Bursztyn ma potencjał eksportowy

Choć firma kończy 35 lat, nadal stawia na budowę nowych salonów – mówi właściciel Jubitomu Kazimierz Tomasiewicz.

Publikacja: 14.12.2015 21:00

Kazimierz Tomasiewicz zaczynał od sprzedaży biżuterii z bursztynem

Kazimierz Tomasiewicz zaczynał od sprzedaży biżuterii z bursztynem

Foto: materiały prasowe

Rz: Czy w jubilerstwie liczy się, skąd firma pochodzi?

Kazimierz Tomasiewicz: Nie ma to znaczenia, liczy się profesjonalne podejście do prowadzenia salonu oraz rodzaj właściwie dopasowanego asortymentu do każdej galerii handlowej. Gdy otwieraliśmy salon w krakowskim centrum Bonarka, firmy z naszej branży uznały go za najlepiej zaaranżowany salon w Krakowie, o najbogatszej ofercie w segmencie średnim i wyższym, zarówno w sprzedaży zegarków, jak i biżuterii.

Otwierając kolejne salony, wykorzystujemy nowe materiały wykończeniowe i stawiamy na nowoczesny design. Natomiast produkty szwajcarskich marek zegarkowych od początku prezentowaliśmy wyłącznie na meblach danych marek, co robiło odpowiednie wrażenie zarówno na klientach, jak i zarządcach galerii. Dyrekcja Bonarki doceniła to, wybierając firmę Jubitom do grona trzech firm, które były promowane na billboardach w całym regionie.

Bursztyn – jak to w firmie z Pomorza – jest w stałej ofercie.

Naturalnie, w każdym salonie zapewniamy odpowiedni przekrój biżuterii z bursztynem. Gdy rozpoczynałem działalność, to właśnie bursztyn był moim pierwszym produktem. Jubitom wiele lat pracował na polskim rynku jako hurtowy dostawca biżuterii, a bursztyn ściśle wiąże się z początkiem działalności naszej firmy.

Dzisiaj nadal jest w ofercie. Polscy klienci przyzwyczaili się już do bursztynu w salonach jubilerskich, natomiast zagraniczni turyści kupują go bardzo chętnie. Dlatego bursztyn musi być w ofercie naszych salonów, w szczególności w Warszawie, Gdańsku, Krakowie oraz na lotnisku Chopina.

Bursztyn jest promowany przez Ministerstwo Rozwoju jako polski hit eksportowy, robi to też województwo pomorskie. Jubitom pracuje przy tego typu projektach?

Regularnie uczestniczymy w spotkaniach ekspertów w dziedzinie produkcji wyrobów z bursztynu podczas specjalistycznych targów. Traktujemy je jako ważne miejsce wymiany myśli. Dobrze, że znowu mówi się dużo o bursztynie, tkwi w nim duży potencjał eksportowy.

Cel to własna produkcja?

Gdy zdecydowaliśmy się na budowanie sieci własnych salonów w galeriach, sprzedaż produktów znanych marek biżuteryjnych, poza szwajcarskimi zegarkami, stała się jednym z naszym znaków rozpoznawalnych. W naszych salonach 50–60 proc. oferty biżuterii złotej oraz z diamentami to własna produkcja. W Rumi produkujemy w zasadzie wyłącznie wyroby złote oraz z brylantami. Ten segment będzie w przyszłości rosnąć najszybciej – zarówno biżuteria z mniejszymi diamentami, jak i ta z dużymi na specjalne okazje.

W firmie zatrudniamy około 250 pracowników, natomiast w siedzibie w Rumi ok. 60 osób, z czego połowa zajmuje się produkcją. Dostępne są technologie, które czynią ją bardziej efektywną i wydajną, taki zespół pokrywa nasze zapotrzebowanie.

Pozycja firmy na rynku zegarków też się umacnia?

Jesteśmy bardzo zadowoleni, że najsilniejszy gracz na rynku zegarków, Swatch Group, zdecydował, by w Warszawie zegarki marki Omega były dostępne jedynie w butiku firmowym i dwóch salonach Jubitom. Do niedawna były dostępne w kilkunastu punktach w mieście, dlatego wybór naszych salonów traktujemy jako ogromne wyróżnienie. Prowadzimy rozmowy w sprawie współpracy z innymi markami szwajcarskimi, ale jest za wcześnie na podawanie szczegółów.

Panuje ogromna konkurencja, działa kilka wiodących sieci. Trudno o nowe lokale?

Nigdy nie były to łatwe negocjacje, do tego wyjątkowo rozłożone w czasie. Dopiero gdy mieliśmy kilkanaście salonów, dyrekcje oraz zarządcy galerii zauważyli rosnącą pozycję naszej firmy i rozmowy toczyły się już łatwiej. Centra na bieżąco prowadzą tzw. rekomercjalizację, czyli wymieniają część najemców na nowych. Mamy już tak wysoką renomę, że oferowane nam są najlepsze miejsca czy też wręcz specjalnie pod nasze potrzeby są tworzone.

W tym roku Jubitom świętuje 35. rocznicę powstania. Co firma planuje na przyszłość?

Głównie utrzymanie rozwoju sieci salonów w najważniejszych galeriach. Absolutnym priorytetem jest budowa wyselekcjonowanych salonów na wysokim poziomie, które będą bardzo dobrą kontrofertą na rynku. Celem nie jest zbudowanie dużej liczby nowych lokalizacji.

Kolejną bardzo ważną sprawą jest znaczące zwiększenie aktywności marketingowej. Marka Jubitom powinna się mocniej przebić do świadomości konsumentów. Będziemy nad tym pracować. Korzystamy już z doświadczeń firm, które pomagają nam ten proces znacząco przyspieszyć. To jest najważniejsze zadanie na nadchodzące miesiące.

Pojawią się nowe marki?

Prowadzimy rozmowy w sprawie poszerzenia współpracy zarówno w kolejnych markach biżuteryjnych, jak i zegarkowych. Na najbliższych targach w Genewie, Bazylei i Vicenzy odbędzie się ich kolejny etap. Przed ich zakończeniem nie możemy podawać żadnych szczegółów.

Czy Polacy kupują biżuterię przez internet?

Tańsze kategorie tak, zwłaszcza jeśli mówimy o młodszych konsumentach. W przypadku drogich towarów nie jest to już tak popularny kanał zbytu. Rabaty możliwe przy zegarkach szwajcarskich, sprzedawanych przez internet, nie mogą znacząco odbiegać od poziomów cen z salonów, ponieważ dystrybucja takich produktów jest raczej ściśle kontrolowana. Jeśli zatem ktoś chce kupić drogi zegarek, to woli mieć pewność pochodzenia, solidną i w rzeczywistości istniejącą firmę, która towar sprzedaje, oraz daje gwarancję na dokonany zakup.

Rz: Czy w jubilerstwie liczy się, skąd firma pochodzi?

Kazimierz Tomasiewicz: Nie ma to znaczenia, liczy się profesjonalne podejście do prowadzenia salonu oraz rodzaj właściwie dopasowanego asortymentu do każdej galerii handlowej. Gdy otwieraliśmy salon w krakowskim centrum Bonarka, firmy z naszej branży uznały go za najlepiej zaaranżowany salon w Krakowie, o najbogatszej ofercie w segmencie średnim i wyższym, zarówno w sprzedaży zegarków, jak i biżuterii.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni