Sądząc po rosnącej skali zjawiska widać, że bez względu na wielkość firm, polski rynek staje się już dla nich zbyt ciasny. Najświeższym przykładem jest planowana inwestycja Grupy Azoty w Chorwacji.
Wprawdzie w skali całej gospodarki, trudno jeszcze mówić o wielkiej zagranicznej ekspansji rodzimych przedsiębiorców, niemniej kierunek wydaje się prawidłowy. Łączna wartość polskich inwestycji za granicą szacowana jest na około 45 miliardów dolarów. O ile jednak duzi gracze z uwagi na skalę działalności mają łatwiejsze zadanie, to mniejsze podmioty chcące zainwestować za granicą napotykają szereg trudności.
I tu otwiera się pole dla polskiego rządu, który powinien wspierać takie inicjatywy, równie aktywnie jak wspiera zagraniczny kapitał inwestujący w Polsce. I nie chodzi tu o gospodarcze wizyty premiera w towarzystwie przedsiębiorców, jak chociażby ta ostania w krajach Afryki. Oczywiście i takie formy wspierania polskiego biznesu są potrzebne, tyle tylko, że mają one raczej charakter promocyjny. Przedsiębiorcom, zwłaszcza tym mniejszym, przydałaby się bardziej wymierna pomoc.
Jest to ważne z punktu widzenia rozwoju gospodarczego Polski. Dzięki zagranicznej ekspansji nasze firmy zyskują większą rozpoznawalność, zdobywają doświadczenie i technologie, co z kolei pozwala im konkurować na rynkach globalnych. Warto ten kierunek rozwoju wspierać.