Trwające latami sitwy i układy

Największe zagrożenie korupcją jest nie w Sejmie, lecz w Polsce powiatowej – mówi Paweł Wojtunik

Publikacja: 17.11.2011 01:23

Trwające latami sitwy i układy

Foto: ROL

CBA zatrzymało ostatnio ok. 60 osób za wyłudzenia zasiłków ZUS, wcześniej szefa Centrum Projektów Informatycznych, który miał wziąć wielką łapówkę za ustawienie przetargu. Nad czym teraz pracują agenci?

Paweł Wojtunik: Kilka dni temu rozpoczęliśmy kontrolę w Centrum Onkologii – Instytucie im. M. Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Funkcjonariusze będą sprawdzać wydawanie pieniędzy pochodzących z Ministerstwa Zdrowia, które były przeznaczone na „Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych". Chodzi o utworzony w Polsce system radioterapii onkologicznej. Podobne kontrole zaczynamy też w szpitalach w Zielonej Górze, Poznaniu i Olsztynie. Planujemy je zakończyć na początku lutego.

W drugą rocznicę powołania pana na szefa CBA Biuro się uaktywniło.

Od kiedy przyszedłem, pracujemy bardzo intensywnie, a zaawansowanych działań operacyjnych, podobnych do tego, jakie prowadzono np. w sprawie byłej posłanki PO Sawickiej, realizujemy dwu- czy trzykrotnie więcej. Nie o wszystkich mówimy, co więcej, niektóre sprawy trzymamy w tajemnicy z uwagi na ich charakter. Podejrzanych nie pokazujemy w świetle kamer, a opinii publicznej przekazujemy jedynie komunikat informujący o finale operacji bez zbędnych szczegółów. Wolimy pracować tak jak służba specjalna – po cichu. Zmieniamy się jakościowo.

Posłów złapanych na korupcji jakoś nie ma.

Na podstawie naszych materiałów prokuratura kierowała wnioski o uchylenie immunitetu kilku posłom, jednak nie są oni głównym i jedynym celem działań CBA.

Pod zarzutem korupcji zatrzymaliśmy prezydenta Starachowic, doradcę prezydenta Lublina i przewodniczącego rady miasta Zabrza. To nie są drobne sprawy, jak niektórzy sugerują. I są dowodem na to, że opcja polityczna, z jakiej wywodzą się urzędnicy, czy czas kampanii wyborczych nie mają dla nas znaczenia. Podejrzewamy, że dziś większe zagrożenie korupcją występuje na niższych szczeblach władzy, w Polsce powiatowej, w małych miejscowościach, gdzie są wieloletni prezydenci i burmistrzowie miast oraz trwające latami „układy i sitwy". Tam korupcja jest najbardziej dolegliwa dla obywateli.

W terenie urzędnicy mają więcej okazji do brania łapówek?

W bezpośrednim kontakcie łatwiej jest kogoś skorumpować. To głównie samorząd decyduje o podziale największej części środków publicznych, m.in. pochodzących z Unii Europejskiej. W porównaniu z tym możliwości posłów są naprawdę znikome, choć docierają do nas stosunkowo często sygnały dotyczące nepotyzmu i kumoterstwa, które zgodnie z polskim prawem nie są przestępstwem. Nie chcę generalizować, ale korupcja dotyczy nie tylko wybranych grup polityków czy urzędników, ale może dotknąć wszystkich grup zawodowych czy społecznych, nie tylko najważniejszych osób w państwie.

Po wyłapaniu nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym Mirosława Drzewieckiego jest śledztwo. Przymierzacie się do badania oświadczeń nowych posłów?

Analizujemy obecnie oświadczenia majątkowe kilkudziesięciu parlamentarzystów ubiegłej kadencji. Oczywiście będziemy badać także złożone przez posłów obecnej kadencji. Jeśli chodzi o posła Drzewieckiego, wiele rzeczy się nie zgadzało, naszym zdaniem poseł nie ujawnił wszystkich swoich dochodów, dlatego zawiadomiliśmy prokuraturę. Wszczęła śledztwo dopiero po tym, gdy zaskarżyliśmy decyzję o odmowie do sądu. Przypomnę, że w efekcie naszego zawiadomienia prokuratura bada oświadczenia majątkowe posła Janusza Palikota. Jak będzie z oświadczeniami obecnych posłów, zobaczymy.

Z reguły najmniej wątpliwości budzą oświadczenia składane przez osoby, które długo pełnią funkcje publiczne. Wątpliwości dotyczą zwykle oświadczeń byłych biznesmenów. Bywają w nich rozbieżności wynikające z bałaganu lub tego, że nie kontrolują swojego majątku, albo z celowego ukrywania dochodów. Oświadczenia majątkowe nie do końca ujawniają korupcję, ale są za to bardzo dobrym narzędziem do wykrywania konfliktu interesów, który ma miejsce np. wtedy, kiedy poseł zasiada w zarządzie spółki czy łamie tzw. ustawę antykorupcyjną.

Po tym, gdy prezes PiS spotkał się z plantatorem papryki, CBA zabrało się do kontroli paprykarzy.

Zaręczam, że na kilka dni wcześniej, zanim pan Jarosław Kaczyński spotkał się z plantatorem papryki, do CBA docierały sygnały o nieprawidłowościach przy udzielaniu pomocy poszkodowanym plantatorom. Naszym ustawowym obowiązkiem jest sprawdzenie i zweryfikowanie każdej takiej informacji. W podobnej sytuacji, gdy chodziło o pomoc poszkodowanym w wyniku powodzi, wykryliśmy wyłudzenia środków pomocowych na ponad 150 tys. zł. Zapewniam, że sygnały, które teraz sprawdzamy, nie dotyczą ani paprykarza, który uczestniczył w kampanii wyborczej, ani nawet jego gminy. Dla nas sprawa ma całkowicie apolityczny charakter. To kolejny dowód na to, jak bardzo dbaliśmy o to, by nie wystąpić w jakimkolwiek kontekście w kampanii wyborczej.

Nie prowadzimy śledztwa, a jedynie weryfikujemy napływające do nas informacje. Nie bagatelizujemy żadnych zagrożeń korupcyjnych czy dla ekonomicznych interesów państwa. Przykro mi, że jakiekolwiek działania CBA są przez niektórych od razu oceniane w kontekście politycznym. To niesprawiedliwe. Skandalem byłoby, gdyby CBA takiego tematu się nie podjęło.

Nie ma zdjęć ani filmów z zatrzymań nawet podejrzanych o wielką korupcję. Zakazał pan ich robienia?

Nie przyszedłem do CBA po to, żeby robić karierę polityczną, błyszczeć w mediach i urządzać spektakle wokół działań Biura, ale po to, żeby uszczelnić instytucję, sprofesjonalizować i wstawić na właściwe tory. Gdy ją obejmowałem, była lekko rozchwiana i żyła bardziej zmianą szefa niż pracą. Nie robimy zdjęć i filmów z zatrzymań, bo nie widzę potrzeby pokazywania osób zatrzymanych w mediach. Poza tym jest to nieprofesjonalne i niezgodne z wytycznymi prokuratora generalnego, który po „spektakularnych" i „widowiskowych" działaniach wydał w 2009 r. zalecenie zakazujące publikowania materiałów z zatrzymań.

Chciałbym przypomnieć, że zatrzymywaliśmy już wysokich urzędników czy policjantów w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa. Tylko w ostatnim czasie ujawniliśmy nieprawidłowości przy zamówieniach publicznych w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, a naczelnik wydziału inwestycji usłyszał zarzuty. Kilkanaście dni temu zatrzymaliśmy Andrzeja M., policjanta i byłego dyrektora Centrum Projektów Informatycznych MSWiA w związku z podejrzeniem przyjęcia 210 tys. zł łapówki.

Słynny agent CBA – Tomek – został posłem PiS. Będzie lepszym parlamentarzystą niż funkcjonariuszem?

Sprawowana funkcja nie pozwala mi odnosić się do poszczególnych posłów, tym bardziej ich oceniać. Życzę mu powodzenia w „trudniejszej" niż dotychczasowa służba pracy poselskiej. Jednak zdaniem nie tylko moich współpracowników, ale także przedstawicieli innych służb, agent Tomek przysporzył nam więcej problemów niż korzyści.

Dlatego nie chciał pan zostawić go, by dalej pracował w CBA?

Osobiście smucą mnie liczne wypowiedzi dotyczące rzekomego zagrożenia, jakie sprowadziłem na tego funkcjonariusza oraz zmuszenia go do odejścia ze służby, prezentowane w czasie jego kampanii wyborczej. Są nieprawdziwe i niesprawiedliwe również dla jego byłych kolegów oraz przełożonych, którzy go chronili i mu pomagali. To jemu najwyraźniej zależało na szybszym terminie odejścia. Prosił mnie osobiście o zwolnienie go z dnia na dzień. A bodajże następnego dnia występował już w mediach pod prawdziwym nazwiskiem. Dziwię się, że agent Tomek nie docenia tego, że mógł komfortowo pracować do chwili nabycia uprawnień emerytalnych,

Z powodu swojej aktywności medialnej agent Tomek niewątpliwie przeszedł do historii jako pierwszy funkcjonariusz, któremu prokuratura cofnęła status świadka incognito. Pełniąc służbę w Policji byłem przełożonym „przykrywkowców" od 2001 r. Stosowany przez nas system bezpieczeństwa nigdy nie dopuścił do dekonspiracji funkcjonariuszy. Nie znam przypadku w innych służbach, aby były funkcjonariusz publikował zdjęcia, wywiady czy angażował się w działalność polityczną wkrótce po tym, jak zakończył służbę, w której prowadził pracę operacyjną.

Jednak jako agent ma na swoim koncie spektakularne akcje. Złapał na korupcji posłankę Sawicką. Są w CBA jego następcy?

Nie hodujemy celebrytów. Mamy funkcjonariuszy, którzy profesjonalnie i niejawnie realizują skomplikowane działania bez syndromu „debeściaka" czy „gwiazdy". Miarą skuteczności działań pod przykryciem jest dostarczenie perfekcyjnych dowodów prokuraturze, by podejrzany o działalność przestępczą poniósł karę. Nietaktem ze strony agenta Tomka jest twierdzenie w kampanii wyborczej, że brał udział w realizacji tzw. „afery starachowickiej". Byłem wtedy naczelnikiem wydziału w CBŚ, który uczestniczył w prowadzonej operacji i dokładnie pamiętam, jak było. Opowieści agenta Tomka o jego roli w tej operacji powodują uśmiech wśród policjantów. Jego aktywność medialna jest bardzo źle odbierana przez naszych partnerów zagranicznych. Proszę ich zapytać, jak oceniają współpracę z CBA np. w sprawie Sawickiej.

A jak oceniają?

Powiem tylko tyle, że bardzo ciężko jest nam odbudować zaufanie i nawiązywać współpracę z niektórymi służbami zagranicznymi. Naszym sukcesem jest to, że po przypadkach dekonspiracji działań operacyjnych i przeciekach materiałów do mediów w czasach poprzedniego kierownictwa osiągnęliśmy obecnie pełną sprawność operacyjną.

Która ze spraw prowadzonych przez CBA jest pana zdaniem, najważniejsza?

Tych spraw jest naprawdę wiele. Na przykład sprawa Komisji Majątkowej. Zaczęło się od zbadania jednej nieruchomości na Śląsku, a kiedy prześledziliśmy sposób działania mecenasa Marka P., okazało się, że podobieństw w sposobach przekazywania od państwa gruntów stronie kościelnej jest więcej. Dotąd złożyliśmy 20 zawiadomień do prokuratury, śledztwa toczą się w całym kraju. Przypomnę, że niedawno w jednej ze spraw dotyczących komisji majątkowej zabezpieczyliśmy nieruchomości podejrzanego na kwotę 29 mln zł. To majątek, co do którego istnieje podejrzenie, że pochodzi z przestępstwa. Ujawniamy też przypadki, gdzie np. zakony traciły, a beneficjantami były strony inne niż kościelna.

Inne ważne sprawy dotyczą m.in. sfery obronności. Na przykład sprawa nieprawidłowości w remontach sprzętu wojskowego przeznaczonego dla polskiej misji w Afganistanie, gdzie są zarzuty dla 22 osób, w tym oficerów Wojska Polskiego. Prowadzimy kolejną kontrolę w GROM, a poprzednia zakończyła się śledztwem. Badamy budowę stadionu w Poznaniu, gdzie też skierowaliśmy do prokuratury kilka zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

CBA zatrzymało ostatnio ok. 60 osób za wyłudzenia zasiłków ZUS, wcześniej szefa Centrum Projektów Informatycznych, który miał wziąć wielką łapówkę za ustawienie przetargu. Nad czym teraz pracują agenci?

Paweł Wojtunik: Kilka dni temu rozpoczęliśmy kontrolę w Centrum Onkologii – Instytucie im. M. Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Funkcjonariusze będą sprawdzać wydawanie pieniędzy pochodzących z Ministerstwa Zdrowia, które były przeznaczone na „Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych". Chodzi o utworzony w Polsce system radioterapii onkologicznej. Podobne kontrole zaczynamy też w szpitalach w Zielonej Górze, Poznaniu i Olsztynie. Planujemy je zakończyć na początku lutego.

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów