Choć regularnie pojawiają się informacje, iż coraz większa grupa ludzi stawia na samodzielne organizowanie wypoczynku, to nie brakuje też takich, którzy w styczniu kupują wakacyjne wyjazdy w pakiecie: hotel, przelot i wszelkie dodatki. Wśród turystów oczekiwania są jednak mocno spolaryzowane. Nigdy nie zabraknie zwolenników wypoczynku nad Bałykiem, choć pognozowanie pogody nawet w sezonie letnim przypomina loterię. Masa ludzi stawia z kolei na wakacje w formule all inclusive, choć obrazki z emitowanych teraz reklam są dalekie od rzeczywistości: zatłoczone restauracje z mdłym jedzeniem, baseny, w których na osobę przypada mikroskopijny fragment.

Chcemy wygody. Stać nas na nią

Nie można jednak zapominać o jednym – większość Polaków na wakacje nie jeździ, nie tylko na te zagraniczne. Między innymi dlatego, że wypoczynek nad Bałtykiem nie należy do tanich. Mniej zarabiający – jeśli nie mają rodziny czy znajomych w atrakcyjnych turystycznie miejscach – skazani są na domowe pielesze albo przysłowiowe już wczasy pod gruszą.

Tak jak w przypadku zakupów spożywczych, odzieżowych itp. w egalitarnej do niedawna Polsce rozwarstwienie społeczeństwa rośnie w szybkim tempie. Jedni w styczniu płacą za wakacje, inni zastanawiają się nad spięciem domowego budżetu na poziomie absolutnie niezbędnych wydatków. Oczywiście, wciąż daleko jesteśmy od przepaści w dochodach, jaką widać w Rosji czy USA – grupa bogaczy oderwanych od rzeczywistości i biedota. W USA jest przynajmniej duża klasa średnia, Rosja, jeśli chodzi o dochody, popada ze skrajności w skrajność. W Polsce sytuacja zmierza w podobnym kierunku, a wakacyjne wybory ilustrują to coraz lepiej. Niestety.