Zasady zmieniają się za często

Nie stać nas na dodatkowe ulgi podatkowe – przekonuje Joanna Rutecka, przedstawicielka Polskiej Grupy Emerytalnej SGH.

Publikacja: 03.03.2014 06:40

Zasady zmieniają się za często

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Rz: Dlaczego dzisiejsze 30-latki nie mogą liczyć, że wyżyją z ZUS-owskiej emerytury?

dr Joanna Rutecka:

Sytuacja w przyszłości będzie ciężka. Wynika to ze zmian demograficznych – będzie bowiem coraz mniej osób płacących składki. To z pracy tych osób są finansowane zarówno ich przyszłe świadczenia, jak i świadczenia emerytalne tych  ludzi, którzy już nie pracują. Skoro Polaków pracujących będzie mniej, to może być także mniej pieniędzy do podziału, a na pewno będzie ich mniej w przeliczeniu na osobę. Może też po prostu zabraknąć pieniędzy na wypłacanie emerytur, a ich wartość będzie się musiała dostosować do tego, co społeczeństwo „zaoferuje" w ramach wypracowywanego dochodu.

W takim razie skąd bierze się znikoma aktywność Polaków w zakresie dodatkowego oszczędzania na stare lata?

Zmiana naszej mentalności dokonuje się cały czas, to jest dopiero początek tego procesu. Trudno oczekiwać, żeby po 10 latach od wprowadzenia zmian w systemie emerytalnym – kiedy jeszcze tak naprawdę nie widzimy, jakie będą emerytury wpłacane z nowego systemu – społeczeństwo nagle zmieniło zachowania i zaczęło samodzielnie oszczędzać na emeryturę. Inną kwestią jest świadomość i wiedza na temat dodatkowych produktów emerytalnych. Polacy takiej wiedzy nie mają. Badania przeprowadzone przez CBOS pokazują, że my za produkt emerytalny uważamy rachunek bankowy oraz inwestycje w nieruchomości. To najbardziej popularne kategorie inwestycji o przeznaczeniu emerytalnym według ankietowanych Polaków. Pytani o IKE, IKZE czy pracownicze programy emerytalne Polacy w ogóle nie wiedzą, co to jest.

Skoro już wspomniała pani o badaniach: są również takie, które pokazują, że 23 proc. Polaków byłoby zainteresowanych oszczędzaniem w IKZE z nowymi, wyższymi ulgami podatkowymi...

Osobiście odnosiłabym się z dystansem do badań zlecanych przez instytucje finansowe lub ich zrzeszenia i organizacje. Mają one najczęściej jasno określony cel. W przypadku badania, o którym pan wspomniał, chodziło o pokazanie, że więcej osób byłoby zainteresowanych oszczędzaniem w IKZE, gdyby ulgi podatkowe na tym koncie były wyższe. To jest pewnie prawda. Pytanie jednak, czy wprowadzanie dodatkowych ulg podatkowych jest efektywne. Innymi słowy, czy koszty poniesione w związku z wprowadzeniem takiej ulgi nie przewyższą efektu, który osiągniemy. Czy nie okaże się, że ci, którzy dodatkowo założą konta, to są ludzie najbogatsi, którzy i tak oszczędzają w różnych formach i na emeryturze raczej nie będą „klepać biedy"? Możliwość zwolnienia z podatku kolejnej części dochodu z reguły przyciąga ludzi lepiej sytuowanych. Nie o taki efekt tu chodzi, tylko o to, żeby emerytów w przyszłości było stać na życie na odpowiednim poziomie.

Jednym słowem nie najlepiej ocenia pani zmiany w IKZE?

Niekoniecznie ich wynik będzie taki, jak oczekujemy. Pamiętajmy, że gdy wprowadzaliśmy IKE i IKZE, sondaże społeczne mówiły o tym, że nowe produkty przyciągną setki tysięcy Polaków, a nawet miliony osób. IKE miało założyć 2 mln Polaków, a w pierwszych miesiącach założyło je ok. 200 tys. osób. Dlatego ostrożnie podchodziłabym do wprowadzania dodatkowych ulg w IKZE, żeby nie doszło do przenoszenia z jednego worka do drugiego istniejących już oszczędności najbogatszych Polaków, ze szkodą dla społeczeństwa. Chodzi o to, żeby osoby, które faktycznie potrzebują tego zabezpieczenia, zdecydowały się na nie, a nie, żeby te, które posiadają już spory majątek, skorzystały z ulgi podatkowej. To jest nieracjonalne. IKE konstrukcyjnie jest dosyć proste, IKZE natomiast było bardzo skomplikowane, np. w zakresie obliczania składki, którą później możemy odliczyć od podstawy opodatkowania. Dobrze, że to się zmieniło – wprowadzenie ryczałtu, czyli maksymalnego rocznego limitu wpłat, równego dla wszystkich, to krok w dobrym kierunku.

Reklamy firm finansowych to często jedyne źródło wiedzy o produktach oszczędnościowych. Można im zaufać?

Firmy, reklamując swoje produkty, rzadko porównują je z ofertą konkurencji. Chodzi im o sprzedaż, a nie o kompleksową i rzetelną informację. Dla oszczędzającego najważniejsza jest możliwość porównania ofert różnych instytucji, np. IKZE, które oferowane są przez różne firmy. Chodzi o to, by oszczędzający  mógł dzięki temu dokonać wyboru najlepszego – z jego punktu widzenia – produktu. Poza samym prostym porównaniem chodzi także o symulację, jak w perspektywie horyzontu oszczędzania na emeryturę sprawdzą się różne rozwiązania, np. porównanie IKZE w formie lokaty bankowej z IKE w formie funduszu inwestycyjnego.

Takich analiz nie ma, a potencjalni oszczędzający nie potrafią ich sami przygotować. Publikowanie takich opracowań zmusiłoby instytucje finansowe do konstruowania produktów w taki sposób, żeby rzeczywiście były atrakcyjne.

Może nie warto w ogóle się w to bawić, skoro – co właśnie udowodnił rząd – co dekadę politycy mogą całkowicie zmienić zasady działania produktów emerytalnych?

Rzeczywiście można mieć wątpliwości, gdy zasady gry zmieniają się zbyt często. Podejmowanie działań na rzecz zmiany „zachowań emerytalnych" i edukacji finansowej to jednak konieczność.

Nie powinniśmy bazować wyłącznie na ulgach podatkowych. Mogą posłużyć do budowania świadomości na początkowym etapie tworzenia systemu, w długim terminie nie nastawiałbym się jednak na oferowanie dużych zachęt. W przyszłości po prostu nie będzie nas na nie stać. Teraz ważne jest budowanie indywidualnej przezorności – wszyscy muszą  wiedzieć, że nie wystarczy emerytura bazowa. Można oszczędzać na emeryturę w jakikolwiek sposób, nawet odkładając pieniądze na rachunkach bankowych, chociaż może to nie być sposób najbardziej efektywny. Można też inwestować w siebie, dbać o poziom kwalifikacji zawodowych i korzystać z oszczędności w celu przedłużania swojej przydatności i aktywności na rynku pracy. Dzięki temu na starość będzie nas stać na wyższą konsumpcję i również gospodarka będzie lepiej funkcjonować.

—rozmawiał Jan Morbiato

Rz: Dlaczego dzisiejsze 30-latki nie mogą liczyć, że wyżyją z ZUS-owskiej emerytury?

dr Joanna Rutecka:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację