Rz: Dlaczego dzisiejsze 30-latki nie mogą liczyć, że wyżyją z ZUS-owskiej emerytury?
dr Joanna Rutecka:
Sytuacja w przyszłości będzie ciężka. Wynika to ze zmian demograficznych – będzie bowiem coraz mniej osób płacących składki. To z pracy tych osób są finansowane zarówno ich przyszłe świadczenia, jak i świadczenia emerytalne tych ludzi, którzy już nie pracują. Skoro Polaków pracujących będzie mniej, to może być także mniej pieniędzy do podziału, a na pewno będzie ich mniej w przeliczeniu na osobę. Może też po prostu zabraknąć pieniędzy na wypłacanie emerytur, a ich wartość będzie się musiała dostosować do tego, co społeczeństwo „zaoferuje" w ramach wypracowywanego dochodu.
W takim razie skąd bierze się znikoma aktywność Polaków w zakresie dodatkowego oszczędzania na stare lata?
Zmiana naszej mentalności dokonuje się cały czas, to jest dopiero początek tego procesu. Trudno oczekiwać, żeby po 10 latach od wprowadzenia zmian w systemie emerytalnym – kiedy jeszcze tak naprawdę nie widzimy, jakie będą emerytury wpłacane z nowego systemu – społeczeństwo nagle zmieniło zachowania i zaczęło samodzielnie oszczędzać na emeryturę. Inną kwestią jest świadomość i wiedza na temat dodatkowych produktów emerytalnych. Polacy takiej wiedzy nie mają. Badania przeprowadzone przez CBOS pokazują, że my za produkt emerytalny uważamy rachunek bankowy oraz inwestycje w nieruchomości. To najbardziej popularne kategorie inwestycji o przeznaczeniu emerytalnym według ankietowanych Polaków. Pytani o IKE, IKZE czy pracownicze programy emerytalne Polacy w ogóle nie wiedzą, co to jest.