Dziś jako ludzie miłujący wolność, przedstawiciele narodu, który wiele wycierpiał (i to między innymi ze strony tej samej Rosji, niezależnie: carskiej czy radzieckiej), powinniśmy wszyscy, jak jeden mąż być za ekonomiczną izolacją Rosji i to w jak najbardziej surowej wersji. Powinniśmy odciąć ją od naszych dostaw i zrezygnować z jej towarów. Powinniśmy pokazać, że we współczesnym świecie nie można kontrolować suwerennych państw za pomocą skorumpowanych polityków i oligarchów. I że nie można po prostu dokonać aneksji terytorium sąsiedniego państwa, gdy naród powie skompromitowanej władzy „dość".
Powinniśmy... ale prawie 2/3 gazu zużywanego w Polsce to gaz z Rosji. I prawie cała ropa naftowa, przetwarzana na paliwa do naszych samochodów. Zgrubnie licząc, Rosja ma też 1/3 udziału w rynku surowców energetycznych państw Unii Europejskiej. Ciesząc się, że nikt nie zamierza przeciwstawić się militarnie aneksji Krymu, a może i większych obszarów Ukrainy (nie wiadomo, czym taka lokalna wojna z supermocarstwem mogłaby się skończyć), można zacząć mieć też wątpliwości, czy reakcja ekonomiczna może być aż tak surowa jak jej zapowiedzi.
A martwić się tym? Czy cieszyć? Rosja to 5. rynek zbytu dla polskich towarów (po Niemczech, Wielkiej Brytanii, Czechach i Francji). Według danych GUS prawie 5,5 proc. polskiego eksportu trafiło w 2012 r. do kraju rządzonego przez Władimira Putina. W dodatku do Rosji eksportujemy wyroby o wysokiej wartości dodanej – i ekonomicznej, i innowacyjnej, inżynierskiej. Prawie 41 proc. z niecałych 10 mld dol. (ok. 30 mld zł) to sprzęt elektromaszynowy, czyli produkty wysoko przetworzone, które nowoczesna gospodarka eksportować powinna. Kolejne pozycje zajmują, mające również potencjał innowacyjny wyroby przemysłu chemicznego (18,5 proc.), czy głośne z powodu regularnych prób blokowania przez Moskwę artykuły rolno – spożywcze (13,7 proc.).
Ale czym jest 30 potencjalnie utraconych miliardów przy skali całego polskiego eksportu: 184,6 mld dol. (554 mld zł)? Ktoś kto popatrzy – jak patrzą na gospodarkę politycy – makroekonomicznie - nie będzie miał wątpliwości: stać nas na sprzeciw.
Ale popatrzmy na to w skali mikro. Taki na przykład Apator. Spółka giełdowa. Bardzo dobrze zarządzana firma. Bardzo innowacyjna. W tym samym 2012 r., z którego mamy ostatnie kompletne dane o eksporcie, z 669 mln zł sprzedaży, 241 mln uzyskał z eksportu – przeszło trzecią część. I pewnie nikt się nie zdziwi, że największym odbiorcą jest Rosja: 53,2 mln zł. Co będą czuli akcjonariusze, menedżerowie i pracownicy, myśląc o ekonomicznej odpowiedzi Europy na militarną akcję Rosji na Ukrainie? W pierwszej chwili na pewno ulgę – nie będzie rozlewu krwi, a przynajmniej nie naszej. Ale chwilę potem... czy będą chcieli, by sankcje były dla Rosji długie i bolesne? Wiedząc, że może chodzić o utratę prawie 9 proc. przychodów, wliczając w to Białoruś i nie licząc Ukrainy (stanowiącej kolejne przeszło jeden procent sprzedaży)?