Częstotliwości radiowe to dobro rzadkie, będące w dyspozycji państwa, i ten, kto zyska prawo do ich wykorzystywania i zarabiania, powinien za to zapłacić. Nic to, że ostatecznie za wszystko i tak zapłacą klienci, regulując rachunki za usługi.
Polska dzięki kosztownym inwestycjom spółek z grupy Zygmunta Solorza-Żaka już jest europejską potęgą w rozwijaniu technologii LTE. Konkurenci grupy Polsat, mającej pasmo pozwalające oferować duży zasięg i najlepsze parametry przesyłu danych, mają teraz szansę poprawić pozycję na rynku. I nic dziwnego, że gotowi są za to sporo zapłacić. A aby ich powstrzymać, wiele zaoferować może też najmocniejszy gracz, bo czas działa na jego korzyść. Dlatego aukcja jest ostra.
Jest tym bardziej zawzięta, że uczestnicy mogą licytować w nieskończoność, bez żadnych konsekwencji, bo zgodnie z naszym prawem, nawet jeśli zostaną sami na placu boju, mogą z pasma zrezygnować. Nic wtedy nie zapłacą, tylko aukcję trzeba będzie powtórzyć. Budżet nie dostanie wtedy należnych mu pieniędzy. No, ale w końcu państwo samo sobie winne: to jego urzędnicy ustalili takie reguły gry. I tylko konsumenci będą stratni, bo wiadomo: tam, gdzie jest większa konkurencja, tam ceny szybciej spadają. Ale kto by się tym przejmował?