Będą gotowe w najbliższych dniach. Ta sprawa bez wątpienia wymaga wyjaśnienia „do spodu" i przedstawienia dalszych rekomendacji. Wiele zaniedbano też w otoczeniu Giełdy. Przez długi czas niszczono profesjonalną, rzetelną komunikację z rynkiem, kontakt z inwestorami, w tym zagranicznymi. Jeszcze w okresie ostatnich 9 miesięcy, dostawaliśmy sygnały, że jeśli ktoś ważny lub znacząca delegacja przyjedzie z zagranicy, proszono, aby nie organizować im spotkań z osobą X lub Y, bo się nie pojawią. Obrażano inwestorów w kraju i za granicą butą, niekompetencją, nie potrafiąc komunikować rzetelnych danych związanych z Giełdą. To co się działo wówczas, określam jako wizerunkową i kompetencyjną katastrofę. Giełda zaczęła być traktowana przez interesariuszy jako urząd, zaczęto ją omijać przy omawianiu ważnych projektów rządowych. Obecnie jesteśmy reprezentowani w zasadniczo wszystkich kluczowych zespołach dotyczących Programu Budowy Kapitału i Strategii rynku kapitałowego. Prezes Jarosław Grzywiński, z moim skromnym udziałem, odbudował już wiele, ale sporo zostało do naprawienia i przestawienia na nowe tory. Chciałbym podkreślić, że to co osiągnęła Giełda stanowi zespołowy sukces jej pracowników. Na niedawnych obchodach 200 – lecia Giełdy w Polsce udało się nam doprowadzić do uhonorowania odznaczeniami państwowymi, zapewne nie po raz ostatni w roku jubileuszowym – grupy zasłużonych pracowników GPW. Mam nadzieję, iż dotyczyć to będzie także kolejnych pracowników oraz wybitnych przedstawicieli rynku kapitałowego.
Zamieszanie wokół giełdy, raczej jednak nie służy budowaniu relacji i zaufania.
Przede wszystkim za zamieszenie wokół Giełdy, o którym Pan mówi, nie była odpowiedzialna wyłącznie ona sama. Na pewno jesteśmy teraz w przełomowym momencie. Z jednej strony kończymy kadencję jako Rada Giełdy, a z drugiej oczekujemy na wybór nowego prezesa GPW. Moja ocena ostatnich trzech miesięcy, a także blisko 1,5 roku, podczas którego współpracowałem z Jarosławem Grzywińskim w Radzie Giełdy jest wybitnie pozytywna. Jego awans w Radzie – od członka, poprzez sekretarza i wiceprezesa Rady, podobnie jak delegacja do pełnienia funkcji prezesa GPW - były naturalne. Gdybym miał zatem kogoś rekomendować na stanowisko prezesa GPW, to rekomendowałbym właśnie jego. Posiada etos pracy, uczciwy i słowny, ceniony przez rynek. Dobry kandydat.
A pan będzie dalej zasiadał w Radzie Giełdy?
Jeśli taka będzie wola Akcjonariuszy, przyjmę kolejny mandat do pełnienia funkcji w Radzie Giełdy. Przyznam szczerze, że dużo w ostatnim czasie na ten temat myślałem, ostatnie 1,5 roku było dla mnie niełatwe. Zmiany nadzorów resortowych nad GPW, zawirowania we władzach, którymi też sam zostałem dotknięty, to był trudny czas. Istnieje też życie poza Giełdą - jestem wykładowcą akademickim, piszę książkę o reformach emerytalnych w okresie minionych 25 lat. Najbardziej mile wspominam okres, kiedy byłem pierwszym Compliance Officerem, pracownikiem Giełdy, poznałem wtedy większość załogi. Chyba się lubimy, każdy może bez zapowiedzi przyjść do mnie bez celebry. Jestem na Giełdzie zasadniczo codziennie, dostęp do mnie jest w pełni otwarty, mam wiele spotkań zarówno w sprawach drobnych jak i poważniejszych. W modelu amerykańskim szef rady nadzorczej bywa też pierwszym doradcą prezesa zarządu, ale jest on „non executive". Ja się tego trzymam. Nie mam władzy, ale mam wpływ. Bywa on moderujący, staram się integrować różne racje.
Niezależnie od tego, kto będzie prezesem?