Państwowa drukarnia

Dziś kontynuacja sagi o dobrym rządzie, który musi naprawiać złe skutki działania wolnego rynku. Zwolennicy interwencjonizmu państwowego mają powód do zadowolenia!

Publikacja: 05.02.2014 07:25

Robert Gwiazdowski

Robert Gwiazdowski

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Rząd obiecał zafundować pierwszoklasistom podręcznik. Aczkolwiek słowo „zafundować" trzeba doprecyzować, bo rząd nie ma żadnych pieniędzy oprócz tych, które odbierze podatnikom. Więc po prostu sfinansuje wydanie podręcznika z podatków – także tych, które płacą rodzice pierwszoklasistów, którzy te podręczniki mają dostać. Taka sztuczka.

Co prawda poprzednio rząd obiecywał tablety, ale kto by pamiętał obietnice sprzed dwóch lat.  Informacja o „darmowych" podręcznikach zdominowała przekazy medialne na początku minionego tygodnia. Sam premier Tusk mówił o nich kilka razy. Co ciekawe, opozycja tym razem wyjątkowo nie skrytykowała ani rządu, ani premiera, co po raz kolejny potwierdziło, że im głupsza decyzja rządu, tym ma on większe szanse na uzyskanie wsparcia opozycji.

Pozostaje tylko poczekać, ?a opozycja obieca wszystkie podręczniki wszystkim uczniom. ?Bo niby dlaczego ograniczać się ?do pierwszoklasistów?

Naprawianie wolnego rynku przez rząd przybrało nową formę pod koniec tygodnia, który upłynął pod znakiem „męczenia" premiera przez dziennikarzy pytaniami o zasypane śniegiem drogi i wioski na Lubelszczyźnie. Nie bardzo rozumiem zdziwienia. Rzeczywiście „mamy taki klimat", ale skoro rząd ma drukować podręczniki, to dlaczego miałby nie odśnieżać.

Prawdę powiedziawszy, zajmowanie się przez rząd odśnieżaniem, w odróżnieniu od drukowania książek, da się jakoś uzasadnić. Otóż ludzie utworzyli państwo po to, by zajmowało się ochroną wspólnoty. Przede wszystkim przed wrogiem zewnętrznym i wewnętrznym. Państwo miało prowadzić politykę zagraniczną i obronną, ścigać i karać przestępców. Ale także chronić przed siłami przyrody, z którymi jednostki nie mogą sobie poradzić. I, co zdumiewające, można to czasem uzasadniać nie tylko politycznie, ale i ekonomicznie. Utrzymywanie przez prywatnych przedsiębiorców sprzętu przydatnego raz na kilka lat jest dla nich nieopłacalne. A rząd zajmuje się właśnie przedsięwzięciami nieopłacalnymi, które ratują ludzi. Tyle że tym akurat żadni politycy nie potrafią się zająć, kiedy rządzą, więc zajmują się czymś, czym zajmować się w ogóle nie powinni. Taka  sztuczka.

Jaka będzie sztuczka następna, dowiemy się niebawem – w końcu po dwóch latach przerwy czeka nas dwuletni maraton wyborczy. Opozycja ma nadzieję, że jak dojdzie do władzy, to śnieg nie będzie padał,  albo że wyborcy nie będą pamiętali jej obietnic tak, jak nie pamiętają o laptopach.

Autor jest adwokatem, profesorem prawa, prezydentem Centrum im. Adama Smitha

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację