Karetki pod specjalnym nadzorem

Mazowiecki biznesmen oskarża urzędników tamtejszego NFZ o ustawienie przetargu

Publikacja: 20.07.2012 02:47

Karetki pod specjalnym nadzorem

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Czy przetarg na wybór firmy ratunkowej dla Grodziska Mazowieckiego i okolic został ustawiony? Tak twierdzi przegrana firma, która musiała zwolnić 250 osób. NFZ zarzuty odpiera, a sprawę badają policja i prokuratura.

Pogotowie Ratunkowe Riemer obsługiwało teren Grodziska i okolic od 13 lat. – Liczyliśmy, że nadal będziemy pomagać ludziom z tego terenu. Mamy odpowiedni sprzęt, doskonale znamy teren i mamy konkurencyjne ceny – opowiada Grzegorz Riemer, właściciel firmy. Uważa, że mazowiecki NFZ robił wszystko, by w tegorocznym przetargu zwyciężyła konkurencyjna, zagraniczna firma. Według niego zostały złamane nie tylko procedury konkursowe, ale też zarządzenia szefa NFZ.

W tym roku wyjątkowo czas składania ofert wydłużono z 14 do 21 dni. – Właśnie po upływie dwóch tygodni konkurentom udało się podpisać umowy na wynajem baz – mówią przedstawiciele firmy Riemer. Do tego, ich zdaniem, sprzęt konkurenta nie spełniał wszystkich wymogów. Np. nosze, które znajdują się w karetkach, nie spełniają polskich norm. Podkreślają też, że konkurent nie miał wszczętej procedury pozyskania częstotliwości radiowych, o którą występuje się do UKE poprzez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Mimo to obie firmy dostały od mazowieckiego NFZ dokładnie tyle samo punktów. Zarządzono więc negocjacje cenowe. Według Grzegorza Riemera jego konkurent mógł dostać od urzędników informacje ze szczegółami jego oferty i dzięki temu mógł przedstawić niższą. – Zaproszono nas do siedziby mazowieckiego NFZ w centrum Warszawy. Moja rozmowa z komisją była nagrywana. Myślałem, że kiedy ja rozmawiam z NFZ, to samo robi konkurencja, ale jej przedstawiciel siedział w tym czasie na korytarzu – opowiada Riemer. – Po zakończeniu rozmów protokolantka z nagraniem spotkania wyszła z pokoju. Nikt z komisji jej nie towarzyszył. Nie było jej 20 minut. W tym czasie wiele rzeczy mogło się zdarzyć z posiadanymi przez nią informacjami. Nasza oferta mogła zostać przekazana konkurencji – twierdzi właściciel firmy z Grodziska. Podkreśla on, że w protokołach, które sporządzono z nagrań negocjacji, podano cenę NFZ, która w trakcie rozmów w ogóle nie padła ze strony organizatora przetargu. – To ewidentne poświadczenie nieprawdy – utrzymuje Riemer. Jego firma przegrała przetarg. Zwolniła już 250 osób. To kierowcy, ratownicy medyczni, pielęgniarki i dyspozytorzy. NFZ już podpisał z konkurującą firmą umowę aż na trzy lata.

Takim obrotem sprawy zaskoczeni są mieszkańcy Grodziska Mazowieckiego. – Od lat obserwowałam działania Pogotowia Ratunkowego Riemer. Nie przypominam sobie, by na temat tej firmy kiedykolwiek źle pisano czy mówiono. Kilka razy spędziłam wiele godzin na dyżurach w karetkach z lekarzami i ratownikami tej firmy, pisząc o ich pracy. Uważam, że zarówno praca tych ludzi, jak i sprzęt przez nich używany były na najwyższym poziomie – mówi „Rz" Zofia Hemptowicz, lokalna dziennikarka.

Problemu nie widzi mazowiecki NFZ. Zarzuty przedsiębiorcy odpiera jego rzeczniczka Wanda Pawłowicz. Utrzymuje, że nie było żadnych nieprawidłowości przy organizacji przetargu. – Oskarżenia wysuwane przez Riemer wobec pracowników funduszu dotyczące przekazania danych konkurencyjnej firmie są oszczerstwami niepopartymi żadnymi dowodami – podkreśla Wanda Pawłowicz. Dodaje, że opuszczenie pokoju przez protokolantkę było związane z przegraniem nagrań ze spotkania z dyktafonu na płytę CD, która stanowiła załącznik do negocjacji. Zauważa też, że przedstawiciel firmy Riemer nie wnosił sprzeciwu ani nie protestował, gdy poinformowano go o tym, że protokolantka musi przegrać nagranie w innym pomieszczeniu.

W połowie czerwca do śródmiejskiej prokuratury w Warszawie wpłynęło zawiadomienie od właściciela pogotowia. – Prowadzimy postępowanie sprawdzające w sprawie nieprawidłowości dotyczących tego przetargu. W najbliższych dniach zapadnie decyzja, czy zostanie wszczęte śledztwo w tej sprawie – informuje Dariusz Ślepokura, rzecznik warszawskiej prokuratury. Dodaje, że właściciel firmy swoje zawiadomienia przesłał także do CBŚ oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a te odesłały je do prokuratury. – Musimy zbadać te wszystkie dokumenty, aby zdecydować, co dalej z tą sprawą – tłumaczy Ślepokura.

Pracownicy Riemera sprawą zainteresowali też szefową NFZ. – Sprawy konkursów, zarządzeń regulujących spełnianie wymogów wymagają przyjrzenia się i poprawienia – przyznała Agnieszka Pachciarz.

Właściciel pogotowia twierdzi, że już pogodził się z porażką. Walczy jednak dalej, by zmienić złe jego zdaniem procedury. – Nie jestem człowiekiem, który nie umie przegrać. Teraz chodzi mi o to, żeby kolejni oferenci NFZ nie byli w taki sposób traktowani. By zmieniono zarządzenia i regulaminy, które, jak przyznała naszemu rzecznikowi pani prezes, są do poprawienia – podkreśla Riemer.

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"