Takim przykładem może być los firm produkujących komponenty do biopaliw. Wytwarzają one m.in. estry metylowe z pospolitego oleju rzepakowego. Olej ten muszą kupić na rynku, ale polskie tłocznie nie dostarczają go w wystarczających ilościach. No to może kupią w zagranicznych? Nie – bo ustawodawca ograniczył taką możliwość. Złożył jednak „propozycję nie do odrzucenia" – gdy polski producent kupuje olej u pośrednika, to nie ma znaczenia, czy rzepak urósł w Polsce, Bułgarii czy nawet w San Escobar.
Producenci, chcąc nie chcąc, ruszyli do pośredników. I tu zaczęły się kłopoty. Z czym Państwu kojarzy się branża paliw? Pewnie z wyłudzeniami, o czym nieustannie informują media! Szczególnie z wyłudzeniami poprzez tzw. karuzele VAT tworzone w tym celu przez pośredników – oszustów.
Producenci biokomponentów oczywiście na takich musieli trafić. I trafili. Kupowali olej, który często przechodził przez cały łańcuszek pośredników. Przerabiali na biokomponenty, płacili podatki. Ale wtedy wkroczył nasz krajowy don Corleone czy raczej don Fiskus. Skarbówka rozpoczęła masowe kontrole faktur. I jeśli tylko wykryła, że gdzieś w tym łańcuszku był oszust wyłudzający VAT, dowalała producentowi gigantyczną karę. Bo przecież przedsiębiorca powinien był tego oszusta zdemaskować, schwytać i pewnie do siedziby skarbówki w powrozach odstawić.
Nic dziwnego, że wytwórcy biokomponentów czują się jak ofiary mafijnego bossa. Najpierw kazano im kupować u pośredników, wpychając tym samym w ramiona oszustów grasujących na rynku paliw. A kiedy na takich trafili – czyni się im z tego zarzut i każe płacić kary! I nie ma znaczenia, że działających oszustów nie są w stanie przyłapać sami urzędnicy – bo ci wpadają na ich trop grubo po czasie, zwykle kiedy wpływy z VAT im się nie zgadzają. A więc polski przedsiębiorca ma być jasnowidzem, policjantem, cudotwórcą po prostu?
Tak oto wytwórcy estrów metylowych z rzepaku dostali szacha, a może i szach-mata od naszych urzędników. Cokolwiek zrobią, będzie źle. Mogą zamknąć interes lub upaść pod srogimi karami za nieswoje błędy. Jedynym zadowolonym będzie tylko administracja – w pierwszym przypadku ma mniej roboty, w drugim „wykaże wzrost wpływów z podatku", co dobrze wygląda w kwartalnych raportach. A przecież jeśli polscy producenci estrów znikną, to popadną w kłopoty narodowe koncerny takie jak Orlen i Lotos – bo przecież potrzebują biokomponentów do produkcji paliw! To jednak urzędników mało obchodzi.