Jak dowiedziała się „Rz” lista obowiązkowych bezpłatnych szczepień dla dzieci może być dłuższa niż rok temu. Ministerstwo Zdrowia ma dziś podjąć decyzję w tej sprawie. Do obowiązkowego kalendarza szczepień, który resortowi zaproponował główny inspektor sanitarny, dopisano preparaty na pneumokoki, czyli bakterie wywołujące sepsę u małych dzieci, oraz na ospę wietrzną.Oba mają być bezpłatnie podawane dzieciom z obniżoną odpornością, chorującym na niektóre nowotwory, oczekującym na przeszczep lub chemioterapię. Szczepionkę na pneumokoki mają też dostawać niektóre wcześniaki.
Ile to może kosztować? – Dobrych kilka milionów złotych. Ale my nie wypowiadamy się o kwestiach finansowych, tylko przygotowujemy zalecenia merytoryczne – mówi prof. Andrzej Zieliński, krajowy konsultant ds. epidemiologii, jeden z twórców projektu kalendarza. – Zależało nam, by u dzieci szczególnie narażonych na tę chorobę o szczepieniu nie decydowała sytuacja materialna rodziców – dodaje prof. Jacek Wysocki z Akademii Medycznej w Poznaniu.
Dopiero po przedstawieniu kalendarza ministerstwo ogłosi przetarg na kupno szczepionek i wtedy będzie wiadomo dokładnie, ile wyda budżet państwa. Z informacji „Rz” wynika, że rozszerzenie kalendarza nie było wcale pewne, bo w projekcie budżetu ministerstwa poprzedni rząd nie przewidział więcej pieniędzy na ten cel. Na dofinansowanie szczepionek nie zdecydował się też obecny Sejm. Dopiero po kilkutygodniowych dyskusjach urzędnicy ministerstwa uznali, że mocna złotówka pozwoli na sfinansowanie dodatkowych wydatków.
A ta sprawa budzi ogromne emocje. Ponad rok temu jedna z firm reklamowała szczepionkę na pneumokoki, pokazując umierające dziecko. Oburzeni lekarze alarmowali, że rodzice są wprowadzani w błąd. Reklama odniosła jednak skutek: – W niektórych miastach na pneumokoki szczepi się kilkanaście procent dzieci. Szczepionka na ospę jest dużo mniej popularna – mówi prof. Wysocki.
Szczepionka jest tylko zalecana, a nie obowiązkowa, co oznacza, że płacą za nią rodzice. Epidemiolodzy uważają jednak, że w Polsce przypadków choroby pneumokokowej nie ma tak dużo, by uzasadniało to szczepienie za państwowe pieniądze wszystkich dzieci. – To byłoby działanie na granicy opłacalności. Szczepionka jest droga, a choroba dość rzadka – tłumaczy dr Andrzej Horban, krajowy konsultant ds. chorób zakaźnych. – Dokładnej statystyki nie ma, ale przypadków choroby jest u nas prawdopodobnie mniej niż na Zachodzie, gdzie szczepi się wszystkie dzieci – dodaje prof. Zieliński.