Nie ma zaufania do samorządów

O największym wyzwaniu dla polskiej samorządności i o propozycjach zmian w systemie jej finansowania mówi sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta - Olgierd Dziekoński. Wyjaśnia, dlaczego dyskusji o edukacji nie powinno się sprowadzać do ekonomii.

Publikacja: 05.11.2014 07:04

Rz: Samorządy coraz głośniej narzekają, że rząd dokłada im kolejnych zadań, ale nie idą za tym pieniądze na ich realizację...

To nie kwestia nakładania nowych zadań, tylko szczegółów sposobu realizacji zadań, które są w kompetencji samorządu. Samorząd terytorialny wykonuje zadania publiczne niezastrzeżone przez konstytucję lub ustawy dla organów innych władz publicznych. ?Największym wyzwaniem dla polskiej samorządności jest co innego, a mianowicie brak zaufania do samorządów. Objawia się on tym, iż nie bierze się pod uwagę, że samorządy są różnorakie i że różnie wykonują zadania na rzecz mieszkańców. Ten brak zaufania powoduje, że ustawodawca ma tendencję do dyktowania, w jaki sposób samorządy mają realizować zadania. A konstytucja mówi, że samorząd wykonuje zadania samodzielnie i na własny sposób. Dlatego w prezydenckim projekcie ustawy o współdziałaniu na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego jest bardzo ważny zapis mówiący, że to rada gminy ma decydować jak wykonywać zadania. Jest tam też zapis wskazujący, że ustawodawca nie powinien narzucać sposobu realizacji zadań przez samorząd, chyba że jest to podyktowane względami wynikającymi z całości interesów państwa.

Co zrobić z tym brakiem zaufania?

Przepisy poprzez swą szczegółowość unifikują metody realizacji zadań w całym kraju w sposób sprzeczny z ideą samorządności. Musimy od tego odejść. Będzie to trudne dla niektórych samorządów, bo są wśród nich zadowolone z tego, że rząd określa im sposób realizacji zadań. Dzięki temu zawsze mogą powiedzieć: „A my nie mamy na to pieniędzy".

Przepisy unifikują sposób realizacji zadań w całym kraju w sposób sprzeczny z ideą samorządności. Musimy od tego odejść

To dość wygodna pozycja. Byłoby jednak lepiej, gdybyśmy potrafili zdefiniować cel, zadania i mierniki jego realizacji, a to, w jaki sposób samorząd wykona zadanie, powierzyli już jego inwencji. Myślę, że w tym kryje się spór pomiędzy samorządami a rządem nazywany przez samorządowców nakładaniem nowych zadań.

Dlaczego samorządom nie są rekompensowane niekorzystne zmiany w systemie podatkowym?

Środowiska samorządowe od lat mówią o konieczności wprowadzenia zamiany udziału na część  podatku PIT. Dlatego gdy prezydent otrzymał cztery lata temu wnioski do białej księgi samorządu terytorialnego, rozpoczęliśmy w kancelarii analizy, w jaki sposób można tego dokonać. Założenie jest takie: każdy z nas w oświadczeniu podatkowym wskazywałby procentowo, ile idzie na gminę, ile na powiat i ile na województwo. Przepisy mówiłyby też, że jeżeli rząd wprowadza nowe ulgi lub z nich rezygnuje, odbywa się to w ramach części rządowej PIT, która stanowiłaby ok. 50 proc. całości. To mogłoby doprowadzić do wprowadzenia ewentualnych ulg przedmiotowych. Przykład: gmina tworzy mikrostrefę ekonomiczną, i firmom, które w niej działają, daje ulgę. W ten sposób możemy dojść do modelu funkcjonującego w wielu krajach, np. Niemczech i Skandynawii. Tam część PIT jest lokalna i zarządza nią samorząd.

Z powodu mnożenia zadań zleconych, spadku dochodów i wykładania dużych sum na wkład własny do projektów dotowanych przez UE zadłużenie samorządów znacznie się zwiększyło. Przed nami lata 2014–2020, w których znów potrzebny będzie wkład własny.

Kwestia limitów zadłużenia w odniesieniu do inwestycji współfinansowanych przez UE została uregulowana. Zobowiązania związane z inwestycjami unijnymi są wyłączone z limitu zadłużenia. Korzystając z dotacji, samorządy muszą jednak się zastanawiać nad przyszłymi kosztami inwestycji zrealizowanych za pieniądze z UE. Są gminy, w których wybudowano systemy kanalizacyjne, jednak koszt ich obsługi jest na tyle wysoki, że odstręcza mieszkańców od przyłączenia się do tej sieci. Trzeba analizować nie tylko koszty inwestycyjne, ale i te późniejsze.

A co z janosikowym, czyli subwencją wyrównawczą płaconą przez bogate samorządy na rzecz biedniejszych?

Janosikowe jest poważnym problemem, co zauważył Trybunał Konstytucyjny. Na razie dobrego pomysłu na poradzenie sobie z nim nie ma.

Ale po interwencji premier Ewy Kopacz resort finansów ma przedstawić nowe, kompleksowe rozwiązanie...

Finanse publiczne mają to do siebie, że wszelkie zmiany, których w nich dokonujemy, są robione na żywym organizmie. Trudno przecież zaproponować zmianę, która dla jednych gmin oznacza lepsze warunki, a dla innych gorsze. Znalezienie dobrego rozwiązania będzie bardzo trudne. Dobrze, że na razie znaleziono sposób eliminujący najbardziej zapalny punkt. Musimy kontynuować dyskusję.

Od blisko trzech lat trwa ostry spór pomiędzy samorządami a nauczycielskimi związkami dotyczący przepisów Karty nauczyciela.

Karta jest dokumentem, który gwarantuje stabilność zawodu nauczyciela. Jest to zawód szczególny i wymaga takich uwarunkowań. Ale sami nauczyciele narzekają na niektóre zapisy. Zwracają uwagę na różnice w specyfice ich pracy, np. ze względu na to, jakiego przedmiotu uczą, i na zakres ich odpowiedzialności. Inaczej wygląda praca nauczyciela WF, inaczej matematyki. Dyskusja na ten temat trwa i warto ją kontynuować. Brakuje mi w niej głosu rodziców, którzy są ważnym podmiotem w systemie edukacji.

Często ci, którzy mają coś do powiedzenia, odbijają się od ściany...

Panuje przekonanie, że rodzice są mniej rozsądni od nauczycieli i dlatego nie powinni mieć wpływu na oświatę. Jestem przeciwnego zdania. Powinni mieć o wiele większe niż teraz uprawnienia w kwestii kreowania procesu nauczania i oceny pracy nauczycieli.

Karta gwarantuje nauczycielom niski wymiar czasu pracy oraz pułap zarobków niezależnie od jakości ich pracy...

Nie sprowadzałbym dyskusji dotyczącej oświaty tylko i wyłącznie do kwestii ekonomicznych. To niebezpieczne, bo nie chodzi o to, aby edukacja była tania, ale aby była najwyższej jakości. Dlatego potrzebny jest głos rodziców. Bez niego strony sporu zakleszczą się w swoich pozycjach.

Trudno nie rozmawiać o finansowaniu oświaty, kiedy to najpoważniejszy wydatek w samorządowych budżetach.

Ale wydatki w tym obszarze, w zależności od gminy, są różne. Czy wszystkim samorządom udało się zreformować sieć szkolną? Nie zrobiły tego, bo nie udało im się przekonać rodziców?

Od dwóch lat w MEN leży opracowana we współpracy z nauczycielskimi związkami nowelizacja Karty, która do tej pory nie trafiła do Sejmu.

Proces legislacyjny polega na tym, że musi być powszechne przekonanie parlamentarzystów do proponowanych zmian. Jeżeli wcześniej nie odbędzie się powszechna debata na temat ich sensu w kontekście jakości edukacji, nikt nie podejmie się rozstrzygnięcia.

Obecny stan prowadzi do sytuacji, w której samorządy szukają możliwości uciekania przed Kartą, np. przekazując małe szkoły stowarzyszeniom czy fundacjom, bo w ich placówkach Karta nie obowiązuje.

A jak działanie przymusem ekonomicznym na pedagogów będzie się odbijało na jakości ich pracy? Czy pedagog, który otrzymuje za pracę mniej pieniędzy, będzie chciał aktywnie pracować i jeszcze rozwijać się zawodowo?

Ważna jest kwestia finansowania opieki przedszkolnej. Państwo wykłada pieniądze w formie dotacji celowej. Samorządy się domagają, by zamienić ją na subwencję, którą mogłyby przeznaczyć na remonty czy inwestycje.

Nie mieliśmy wniosku w tej sprawie. Jeżeli do nas trafi, na pewno go przeanalizujemy.

 

Olgierd Dziekoński pracuje w Kancelarii Prezydenta od 2010 r. Wcześniej współtworzył warszawską samorządność jako wiceprezydent stolicy w latach 1990–1994 oraz 1999–2000. Członek zarządu Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw oraz zarządu Unii Metropolii Polskich.

Rz: Samorządy coraz głośniej narzekają, że rząd dokłada im kolejnych zadań, ale nie idą za tym pieniądze na ich realizację...

To nie kwestia nakładania nowych zadań, tylko szczegółów sposobu realizacji zadań, które są w kompetencji samorządu. Samorząd terytorialny wykonuje zadania publiczne niezastrzeżone przez konstytucję lub ustawy dla organów innych władz publicznych. ?Największym wyzwaniem dla polskiej samorządności jest co innego, a mianowicie brak zaufania do samorządów. Objawia się on tym, iż nie bierze się pod uwagę, że samorządy są różnorakie i że różnie wykonują zadania na rzecz mieszkańców. Ten brak zaufania powoduje, że ustawodawca ma tendencję do dyktowania, w jaki sposób samorządy mają realizować zadania. A konstytucja mówi, że samorząd wykonuje zadania samodzielnie i na własny sposób. Dlatego w prezydenckim projekcie ustawy o współdziałaniu na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego jest bardzo ważny zapis mówiący, że to rada gminy ma decydować jak wykonywać zadania. Jest tam też zapis wskazujący, że ustawodawca nie powinien narzucać sposobu realizacji zadań przez samorząd, chyba że jest to podyktowane względami wynikającymi z całości interesów państwa.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację