Kompania przetrwa do końca września

Nie rozumiem oporu firm energetycznych – mówi prezes Kompanii Węglowej Krzysztof Sędzikowski.

Aktualizacja: 31.08.2015 06:55 Publikacja: 30.08.2015 21:00

Kompania przetrwa do końca września

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Rz: To prawda, że zamierza pan złożyć rezygnację?

Bez komentarza.

To koniec Kompanii Węglowej?

Nie zakładam takiego scenariusza. Sytuacja jest bardzo trudna, ale walczymy o przetrwanie. Konsekwentnie realizujemy program restrukturyzacji, który w sposób bardzo nieprzyjazny, wręcz wrogi, jest dziś przez niektórych dyskredytowany. Zgadzam się z tym, że jest to bardzo trudny program, ale istnieje naprawdę duża szansa na uzyskanie tych parametrów finansowych, które założyliśmy w biznesplanie.

Potrzebni są jednak inwestorzy, którzy wyłożą 1,5 mld zł na kapitał dla tzw. Nowej Kompanii Węglowej, która przejmie wasze kopalnie. Nikt się do tego nie pali, a czasu jest coraz mniej...

Robimy wszystko, aby nie dopuścić do upadłości spółki i na pewno przeżyjemy do końca września. To termin, w którym ma powstać Nowa Kompania Węglowa i mam nadzieję, że rząd zrobi wszystko, by tak się stało. Jest kilku inwestorów, którzy przystąpili do badania NKW. Żałuję, że niektórzy z nich od początku podeszli nieufnie do tego procesu. Trudno robić badanie due diligence z udziałem mediów, do których wyciekają dokumenty, pomimo że nasi partnerzy podpisali umowy o poufności. Trudno odpowiadać na złośliwe uwagi anonimowo cytowanych quasi ekspertów, którzy z góry potrafią uzasadnić fiasko całego procesu. Jestem gotowy odpowiedzieć na każde pytanie i rozwiać wszelkie wątpliwości. Jednak nie będę polemizował z „anonimowymi" głosami. Jeśli ktoś ma odwagę krytykować dobrze przygotowany biznesplan, to bardzo proszę niech się wypowiada w mediach pod nazwiskiem. Jeśli tego nie robi to jest albo zupełnie niewiarygodny albo współpracuje z agencją od czarnego PR. Przygotowaliśmy całą masę analiz i wynajęliśmy najlepsze firmy doradcze, takie jak Deloitte, PwC, KPMG, McKinzey czy White & Case. To na żądanie inwestorów i banków zlecamy wykonanie coraz to nowych wycen, biznesplanów sięgających nawet roku 2040, prognoz dla cen węgla. Teraz jest czas decyzji i cały czas mam nadzieję, że znajdą się pieniądze na Nową Kompanię.

Mimo tak dużego oporu ze strony spółek energetycznych?

Nie rozumiem tego oporu. Przecież strategiczne powiązanie energetyki z górnictwem ma sens. Kompania może zapewnić polskim elektrowniom surowiec potrzebny do produkcji energii. Tego typu powiązania są czymś naturalnym na całym świecie i nikt się temu nie dziwi. Firmy energetyczne, jako strategiczni inwestorzy, mogą specjalnymi umowami zabezpieczyć sobie wpływ na działalność Nowej Kompanii. Ale my nawet nie jesteśmy na takim etapie rozmów. Żałuję, że pomimo tego, że o zaangażowaniu się energetyki w górnictwo mówi się od stycznia, niektóre firmy do biznesplanu Nowej Kompanii zajrzały dopiero w sierpniu. Rozumiem ich obawy przed inwestycją w aktywa węglowe w momencie, gdy na rynku trwa dekoniunktura, która wcześniej czy później się skończy. Szkoda jednak, że nie chcieli na poważnie pochylić się nad programem, dzięki któremu Kompania już w drugiej połowie 2016 r. może stać się w pełni rentowna.

Program ten zakłada systematyczny wzrost cen sprzedaży węgla aż do 2020 r. Czy to nie zbyt optymistyczne założenia?

Ten wzrost nie będzie wynikał z tego, że ceny węgla na światowych rynkach nagle odbiją. On będzie wynikał przede wszystkim ze zmiany miksu produktowego w naszych kopalniach. Pamiętajmy też, że rok 2015 jest wyjątkowy, bo średnia cena węgla została obniżona przez wyprzedaż zapasów węgla, a konkretnie niskiej jakości miałów energetycznych. Natomiast w kolejnych latach takich promocji już nie będzie. Zwiększymy natomiast produkcję wyżej marżowego węgla opałowego i koksowego, zrezygnujemy z nieopłacalnego eksportu morskiego i zwiększymy średnią wartość opałową surowca dzięki inwestycjom w zakłady wzbogacania węgla. Prognozowane przez nas poziomy cen są realne do osiągnięcia, co potwierdziły renomowane instytucje doradcze.

Zakładacie też, że uda się odebrać górnikom część dodatków do wynagrodzeń. Skąd ta pewność?

Naszym celem nie jest zmniejszenie wynagrodzeń, tylko uproszczenie systemu. Tym bardziej, że zarobki pracowników Kompanii są jednymi z najniższych w branży. Nie widzę przeszkód, by wypłacać 14. pensje, ale w momencie, gdy spółka ma wysokie zyski. Zarobki powinny też zależeć od efektów pracy. Jestem przekonany, że związki zawodowe zgodzą się na wprowadzenie takich zmian, które umożliwią górnikom zarabianie większych pieniędzy w sytuacji, gdy poprawią efektywność. Tak wynagradza się pracowników na całym świecie i takie same rozwiązania można wdrożyć u nas.

Potencjalni inwestorzy oburzyli się na wieść, że 300 mln zł z 800 mln zł, które miało trafić w pierwszej transzy do Nowej Kompanii, popłynie na wypłatę górnikom dodatkowej pensji - tzw. Barbórki.

To nadużycie i demagogia. Pieniądze pozyskane od inwestorów nie są znaczone. My po prostu wskazujemy, jakie mamy nadzwyczajne wydatki w danym okresie i kiedy potrzebujemy kolejnych transz finansowania. Tak się składa, że w grudniu przypada wypłata Barbórki i to wynagrodzenie należy się górnikom. Wszystkie pieniądze wpadają do jednego worka, z którego płacimy pensje i realizujemy inwestycje. Spółka przechodzi okres restrukturyzacji, w którym ponosi straty i te straty trzeba pokryć. Realizacja planu naprawczego przebiega natomiast bardzo dobrze.

Co udało się zrobić?

Przede wszystkim odcięliśmy od grupy pięć kopalń, poprawiliśmy efektywność, zwiększyliśmy wydobycie węgla o lepszych parametrach, obcięliśmy do minimum wydatki na inwestycje i zmniejszyliśmy zatrudnienie. Po bardzo trudnym I kwartale, kiedy byliśmy zasypani węglem i musieliśmy zmniejszać produkcję, osiągamy coraz lepsze wyniki. Od stycznia do końca lipca spadek wydobycia, w porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego, sięgnął 1,5 proc. i jest zgodny z planem. Sprzedaż w tym czasie wzrosła nam o 19 proc., co jest wynikiem lepszym od oczekiwań. Koszty produkcji zmniejszyły się natomiast z 292,92 zł/t w marcu do 233,90 w lipcu. Do końca roku chcemy obniżyć koszty do 220 zł/t. EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) za 7 miesięcy wyniósł 446 mln zł, podczas gdy plan zakładał wypracowanie 252 mln zł. Naprawdę jest szansa na to, by wyprowadzić Kompanię na prostą.

Te liczby mogą przekonać inwestorów innych niż krajowe firmy energetyczne?

Inwestorzy na całym świecie niechętnie patrzą dziś na sektor węglowy. Zresztą, nie ma już czasu, by szukać partnerów poza energetyką. My robimy wszystko, żeby jak najdłużej utrzymać płynność finansową Kompanii. Kredytujące nas banki dały nam czas na oddech do końca września, później będą skrupulatnie pilnować wszystkich naszych zobowiązań.

Czyli jeśli firmy energetyczne nie zgodzą się ratować Kompanii, to...

Moim zadaniem jest niedopuszczenie do upadłości firmy i wyprowadzenie jej na prostą Zadaniem właściciela jest wsparcie przy znalezieniu dla niej finansowania. Żałuję, że jak dotąd nie udało się porozumieć z inwestorami.

Więc może trzeba zrobić nowe otwarcie i ułożyć dla Kompanii nowy plan. Może trzeba odciąć od spółki więcej nierentownych kopalń?

Jeśli rozmowy ze spółkami energetycznymi zakończą się fiaskiem, to będzie to wówczas jedyne rozsądne rozwiązanie.

CV

Krzysztof Sędzikowski kieruje Kompanią Węglową od grudnia 2014 r. Wcześniej pełnił funkcje prezesa m.in. w KGHM, Boryszewie i CTL Logistics. Był również doradcą procesów restrukturyzacyjnych w takich firmach, jak Lotos, PLL LOT czy JSW. Jest absolwentem Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy.

Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: A więc wojna. Donald Trump zadaje cios Europie
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Wojtyna: Uważajmy! Nowy prezydent wskaże nowego prezesa NBP
Opinie Ekonomiczne
Mikołaj Fidziński: Platformo, chwalić też się trzeba umieć
Opinie Ekonomiczne
Dan Jørgensen: Koniec z energetycznym szantażem Rosji
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Jak zostać prezydentem