Wciąż duża część urzędów i instytucji niechętnie dzieli się z obywatelami swoją wiedzą. Pół biedy, jeśli wynika to z braku czasu czy zwykłego lenistwa. Skandalem jest jednak świadome blokowanie dostępu do informacji, które powinny być dostępne dla wszystkich!
Przykład z ostatnich dni: Ministerstwo Obrony Narodowej opublikowało sprostowanie do jednej z publikacji prasowych, dotyczącej zakupu śmigłowców dla polskiej armii. Sprostowanie zaczyna się od słów, że zawarte w publikacji twierdzenia (na temat śmigłowca, który wybrał MON) są nieprawdziwe. „Hmm, a jakie są prawdziwe?" – pomyślał czytelnik, zanim przeszedł do dalszej części stanowiska. Tego się jednak nie dowie. „Z uwagi na objęcie dokumentacji technicznej klauzulą niejawności resort obrony narodowej nie może podać dokładnych danych" – kończy swoje sprostowanie MON. Nie wiadomo, czy się śmiać czy płakać. O ile jednak można zrozumieć powody, dla których MON nie chce ujawniać poufnych informacji (po co publikować idiotycznie brzmiący komunikat?), o tyle zupełne niezrozumiały jest opór przed udostępnianiem informacji ze strony innych instytucji, które z obronnością niewiele mają wspólnego.
Dobrym przykładem jest tutaj Centrum Usług Wspólnych działające przy Kancelarii Premiera. Jak czytamy na stronie: „istnieje w celu zapewnienia sprawnej obsługi Kancelarii Prezesa Rady Ministrów". Wspaniale! Problem w tym, że jest to instytucja, która wielokrotnie była już bohaterem publikacji prasowych na temat blokowania dostępu do informacji publicznej. Niedawno głośno zrobiło się o niej w kontekście unieważnionego przetargu na przesyłki dla administracji rządowej, który wygrał prywatny operator. Według wyjaśnień CUW przetarg unieważniono (i odrzucono ofertę operatora), ponieważ jego realizacja „nie leży w interesie publicznym". To znaczy jakim? Na to pytanie Centrum do tej pory nie odpowiedziało.
Jeszcze bardziej kuriozalne były tłumaczenia CUW dotyczące druku rządowego elementarza. Ministerstwo Edukacji Narodowej bez przetargu powierzyło tej instytucji w ubiegłym roku druk książek szkolnych. Forum Obywatelskiego Rozwoju – mając wątpliwości co do tego, czy publicznie podawany koszt druku podręcznika był zgodny z rzeczywistością – zwróciło się do CUW z prośbą o informację w tej sprawie. Znając podejście Centrum do kwestii informacji publicznej, nietrudno się domyślić, że odpowiedź nie nadeszła – i to pomimo że sąd administracyjny nakazał upublicznienie tych danych. Jeszcze bardziej kuriozalne było uzasadnienie tego blokowania dostępu. Z pokrętnej argumentacji wynikało, że państwowe CUW nie musi udostępniać informacji, bo posiada... odrębną od Skarbu Państwa osobowość prawną – i tak naprawdę jest przedsiębiorcą, którego obowiązuje tajemnica przedsiębiorstwa! Nikomu nie musi więc udzielać żadnych informacji. Pomimo nakazu sądu kosztów druku podręcznika nie ujawniono, tym razem powołując się na fakt, że umowa na jego druk była poufna.
Brzmi to wszystko jak tania komedia. Niestety, cała sytuacja ma miejsce w nowoczesnym i demokratycznym państwie. Nie po to wprowadzano ustawę o dostępie obywateli do informacji publicznej, by instytucje, które w oczywisty sposób jej podlegają (bo dysponują publicznym, czyli naszym wspólnym, groszem), migały się od jej wypełniania i zmuszały obywateli, którym ta informacja się po prostu należy, do ciągania się po sądach!