Część komentatorów zwróciła zaraz uwagę na to, że przecież wskaźniki finansowe Ukrainy wcale nie wyglądają źle. Relacja długu publicznego do PKB to tylko 38 proc. W Polsce jest to 48 proc., w Niemczech 80 proc., we Włoszech 127 proc., w Japonii aż 220 proc.! No to o co cały raban?
Otóż problem leży w tym, że relacja długu publicznego do PKB, choć pomocna w ocenie, nie pokazuje całej złożoności sytuacji kraju i jego sytuacji finansowej. I to z kilku powodów.
Po pierwsze, w przypadku każdego dłużnika ważna jest nie tylko skala zadłużenia, ale również jego dochody. Oceniając skalę zadłużenia państw jako miarę dochodu używamy PKB, zakładając że rząd zawsze może opodatkować dochody sektora prywatnego i znaleźć środki na obsługę zadłużenia. Zawsze? Niekoniecznie. W gospodarce, w której istnieje gigantyczna szara strefa, rządowi trudniej jest zbierać podatki. Jeśli do tego jest to gospodarka przeżarta przez korupcję, sytuacja pogarsza się. Nie mówiąc już o tym, że jeśli ogromna część dochodów trafia w ręce wąskiej grupy superzamożnych oligarchów, pieniądze łatwiej trafią na konta na Kajmanach niż w ręce fiskusa. No i jeszcze ważne są perspektywy rozwojowe – dług wygląda mniej strasznie z perspektywy silnej gospodarki, np. niemieckiej, a gorzej z perspektywy słabiutkiej gospodarki Grecji czy Ukrainy.
Po drugie, ważne komu dłużnik jest winien pieniądze. Jeśli rząd jest winny głównie swoim własnym obywatelom, dysponującym wielkimi oszczędnościami, sytuacja nie jest najgorsza – tak jest np. w przypadku Włoch. Znacznie gorzej, jeśli kraj jest winny pieniądze głównie inwestorom z zagranicy. A tak jest właśnie w przypadku Ukrainy, gdzie zadłużony za granicą jest i rząd, i sektor prywatny.
Po trzecie, znaczenie ma i to, na jakich warunkach udzielono pożyczek. Jeśli kapitał zagraniczny zaangażowany jest długookresowo, ryzyko nagłego odpływu z kraju nie jest wielkie – tak jest np. w Polsce, gdzie główna część zagranicznego kapitału trafiła do nas w formie finansowania zagranicznych inwestycji bezpośrednich. Ale tak niestety nie jest w przypadku Ukrainy, gdzie ogromna część zadłużenia ma charakter krótkoterminowy i powinna być w przyszłym roku spłacona.