Spadają wydatki Narodowego Funduszu Zdrowia na medykamenty‚ które są wpisane na listy refundacyjne: pacjent dostaje je w aptece za darmo albo płaci tylko część ich wartości. Pozostałą kwotę dopłaca NFZ z naszego ubezpieczenia. I ta kwota jest z miesiąca na miesiąc coraz niższa. – To efekt bardzo ostrej konkurencji firm farmaceutycznych. Gdy tylko państwo decyduje się dopłacać do jakiegoś leku i wpisać go na listy refundacyjne‚ rośnie konkurencja między podobnymi do niego preparatami. I ceny gwałtownie spadają – tłumaczy Bartłomiej Rogoż‚ ekspert wydawnictwa „Medycyna Praktyczna”.
Przykładów jest mnóstwo: cena najpopularniejszego‚ nowoczesnego leku obniżającego poziom cholesterolu spadła w ciągu pięciu lat z 70 do 23 zł (chory płaci dziś 12 zł‚ prawie połowę mniej niż pięć lat temu). Wtedy też pacjent miał do wyboru pięć podobnych leków‚ dziś 13. Po dopisaniu pięciu odpowiedników leku na osteoporozę cena miesięcznej kuracji spadła ze 116 do 20 zł (pacjent płaci 6 zł). O połowę staniał nowoczesny lek na chorobę wrzodową żołądka. Za proszek do inhalacji stosowany w astmie pacjent płacił pięć lat temu 30 zł‚ dzisiaj trzy złote.
Nnajpopularniejszy i najnowocześniejszy lek podawany w schizofrenii staniał z 560 do 240 zł. Chory nie dopłaca do niego 166 zł‚ ale zaledwie 3 zł 20 gr.
– Do spadku wydatków podchodzimy bardzo ostrożnie. Spodziewamy się‚ że z dopisywaniem nowych leków na listy refundacyjne wydatki funduszu będą rosnąć, a nie maleć – mówi Piotr Rykowski z departamentu gospodarki lekami NFZ.
– Im leki są tańsze‚ tym stają się bardziej dostępne. Można więc przypuszczać‚ że przybyło chorych biorących leki‚ na które kiedyś nie było ich stać – tłumaczy Rogoż.