Finansowe bodźce zdecydowały się już zresztą wprowadzić kraje skandynawskie. Są tam i systemy zachęcające do dłużej pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego (typu – za każdy rok dłuższej pracy świadczenie rośnie o kilka procent) i systemy zniechęcające do wcześniejszego odpoczynku (np. w przypadku wcześniejszej emerytury otrzymuje się tylko minimum świadczenia).
Pozornie więc wszystko wygląda bardzo logicznie. Z jednym wyjątkiem. W Polsce chce się zachęcać kobiety, by pracowały do 62. roku życia (lub dłużej). Tymczasem w większości krajów Europy w ogóle ustawowy wiek emerytalny zaczyna się od mniej więcej 65 lat. W tych krajach, które stosują finansowe bonusy, mowa więc o aktywnych zawodowo 67- czy nawet 70-latkach.