Reklama
Rozwiń

Lekcje z przedsiębiorczości

Grunt to pomysł. Wytrawni biznesmeni powiadają jednak, że sam pomysł wart jest złotówkę plus VAT. Niewiele, jeśli nie potrafi się go wcielić w życie.

Publikacja: 12.11.2015 20:00

Lekcje z przedsiębiorczości

Foto: Rzeczpospolita

I tu przydaje się przedsiębiorczość, czyli umiejętność dostrzegania potrzeb i doskonalenia pomysłu, zdolności do wykorzystywania nadarzających się okazji. Ale same chęci bez narzędzi to za mało. Prowadzenia biznesu trzeba się generalnie nauczyć. I najlepiej zacząć już wcześniej, choćby po to, aby młody człowiek wchodzący w dorosłe życie mógł zdecydować, którą ścieżkę kariery wybrać. A z tą nauką jest różnie.

W szkołach ponadgimnazjalnych jest przedmiot podstawy przedsiębiorczości w liczbie dwóch godzin tygodniowo. Znam szkoły, gdzie zajęcia z przedsiębiorczości prowadzą nauczyciele, którym przyszło nauczać tego przedmiotu tylko dlatego, że zabrakło im akurat godzin do pensum. Męczą więc i siebie, i uczniów.

Także wielu dyrektorów owe podstawy przedsiębiorczości traktuje po macoszemu. Przedmiot nauczany jest w pierwszej klasie, byle uczniowie mieli go z głowy, bo w ostatnich klasach najważniejsze jest przygotowanie do matury.

– Zanim uczeń skończy szkołę, to i tak niewiele pamięta z tego, czego się nauczył, a w kraju zdąży się wszystko pozmieniać. Uczymy na przykład, jak skorzystać z kredytu, jak wypełnić wniosek do banku na formularzach, które i tak są w każdym banku inne. – Dla mnie ten przedmiot to taki zbędny Michałek – mówił mi otwarcie dyrektor liceum w jednym z miasteczek w Lubelskiem.

Przedsiębiorczości uczą więc głównie ci, co nigdy nie byli przedsiębiorcami, nie pracowali poza systemem edukacji, więc nigdy się na nieudanych biznesowych próbach nie sparzyli.

W Lublinie Lubelski Park Naukowo-Technologiczny i Fundacja Teatrikon właśnie rozpoczęły projekt edukacyjny skierowany do szkół ponadgimnazjalnych w mieście. Prowadzą zajęcia z przedsiębiorczości. Nie uczą funkcjonowania rynku kapitałowego, ale pokazują metodologię obrabiania pomysłu, uczą, jak oszacować jego powodzenie, jak zaplanować jego realizację, wskazują na elementy jego finansowania.

Takich inicjatyw jest na szczęście coraz więcej i będzie jeszcze więcej. Miasto deklaruje bowiem większe zaangażowanie się w edukację przedsiębiorczości na poziomie szkół średnich, ale za pośrednictwem praktyków, start-upowców, stowarzyszeń i organizacji.

Pierwsze efekty już są. W konkursach na dofinansowanie start-upów już pojawiały się zespoły założone przez nastolatków. Uczniów liceów, gdzie dyrektorzy szkół wpuścili trochę powietrza z zewnątrz.

Opinie Ekonomiczne
Michał Hetmański, Kamil Laskowski: Hutnictwo to wyjątek od piastowskiej doktryny Tuska
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Obniżka podatków to miraż. Należałoby je podnieść – na obronę
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Wiadomość o śmierci Zachodu nieco przesadzona
Opinie Ekonomiczne
Marian Gorynia: Dlaczego organizujemy Kongres Ekonomistów Polskich?
Opinie Ekonomiczne
Anita Błaszczak: Stanowiska coraz większego ryzyka