Bez uwspólnionej wizji nie rozwiążemy naszych zasadniczych problemów i utracimy historyczną szansę wykorzystania nadchodzących wielomiliardowych inwestycji jako koła zamachowego rozwoju kraju. Jak zatem definiować doktrynę, które uwarunkowania brać pod uwagę i jakie cele powinniśmy przed sobą stawiać?
Programowanie rozwoju polskiej energetyki nie funkcjonuje dziś dobrze. Obecne polityki oraz strategie nie są ze sobą spójne, są mało elastyczne i zasadniczo nieselektywne – zawierają chęć realizacji praktycznie wszystkich możliwych celów, chociaż z góry wiadomo, że nie będzie to możliwe. Co więcej, uginają się często pod brzemieniem własnej szczegółowości, dyktowanej niekiedy potrzebami bieżącej gry informacyjnej z otoczeniem. W zderzeniu z dynamicznie przekształcającą się rzeczywistością szybko tracą na aktualności. Kto dziś, przy tak szybko zmieniającej się dostępności i opłacalności poszczególnych technologii (vide: gaz łupkowy czy fotowoltaika), jest w stanie przewidzieć miks energetyczny kraju w perspektywie 20 czy 50 lat? Poszczególne decyzje inwestycyjne wydają się raczej potrzebą chwili i krótkoterminowych potrzeb (w tym politycznych) niż elementem jakiejś całościowej i dobrze przemyślanej wizji.
Doktryna mogłaby powstać na podstawie współpracy szeroko rozumianych elit dobrej woli – zarówno ze świata polityki, biznesu, jak i nauki.
Polska energetyka potrzebuje kompasu – trwałej i powszechnie akceptowanej myśli przewodniej, która odnosiłaby się do szerszego interesu rozwojowego kraju.
Jakie drogi definiowania?