Zadziwiające, jak bardzo zasady wojowania są bliskie regułom rządzącym biznesem. Sprawa zakupu caracali świetnie to pokazuje, nie tylko dlatego, że przedmiot tej umowy z definicji byłby przeznaczony do walki.
Gdy tylko dotarła wiadomość o zakończeniu rozmów dotyczących offsetu, od razu pojawiły się zatroskane, wręcz płaczliwe komentarze: że polska armia stała się bezbronna, że obrażeni Francuzi nas pozwą, że w ogóle jak to źle i nieładnie wygląda w oczach drogich zagranicznych partnerów, szczególnie tuż przed wizytą w Polsce francuskiego prezydenta (która w piątek została przełożona przez stronę francuską – red.). Jak to przeczytałem, to zaczęły mi się cisnąć na usta żołnierskie, wcale nie parlamentarne słowa. Szanowni Państwo! Wstańmy wreszcie z kolan! Dość pochylania karku niczym petenci wiszący u klamki wielmożnego jaśniepaństwa. Nasze pieniądze są tak samo dobre jak francuskich czy niemieckich podatników! Nie jesteśmy petentami, tylko klientami, mamy prawo wymagać, stawiać warunki. Ktoś uważa, że jestem zbyt śmiały? Nie, ja właśnie odrzucam zbędne lęki i sięgam jak najdalej.