Reklama

Prywatny folwark Skarbu Państwa

Łączenie spółek energetycznych – PGE z Energą i Tauronu z Eneą – jest niebezpieczne. I to podwójnie.

Publikacja: 28.01.2015 05:36

Krzysztof Adam Kowalczyk

Krzysztof Adam Kowalczyk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała Waldemar Kompała

Jest niebezpieczne dla klientów, bo tworzy państwowy duopol na rynku niemal nietkniętym prawdziwą konkurencją. W miejsce czterech słabo rywalizujących ze sobą graczy, kontrolowanych przez tego samego właściciela, powstaną dwaj, którym bez wątpienia łatwiej będzie drenować kieszenie konsumentów, windując ceny energii. Jak rozumiem, ma to być swoista rekompensata dla energetyki za zgodę na przejęcie i finansowanie balansującego na skraju plajty górnictwa węgla kamiennego.

Nie mniej niebezpieczne jest to, że Skarb Państwa traktuje publiczne spółki energetyczne (wszystkie cztery są notowane na warszawskiej giełdzie) jak swój prywatny folwark. I wbrew zasadom rynku publicznego nie liczy się z innymi ich współwłaścicielami. Nie pyta, czy godzą się na planowaną rewolucyjną zmianę w strukturze energetyki.

A już skandalem jest to, że o swoich planach Skarb Państwa informuje związki zawodowe zamiast akcjonariuszy.

Najpierw zaprosił ich do zakupu akcji. Obiecywał dalszą prywatyzację, która zapewne podniosłaby wycenę spółek. A gdy już zgarnął miliardy złotych, odwraca się do akcjonariuszy plecami.

Oburzające jest to, że traktuje w ten sposób drobnych inwestorów skuszonych hasłem Akcjonariatu Obywatelskiego (nie odbiega to zbytnio od tego, jak wyborców traktują politycy). Oburzające – i niebezpieczne dla samego państwa – jest zaś to, że dotyczy to także inwestorów instytucjonalnych, w tym banków oraz funduszy będących kluczowymi graczami w globalnej skali.

Reklama
Reklama

Państwo polskie traci wiarygodność w oczach inwestorów, od zainteresowania których zależeć będą losy kolejnych prywatyzacji czy choćby emisji papierów skarbowych na światowych rynkach. Wiarygodność buduje się bardzo powoli, ale traci błyskawicznie.

Jest niebezpieczne dla klientów, bo tworzy państwowy duopol na rynku niemal nietkniętym prawdziwą konkurencją. W miejsce czterech słabo rywalizujących ze sobą graczy, kontrolowanych przez tego samego właściciela, powstaną dwaj, którym bez wątpienia łatwiej będzie drenować kieszenie konsumentów, windując ceny energii. Jak rozumiem, ma to być swoista rekompensata dla energetyki za zgodę na przejęcie i finansowanie balansującego na skraju plajty górnictwa węgla kamiennego.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Grzegorz Malinowski: Ile Polski w Polsce?
Opinie Ekonomiczne
Prof. Marian Gorynia: Gdzie efektywność w rozwoju kraju?
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Obiecanki cacanki, a naród się cieszy…
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Afera na sierpień
Opinie Ekonomiczne
Marcin Zieliński: Ukryte pułapki nowego budżetu UE dla Polski
Reklama
Reklama