłopoty Cypru będą trwać dopóty, dopóki nie znikną fundamentalne źródła kryzysu. Jakie to źródła? Przede wszystkim sztuczne wywindowanie w przeszłości PKB ponad poziom wynikający z faktycznych możliwości gospodarki, czyli życie ponad stan oraz woluntaryzm najpierw prawny, a potem (skoro wszystko wolno, to inwestujmy w sposób ryzykowny) ekonomiczny.

Jedyną pociechą jest to, że przykład cypryjski może podziałać studząco na inne państwa, które na takich zasadach chciałyby zbudować swój cud gospodarczy. Ale wcale nie jest to takie pewne. Z doświadczenia wynika, że więcej jest tych, którzy wierzą w cuda, niż przekonanych, że cud może być tylko efektem ciężkiej wieloletniej pracy.

Wybuchowa będzie związana z odblokowaniem (kiedyś trzeba będzie to zrobić) wkładów. Bardzo prawdopodobny jest wybuch paniki. Deponenci mogą uznać, że lepiej szybko wycofać pieniądze i nie ryzykować. Rozpocznie się walka byka z parowozem, w której bank wygra, jeżeli tę panikę przetrzyma. Jeżeli nie da rady, przegrają wszyscy. Banki, bo de facto, a może i de iure zbankrutują oraz właściciele depozytów, bo rzeczywiście utracą tę część wkładów, których nie zdążą wycofać.

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację