Utrzymać poprawę na rynku pracy

Kluczem do trwałego wzrostu liczby pracujących jest ograniczenie pozapłacowych kosztów pracy, które najdotkliwiej hamują legalne zatrudnienie osób młodych i o niskich kwalifikacjach ?– piszą ekonomiści Plus Banku, laureaci konkursu w kategorii stopa bezrobocia.

Publikacja: 27.06.2014 11:11

Red

Od połowy 2013 r. obserwujemy w Polsce wyraźną poprawę sytuacji na rynku pracy. Badania aktywności ekonomicznej ludności GUS (BAEL) wskazują, że dynamika wzrostu liczby pracujących w ujęciu rocznym przyspieszyła z 0,1 proc. w III kw. ub.r. do 1,8 proc. w I kw. br. Kwartalne badania BAEL dotyczą całej gospodarki i dlatego dają lepszy obraz kondycji rynku pracy niż miesięczne dane z sektora przedsiębiorstw, które obejmują jedynie ok. 1/3 wszystkich pracujących.

Skala poprawy sytuacji na rynku pracy jest dużą niespodzianką. W przeszłości liczba pracujących BAEL zwiększała się zazwyczaj dopiero po około dwóch kwartałach od momentu ożywienia koniunktury gospodarczej. Tym razem liczba pracujących zaczęła rosnąć równolegle z przyspieszeniem tempa wzrostu PKB. Co więcej, ostatnie kwartały pokazują, że liczba pracujących w Polsce zaczyna rosnąć już wtedy, gdy realne tempo wzrostu PKB przekracza ok. 2 proc. Dla porównania, w latach 90. i na początku obecnego stulecia liczba pracujących zwiększała się dopiero, gdy roczna dynamika PKB przekraczała 4–4,5 proc.

Powyższe dane sugerują, że w Polsce nastąpiła korzystna, strukturalna zmiana na rynku pracy. Warto dokonać diagnozy jej przyczyn oraz zastanowić się, co mogłoby zapewnić kontynuację poprawy sytuacji na rynku pracy w kolejnych latach.

Praca zamiast emerytury

Od 2008 r. znaczący wkład we wzrost liczby pracujących ogółem ma rosnące zatrudnienie osób w wieku przedemerytalnym. W latach 2008–2013 liczba pracujących w wieku 55–64 lata zwiększyła się o 800 tys., podczas gdy w tym samym czasie liczba pracujących w wieku 20–64 lata spadła o ponad 200 tys.

Rosnące zatrudnienie osób starszych to głównie skutek ograniczenia dostępu do wcześniejszych emerytur, od 2013 r. wspierane dodatkowo stopniowym podwyższaniem wieku emerytalnego. Można śmiało powiedzieć, że te dwie reformy były kluczowe dla podtrzymania relatywnie dobrej sytuacji na rynku pracy w okresie ostatniego spowolnienia gospodarczego trwającego od 2012 r.

Obawy przeciwników likwidacji wcześniejszych emerytur i podwyższania wieku emerytalnego sugerujące, że te zmiany wypchną osoby starsze w bezrobocie, okazały się całkowicie nieuzasadnione. Choć w latach 2008–2013 odsetek zatrudnionych w wieku 55–64 lata zwiększył się aż o 10 pkt proc. (z 32 do 42 proc.), to jednak nadal jest on znacząco niższy niż w wielu innych krajach Europy. Stopa zatrudnienia osób starszych w Polsce jest o 10 pkt proc. niższa niż średnio w UE i np. o ponad 20 pkt proc. niższa niż w Niemczech.

W najbliższych latach ten wciąż ogromny dystans w poziomie zatrudnienia osób starszych pomiędzy Polską a resztą Europy powinien jednak maleć. Doświadczenia krajów UE dowodzą, że ograniczenie dostępu do wszelkiego rodzaju wcześniejszych emerytur, podwyższanie wieku emerytalnego i bezpośrednie powiązanie wysokości świadczeń ze stażem pracy oraz oczekiwaną długością wypłaty emerytur są wystarczającymi warunkami do szybkiego wzrostu zatrudnienia osób w wieku powyżej 55 lat. Ta drogą poszły m.in. Niemcy, które przed dekadą miały identyczny poziom stopy zatrudnienia osób starszych, jaki obecnie notujemy w Polsce.

Istotną barierą, która może hamować wzrost zatrudnienia w tej grupie wieku w Polsce, jest kodeksowa ochrona przed zwolnieniem pracowników zatrudnionych na stałe, którym do emerytury pozostało nie więcej niż cztery lata. Nie ma się co dziwić, że w takiej sytuacji pracodawcy zatrudniający osoby w wieku przedemerytalnym preferują umowy na czas określony lub umowy cywilnoprawne.

Dużo młodych wciąż bez zatrudnienia

Duże wyzwanie dla polityki gospodarczej stanowi zwiększenie w Polsce zatrudnienia osób młodych, szczególnie tych z niskimi kwalifikacjami zawodowymi. Obecnie co druga osoba zarejestrowana w urzędzie pracy nie ukończyła 35 lat, a co drugi bezrobotny ma wykształcenie co najwyżej zasadnicze zawodowe.

Ten problem ma charakter strukturalny i dlatego nie da się go rozwiązać przez wzrost wydatków na tzw. aktywną politykę rynku pracy, czyli np. płatne staże czy szkolenia zawodowe. Tego typu działania mogą co najwyżej doraźnie zmniejszyć objawy choroby, jaką jest system edukacji zawodowej zbyt słabo zorientowany na potrzeby biznesu oraz nadmiernie wysokie koszty pracy w porównaniu z wydajnością wielu młodych pracowników.

Doświadczenia krajów OECD dowodzą, że poziom wydatków kierowanych na aktywną politykę rynku pracy nie jest decydującym czynnikiem prowadzącym do trwałego wzrostu zatrudnienia. Kluczem do trwałego wzrostu liczby pracujących jest przede wszystkim ograniczenie pozapłacowych kosztów pracy, które najdotkliwiej hamują legalne zatrudnienie właśnie osób młodych i pracowników o niskich kwalifikacjach.

Największe korzyści ze spadku pozapłacowych kosztów pracy można byłoby osiągnąć wtedy, gdy byłby on skoncentrowany na osobach wchodzących na rynek pracy po raz pierwszy lub po dłuższej przerwie, a także osób o generalnie niskich dochodach. Redukcję tych narzutów można osiągnąć, przesuwając ciężar opodatkowania z danin bezpośrednich, w tym składek na ubezpieczenie społeczne, na rzecz podatków pośrednich. To powinno być połączone z likwidacją większości obniżonych stawek VAT, a docelowo z ujednoliceniem stawki podatku VAT dla większości dóbr.

Zdaniem Komisji Europejskie ubytek dochodów z tytułu obniżonych stawek VAT jest w Polsce największy w całej UE. To skutkuje nie tylko mniejszymi dochodami budżetu z VAT, ale i bardzo skomplikowanym, a przez to drogim i dziurawym, systemem poboru tego podatku.

Ostrożnie z płacą minimalną

Perspektywy zatrudnienia osób młodych i o niskich kwalifikacjach hamuje w Polsce także zbyt wysoka płaca minimalna. Według danych Eurostatu jest ona najwyższa w porównaniu ze wszystkimi krajami naszej części Europy.

Z perspektywy osób zarabiających średnią krajową lub pracujących w dużych aglomeracjach najniższe ustawowe wynagrodzenie na poziomie ok. 30–40 proc. tych uposażeń nie wydaje się nadmiernie wysokie. Jednak relacja płacy minimalnej do średnich wynagrodzeń w regionach słabo rozwiniętych gospodarczo lub w branżach o niskiej wydajności pracy (np. gastronomia) przewyższa 60 proc. W tych regionach i branżach płaca minimalna na obecnym poziomie wpycha wiele młodych i nisko wykwalifikowanych osób do szarej strefy, a przy okazji podbija oficjalne statystki bezrobocia.

Bezrobocie coraz mniejsze

Zakładając, że w drugiej połowie 2014 r. tempo wzrostu gospodarczego utrzyma się na poziomie ponad 3 proc., poprawa sytuacji na rynku pracy powinna być kontynuowana. Szacujemy, że w grudniu br. stopa bezrobocia rejestrowanego powinna się obniżyć do nieco ponad 12 proc. wobec 13,5 proc. na koniec 2013 r., a na koniec 2015 r. może spaść nawet poniżej 11 proc.

Rzeczywista stopa bezrobocia i tak jest już dużo niższa. Wiele badań, a także szacunki niektórych dyrektorów powiatowych urzędów pracy wskazują, że od 1/3 do nawet połowy osób zarejestrowanych to pseudobezrobotni. Są to ci, którzy pracują na czarno lub nie są zainteresowani żadnym zatrudnieniem, a rejestrują się wyłącznie po to, aby uzyskać prawo do ubezpieczenia zdrowotnego.

Zamiast ponad 2,1 mln osób bezrobotnych, jak wskazują statystyki urzędów pracy, rzeczywista liczba bezrobotnych jest co najmniej o 700 tys. niższa. Obecnie autentyczna stopa bezrobocia to także nie 12,5 proc., ale ok. 8 proc.

Ostatnie inicjatywy resortu pracy dotyczące segmentowania bezrobotnych powinny przynajmniej częściowo urealnić statystki bezrobocia w Polsce. Dzięki temu będziemy znali prawdziwą liczbę osób bezrobotnych, a dodatkowo pracownicy pośredniaków będą mogli koncentrować się na pomocy osobom rzeczywiście poszukującym pracy.

Od połowy 2013 r. obserwujemy w Polsce wyraźną poprawę sytuacji na rynku pracy. Badania aktywności ekonomicznej ludności GUS (BAEL) wskazują, że dynamika wzrostu liczby pracujących w ujęciu rocznym przyspieszyła z 0,1 proc. w III kw. ub.r. do 1,8 proc. w I kw. br. Kwartalne badania BAEL dotyczą całej gospodarki i dlatego dają lepszy obraz kondycji rynku pracy niż miesięczne dane z sektora przedsiębiorstw, które obejmują jedynie ok. 1/3 wszystkich pracujących.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację