Chciałem być ekonomistą, zostałem urzędnikiem

Byłem bardzo zaskoczony, że nasza rzeczywistość tak szybko się zmienia - mówi Jacek socha, ekonomista, polityk, w latach 2004–2005 minister Skarbu Państwa.

Publikacja: 30.05.2014 08:47

Chciałem być ekonomistą, zostałem urzędnikiem

Foto: archiwum prywatne

Rz: Kim był pan w czerwcu 1989 roku?

Jacek Socha:

Byłem wtedy pracownikiem Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk (INE PAN). Zajmowałem się sprawami, które nie miały nic wspólnego z rynkiem kapitałowym, ale w teorii ekonomii były ważne – jak inflacja i bezrobocie. Po wyborach byłem zaskoczony, że nasza rzeczywistość tak szybko się zmienia. Myślałem, że to będzie ślamazarna droga, tym bardziej że po Okrągłym Stole w nowym parlamencie 65 proc. stanowili komuniści. A tu okazało się, że Czesław Kiszczak (komunistyczny szef MSW – red.) nie jest zdolny skompletować rządu, i pojawił się Tadeusz Mazowiecki. Wiedziałem, że w INE PAN już nie zostanę. Moja kariera naukowca dobiegła końca. Widziałem się w nowej roli. Jakiej? Nie miałem, tak jak wielu Polaków, jasnej wizji. Brakowało mi doświadczenia korporacyjnego, a moja wiedza o działaniu gospodarki była ogólna. Choć studia ekonomiczne wybrałem dość przypadkowo, to w 1989 r. stwierdziłem, że jednak chcę pracować jako ekonomista. Zacząłem się uczyć czegoś nowego.

Jak pan ocenia 25-lecie:


a) wielki sukces


b) sukces


c) wynik taki sobie


d) porażka

Czuł pan, że kończy się epoka?

Już po ogłoszeniu wyników wyborów 4 czerwca było wiadomo, że realny socjalizm się kończy. Rodziło się pytanie: co dalej? Któregoś dnia dowiedziałem się, że Lesław Paga, jeden z doradców Leszek Balcerowicza, szuka ludzi do pomocy. Okazało się, że jest obok Krzysztofa Lisa i Wiesława Rozłuckiego w zespole mającym powołać w Polsce rynek kapitałowy. Dołączyłem do zespołu jesienią 1990 r. i w Departamencie Komisji Papierów Wartościowych w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych zostałem naczelnikiem wydziału domów maklerskich i funduszy powierniczych.

Jaki jest pański osobisty wkład w zmiany?

Niektórzy mówią, że razem z Wiesławem Rozłuckim jesteśmy ojcami rynku kapitałowego. Jednak to głównie on wraz z Lesławem Pagą zaczęli go budować. To Wiesiek wymyślił giełdę w takim kształcie, jak działa obecnie, a Leszek dodał Komisję Papierów Wartościowych (KPW). Ja pracowałem w zespole, może byłem kreatywny, ale nie grałem pierwszych skrzypiec. Jednak mogę o sobie powiedzieć, że współtworzyłem rynek kapitałowy w Polsce. Opracowałem wraz z Beatą Jarosz i Jarosławem Kozłowskim zasady działania domów maklerskich, wprowadziliśmy instytucję maklera. Po 1994 r. i po odejściu z KPW Pagi zostałem przewodniczącym komisji. Mogę powiedzieć, że jak ojciec wychowywałem to dziecko i pomogłem w jego rozwoju – wprowadzeniu do OECD oraz UE.

Jakie są największe osiągnięcia a jakie największe porażki?

Największym sukcesem jest przeprowadzenie reformy rynku finansowego, stworzenie rynku kapitałowego na miarę Europy.

Porażek wielkich nie ma, ale mogę się zgodzić, że nie wszystko zostało zrobione, nie wszystko doprowadziliśmy do końca. Mam na myśli choćby reformę szkolnictwa. Kształcimy sfrustrowanych magistrów kierunków, których nikt nie potrzebuje, a z drugiej strony brakuje nowych specjalności, nasze uczelnie nie przestawiły się na nowe tory. Słaby jest też rynek pracy, co skutkuje postawami roszczeniowymi i emigracją.

Co dziś jest najważniejsze do zrobienia?

Należy zmienić system kształcenia, uregulować sprawę odpłatności za studia. Konieczne jest stworzenie zachęt do oszczędzania, także na przyszłą emeryturę. Trzeba powrócić do rozmów o reformie emerytalnej i jak najbardziej efektywnie ją dokończyć. Powinniśmy szybko wstąpić do strefy euro. Wiele osób krytykuje to, co w Polsce zostało zrobione lub nie. Ale czy ktoś wie, że w PAN tacy jak ja zarabiali 8–30 dol. miesięcznie, a jako naczelnicy w ministerstwach ok. 140 dol.? Dzisiaj średnia jest powyżej 1300 dol. Tak zmieniły się realia. Mamy dużo lepsze możliwości rozwojowe. W 1989 r. pojechałem na tydzień do Francji. Uzyskanie wiz zabrało mi sześć tygodni (trzy stania w kolejce do złożenia wniosku, dwa czekania na wizę francuską i tydzień na niemiecką). Jeśli za 25 lat będziemy średnio zarabiali tylko dwa, trzy razy więcej niż dzisiaj, a to możliwe, co powiedzą ci, którzy tak lubią krytykować? Powiedzą, że za życia jednego pokolenia zrobiliśmy skok cywilizacyjny, czy też jak zawsze...

—rozmawiała ?Elżbieta Glapiak

Wszystkie wywiady: ?www.rp.pl/wywiadyna25lecie

CV

Ekonomista, polityk, w latach 2004–2005 minister Skarbu Państwa. Absolwent ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim i Instytutu Rynku Kapitałowego przy amerykańskiej komisji papierów wartościowych i giełd. Był członkiem Komisji Nadzoru Bankowego, Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, Rady ds. Systemu Płatniczego przy prezesie NBP. Na zdjęciu z Lesławem Pagą (z lewej) i Zofią Bielecką.

Rz: Kim był pan w czerwcu 1989 roku?

Jacek Socha:

Pozostało 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację