To nie kanclerz Niemiec Angela Merkel jest najbardziej znienawidzoną osobą w Grecji. Chociaż na satyrycznych plakatach wygląda wyjątkowo niekorzystnie. Najbardziej gwałtowne uczucia Greków budzi spokojny pracowity 60-letni duński ekonomista Poul Thomsen, dyr. Departamentu Europejskiego MFW.
Jest najbardziej stanowczym przedstawicielem trojki (MFW, EBC i Komisja Europejska), negocjującej z rządem Aleksisa Ciprasa warunki porozumienia z wierzycielami. Zależnie od profilu negocjacji EBC i KE reprezentują różne osoby. Thomsen jest „członkiem stałym".
Obrzucany jest najgorszymi wyzwiskami, kiedy tylko się pojawi. W kwietniu 2013 r. zrozpaczony emeryt obsypał go na ateńskiej ulicy monetami, bo tylko tyle mu zostało po opłaceniu rachunków. Od tego czasu Thomsen nie rusza się bez ochroniarza. Do rządowych budynków w Atenach wchodzi tylnymi drzwiami, żeby nie stwarzać problemów.
Zgodni jak Grecy
W uczuciach do Thomsena zgodne są, jak rzadko, i lewacki rząd, i liberalna opozycja. Prasa wytyka mu, że zarabia 35 razy więcej niż statystyczny Grek. Nie dorzuca jednak informacji, że to też równowartość 53-krotniej płacy Portugalczyka, który nie jest wobec Thomsena tak pełen nienawiści, mimo że i w przypadku Portugalii szefem ekipy negocjacyjnej był... Thomsen. Ale Portugalia najgorsze ma za sobą.
Antonis Samaras, premier poprzedniego rządu, nie może mu darować, że w grudniu 2014 r. poparł Maria Draghiego i nie zgodził się na „klepnięcie" wypłaty kolejnej transzy, 1,8 mld euro, bo Grecy nie wypełnili obietnic. Partia Syriza już wtedy wygrywała w sondażach. Gdyby te pieniądze były, Samaras miałby w kieszeni wygrane wybory parlamentarne, jakie odbyły się w styczniu. Komisarz UE ds. gospodarczych Pierre Moscovici skłaniał się do pobłażliwości wobec Greków. Chciał mieć spokój. Prezes EBC Mario Draghi uważał, że trzeba wykazać się stanowczością. Głosy były jeden do jednego. Decydował Thomsen, który uznał, że Draghi ma rację. – Utopiłeś mnie – miał wtedy powiedzieć Samaras do Thomsena. – To była dobra decyzja, tylko miała fatalne skutki – tłumaczył potem Thomsen.