„Ślepy tor”: Każdy chce mieć swoją Europę

„Ślepy tor” to dowód, że trzej wybitni twórcy o różnych ideowo postawach potrafią u nas ze sobą współpracować.

Publikacja: 17.10.2023 03:00

Stanisław Kuflyuk (Samobójca) i terroryści w „Ślepym torze”

Stanisław Kuflyuk (Samobójca) i terroryści w „Ślepym torze”

Foto: KrzysztoF Bieliński/Tw-ON

„Ślepy tor” powstał na zamówienie Opery Narodowej i jest też utworem, który mówi ważne sprawy o naszym świecie, nie zmuszając przy tym wykonawców do wyśpiewywania tekstów wziętych z mów polityków czy analiz publicystycznych (są liczne tego przykłady we współczesnych operach, na czele ze sztandarowym dziełem „Nixon w Chinach” Adamsa).

Twórca pierwszy to kompozytor Krzysztof Meyer. Bliskie są mu groteska i żart wplecione w wielką formę operową. Jak w „Cyberiadzie”, którą stworzył przed laty na kanwie „Bajek robotów” Lema, tak w „Ślepym torze” każdy z trzech aktów jest odrębną całością, ale razem myślowo tworzą zwartą całość, zachowując muzyczną różnorodność.

Czytaj więcej

Premiera w Operze Narodowej: ślepy tor w Europie

Autor libretta „Ślepego toru” Antoni Libera to pisarz o niebywałej wiedzy i inteligencji oraz eurosceptyk. Jego zdaniem polityczna poprawność, totalna emancypacja, skrajny relatywizm i nihilizm doprowadziły do upadku dawnego ładu moralnego, nie oferując w zamian żadnych uniwersalnych, trwałych zasad. Jak jego ulubionego autora – Samuela Becketta – przepełnia go gorzka refleksja nad światem.

Marek Weiss zaś – jeden z tych, którzy cztery dekady temu rozpoczęli odnowę teatru operowego w Polsce – jest euroentuzjastą, a także, jak podkreśla, feministą. Tym niemniej jako reżyser zawsze z ogromnym szacunkiem podchodzi do dzieła operowego.

Próba samobójstwa

Na małej stacji kolejowej w samym środku Europy spotykają się przedstawiciele różnych społeczności i idei. Wszyscy chcą szybko dostać się do Paryża, Rzymu czy Berlina, bo życie współczesnego człowieka to ruch i pęd. Są więc moderniści i entuzjaści nowoczesności, wierzący w szczęśliwy świat zjednoczony pod wspólną flagą Ziemi. Jest wśród nich miejsce dla ekologów i przedstawicieli mniejszości. Są zarówno wyznawcami nowych idei, jak i celebrytami. Ich ideolog, Profesor de Constructor, bardzo dba, by każda jego myśl natychmiast przedostała się do mediów.

Kolejną grupę tworzą konserwatyści i rozmodleni pielgrzymi zmierzający do Świętego Miasta pod wodzą Generała Zakonu. I wreszcie przybywają na dworzec terroryści oraz feministki przedstawione zresztą najbardziej stereotypowo i szkicowo.

Przywódcą terrorystów jest Timur (imię zaczerpnięte z powieści o sowieckim pionierze, która była lekturą obowiązkową w czasach dzieciństwa Antoniego Libery). Timur prowadzi swoją bandę ze wschodu na Berlin, choć autorzy „Ślepego toru” zarzekają się, że tekst powstał przed wojną Rosji z Ukrainą.

Społeczne, duchowe i polityczne różnorodności pokazane w „Ślepym torze” łączy brak empatii, niechęć do zrozumienia problemów innego człowieka. Kiedy w każdym akcie pojawia się Samobójca niemogący poradzić sobie z własnym życiem, wszyscy obawiają się jedynie, że ten akt desperacji utrudni im podróż.

„Ślepy tor” rozwija się stopniowo. Najsłabszy jest – muzycznie i teatralnie – akt pierwszy. Ostro brzmiąca orkiestracja, skomplikowane harmonie, niezbyt pozostające w zgodzie ze śpiewanym tekstem atakują słuchaczy. Szlachetnym wyjątkiem jest liryczny duet o Paryżu Ekologa (Rafał Żurek) i jego Partnera (Bartłomiej Misiuda). Wszystkie postaci nakreślone są grubą kreską, jakby reżyser bał się spojrzeć bardziej ironicznie na tych, z którymi w tym obrazie sympatyzuje.

Zabawa cytatami

Od drugiego aktu spektakl w Operze Narodowej rozkręca się teatralnie i muzycznie, jak rozpędzający się ekspres. Wciąga i zaskakuje niespodziankami także wtedy, gdy sytuacje zaczynają się powtarzać. Wszystko zaś zmierza do finału, w którym wreszcie wydarza się śmierć, ale jednak nie ta, której się spodziewamy.

A potem niespodziewany epilog bierze całą opowieść w teatralny nawias, bo „Ślepy tor” to zabawa, czy raczej dramma giocoso – wesoła tragedia. Tak jak „Don Giovanni” Mozarta, z którego cytat – podobnie jak z Beethovena czy Ravela i Debussy’ego – Krzysztof Meyer umiejętnie wplótł w swój utwór.

Czytaj więcej

Opera Narodowa: Z Ukrainą na początek i z niewiadomą na finał

Nawet średnio wyrobionemu widzowi muzyka „Ślepego toru” nie sprawia większych kłopotów w odbiorze. Jest on jednak oparty przede wszystkim na dialogach śpiewanych w szybkich tempach, co dla dyrygenta i śpiewaków jest piekielnie trudne. Łukasz Borowicz radzi sobie z partyturą wręcz perfekcyjnie, utrzymując w ryzach poszczególne grupy instrumentów i czujnie wspierając śpiewaków.

Bardzo dobrzy są na pierwszym planie Krzysztof Szumański (Zawiadowca) i Stanisław Kuflyuk (Samobójca), ale należałoby też wymienić dziesiątkę wykonawców wcielających się w każdym akcie w inne postaci. Ograniczę się do kreacji Roberta Gierlacha, który jest Profesorem, Generałem Zakonu, Timurem.

Wszystko zaś rozgrywa się w scenografii Jagny Janickiej, na przemian pokazującej stylowy dworzec i kolejowe tory biegnące w różnych kierunkach. Ich plątanina sugeruje, że nie wiemy, dokąd nas mogą zaprowadzić, a jednej drogi dla każdego nie ma.

We wszystkich aktach Marek Weiss dodał od siebie Oczekującą, by uświadomić nam jednak, że każda życiowa podróż tak naprawdę prowadzi do jednego celu.

„Ślepy tor” powstał na zamówienie Opery Narodowej i jest też utworem, który mówi ważne sprawy o naszym świecie, nie zmuszając przy tym wykonawców do wyśpiewywania tekstów wziętych z mów polityków czy analiz publicystycznych (są liczne tego przykłady we współczesnych operach, na czele ze sztandarowym dziełem „Nixon w Chinach” Adamsa).

Twórca pierwszy to kompozytor Krzysztof Meyer. Bliskie są mu groteska i żart wplecione w wielką formę operową. Jak w „Cyberiadzie”, którą stworzył przed laty na kanwie „Bajek robotów” Lema, tak w „Ślepym torze” każdy z trzech aktów jest odrębną całością, ale razem myślowo tworzą zwartą całość, zachowując muzyczną różnorodność.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opera
Bydgoski Festiwal Operowy. Chińska księżniczka Turandot ze Lwowa
Opera
Polska Opera Królewska po wyborach. Gra w teatralną mękę
Opera
Premiera "Cosi fan tutte" w Operze Narodowej: Co ma hippis do Mozarta
Opera
Mariusz Treliński zbiera pochwały i krytyki w Nowym Jorku
Opera
Premiera „Mocy przeznaczenia” w Nowym Jorku. "To opera dla melomanów i kowbojów"
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił