Krajowy kontekst unijnych dyrektyw

W sytuacji polskiego rynku kapitałowego najbardziej niepokoi mnie zmniejszona aktywność inwestorów indywidualnych

Publikacja: 11.04.2013 01:25

Przyczyn tej sytuacji może być kilka – przede wszystkim spadek cen papierów, który uderzając w wielu inwestorów i brak przekonania co do korzyści, jakie może przynieść w tej chwili aktywność na rynku publicznym. Sytuacja nie jest wiele różna od innych rynków europejskich. Niestety, w tym zakresie wyglądamy jako Europa gorzej od np. rynku amerykańskiego czy giełd azjatyckich, które szybciej podnoszą się z kryzysu.

Organy unijne pilnie poszukują nowych regulacji rynku. Są one jednak przede wszystkim nakierowane nie tyle na poprawę aktywności, ile podniesienie bezpieczeństwa inwestorów. To zrozumiałe w warunkach słabych wyników  gospodarczych szeregu państw unijnych i obniżenia zaufania do sektora finansowego.

W dodatku, przy niskich stopach procentowych, naturalną skłonnością inwestorów będzie poszukiwanie instrumentów dających lepsze możliwości  zwrotu.

Jednak  rozwiązania mające zabezpieczyć inwestorów prowadzą do wzrostu regulacji i tworzenia coraz twardszych ram prawnych dla  świadczenia  usług, szczególnie dla osób prywatnych. To odbija się na sytuacji instytucji finansowych świadczących takowe usługi, czyniąc je coraz trudniejszymi i kosztowniejszymi, co w efekcie prowadzi do zmniejszenia zainteresowania inwestowaniem ze strony klientów. Przykładem niech będzie konieczność  zbadania adekwatności produktów  z punktu widzenia wiedzy i doświadczenia inwestora, konieczność zawarcia dodatkowej umowy o doradztwo, aby firma inwestycyjna mogła udzielać porad.

Jest to jeden z bardzo rzadkich przypadków, kiedy sprzedawca produktu nie powinien wypowiadać się, co do zasadności jego nabycia bez dodatkowej umowy łączącej go z klientem. Te rozwiązania wprowadzone przez dyrektywę MIFID odbijają się niestety na rynku.

W warunkach polskich nie możemy odstąpić od stosowania dyrektyw unijnych, jednak w ich ramach warto poszukiwać rozwiązań prorynkowych. Z Brukseli i z Paryża (siedziba ESMA – Europejskiego Urzędu Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych) płyną wskazania zorientowane na ochronę inwestorów i unifikację rozwiązań w skali całej UE, bo takie są zadania ESMA. Ich stosowanie w ramach krajowych przepisów wymaga zwracania uwagi  na koszt, jaki niosą dla naszego rynku.

Warto o tym pamiętać, gdy w toku prac ustawodawczych  mamy aktualnie  nowelizację ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym, ustawy o obrocie instrumentami finansowymi, ustawy o ofercie publicznej  i ustawy o obligacjach.

Przyczyn tej sytuacji może być kilka – przede wszystkim spadek cen papierów, który uderzając w wielu inwestorów i brak przekonania co do korzyści, jakie może przynieść w tej chwili aktywność na rynku publicznym. Sytuacja nie jest wiele różna od innych rynków europejskich. Niestety, w tym zakresie wyglądamy jako Europa gorzej od np. rynku amerykańskiego czy giełd azjatyckich, które szybciej podnoszą się z kryzysu.

Organy unijne pilnie poszukują nowych regulacji rynku. Są one jednak przede wszystkim nakierowane nie tyle na poprawę aktywności, ile podniesienie bezpieczeństwa inwestorów. To zrozumiałe w warunkach słabych wyników  gospodarczych szeregu państw unijnych i obniżenia zaufania do sektora finansowego.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację