Rz: Polski biznes bardzo obiecująco zakotwiczył się w Katarze. Ale Polacy pracowali w krajach arabskich już w czasach Gierka, wtedy wyjazd do Libii czy Iraku był marzeniem tysięcy obywateli PRL.
Prof. Wojciech Roszkowski: To były bardzo intratne kontrakty, bo fachowcy w krajach arabskich zarabiali wielokrotnie więcej niż w Polsce, a do tego w dewizach. Blok sowiecki utrzymywał wyjątkowo przyjazne kontakty z takimi państwami, jak właśnie Libia, Irak czy Algieria, co wynikało z kremlowskiej polityki popierania Arabów przeciwko Izraelowi. Polscy inżynierowie do krajów arabskich zaczęli wyjeżdżać już pod koniec lat 60., ale oczywiście najwięcej kontraktów było w następnej dekadzie.
Na czym polegały te kontrakty?
Algierskich czy libijskich inżynierów było niewielu, wobec tego do budowy infrastruktury państwa te chętnie sprowadzały fachowców z krajów komunistycznych. To były kontrakty głównie średniookresowe, czyli do dwóch, trzech lat. Zarobione w krajach arabskich dolary dawały później w Polsce bardzo wysoki standard życia. Kupowano za nie samochody i towary luksusowe w peweksach, a także mieszkania.
Dlaczego zamiast rozwijać produkcję w Polsce i eksportować gotowe wyroby, eksportowano za granicę specjalistów?