Bez względu na dobro wspólne, na realne możliwości ich spełnienia, na interes kraju? Grupę niezaspokojoną w swoich żądaniach, na końcu których tak naprawdę nie stoi wcale żaden postulat poprawy, a jedynie przejęcie władzy? Grożącą – jeśli tylko nie będzie wysłuchiwana – rewolucyjnym chaosem. Działającą wzorcowo według wskazówek znanego Wodza Rewolucji, twierdzącego, że negocjacje prowadzi się nie po to, by uzyskać kompromis, ale po to, by uwydatnić słabość rywala i go zniszczyć?
Tak działają szantażyści, a przecież związek kierowany przez Piotra Dudę ma korzenie w zupełnie innej, wręcz przeciwnej i nader chlubnej tradycji. Solidarność i cele osiągane poprzez myślenie o dobru wspólnym. Szkoda, że Piotr Duda ostentacyjnie je odcina, stawiając na szantaż i piętrzenie żądań bez pozostawiania jakiegokolwiek pola do negocjacji.
Związkowców nie zaspokoiło około 3 miliardów złotych pomocy publicznej. Nie zaspokoiło niemal całkowite zawieszenie planu restrukturyzacji górnictwa. Nie ma żadnej woli kompromisu. Zamiast tego nieustanne groźby strajku generalnego, ulicznych rozrób. Nakręcanie pocztowców, kolejarzy, energetyków, nauczycieli, rolników. Każdą grupę warto przecież podpuścić, by sparaliżować państwo. Mamy przecież rok wyborczy, więc można to nasze państwo wyciskać jak cytrynę.
Jakże dobrze pracodawcy to znają z negocjacji prowadzonych ze związkami. Teraz przekonuje się o tym premier Kopacz, która w niejednej sprawie już ustąpiła i powinna nareszcie pokazać znak „Stop". Bo w rozmowie opartej na jednostronnym szantażu kolejne ustępstwa to tylko kolejne metry w głąb bezdennego kopalnianego szybu żądań.
Co szefów związków obchodzi, że za sprawą ich egoizmu jakikolwiek dialog społeczny stanie się w Polsce niemożliwy? Że strajkujący niszczą swoje własne firmy, zaskarżane przez nich podwyższenie wieku emerytalnego do 67, roku życia było nie tylko zgodne z konstytucją, ale i konieczne. Przecież obawy związkowców wobec nowelizacji z 2013 r. dotyczącej tzw. elastycznego czasu pracy okazały się bezpodstawne i nie pogorszyły sytuacji pracowników, a żądanie podwyższenia płacy minimalnej do równowartości połowy średniego wynagrodzenia jest sprzeczne z najnowszymi rekomendacjami OECD dla Polski i grozi eksplozją bezrobocia!